Artykuły

Wrocław. Starania o koncert Teatru Bolszoj

Widzowie oddają bilety na występy najsłynniejszego rosyjskiego teatru. Wrocławianie, którzy zdecydują się przyłączyć do bojkotu i nie przyjść na koncert 23 maja w Hali Ludowej, muszą się liczyć ze stratą pieniędzy. - Na głowie stajemy, żeby koncert we Wrocławiu odbył się - deklarują organizatorzy.

Mieszkańcy Krakowa i Olsztyna nie zobaczą galowego koncertu w wykonaniu artystów Teatru Bolszoj i Moskiewskiego Teatru Stanisławskiego. Przedstawienia zostały wczoraj odwołane. Oficjalnie z powodu "małego zainteresowania", nieoficjalnie - na skutek treści poniedziałkowego przemówienia prezydenta Rosji Władimira Putina

Sala Kongresowa podczas występu Rosjan w Warszawie, w poniedziałek wieczorem, świeciła pustkami, a bilety były masowo oddawane do kasy. Widzowie chcieli zamanifestować sprzeciw wobec rosyjskiego przywódcy, który przemawiając z okazji 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej nie wspomniał o Polsce i jej udziale w koalicji antyhitlerowskiej.

Tłumaczą na piśmie

- Nie wiem, kto to pierwszy zaczął, kto pierwszy wystąpił z tą inicjatywą. Organizator warszawskich koncertów, Bogusław Kaczyński, aż się złapał za głowę i mówił, że nie wierzy swoim oczom - relacjonuje Marek Skowroński, odpowiadający za organizację koncertów w Krakowie. Tam wielką galę odwołano z powodu "braku zainteresowania". W Lublinie kilka osób złożyło w kasie oświadczenia na piśmie, z jakich powodów odmawia oglądania popisów czołowych rosyjskich artystów. W Zielonej Górze, jak mówi Jerzy Michalski, jest wiele zwrotów biletów.

- Ale to nie jest rozsądne. Sztuka powinna być ponad podziałami politycznymi. Czy będziemy też bojkotować albo palić dramaty Czechowa i powieści Tołstoja - martwi się Jerzy Michalski.

Bilet w jedną stronę

- Sami sobie robią krzywdę i tracą piękne widowisko - komentuje Janusz Lis, organizator wrocławskiego koncertu. - Ci, którzy myślą, że trzeba wyrównać rachunki z Putinem, odreagowując na artystach, nie powinni jeść dziś ciepłego obiadu, bo jak gotować na rosyjskim gazie.

Wrocławianie, którzy zdecydują się przyłączyć do bojkotu i nie przyjść na koncert 23 maja w Hali Ludowej, muszą się liczyć ze stratą pieniędzy. Nikt im ich nie odda za bilet, nawet gdyby napisali oświadczenia. - Jedynie gdyby koncerty odwołano z winy organizatora, wchodziłoby to w grę. A tak, nie ma mowy. Na głowie stajemy, żeby koncert we Wrocławiu odbył się - zaznacza Lis. - Zresztą na co taki protest? Putin się nie przejmie, a artyści będą urażeni. - Artyści? Oni pewnie wiedzą, co się święci. Przecież czytają polską prasę i wiedzą, jak oceniana jest postawa ich prezydenta - mówi Jerzy Michalski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji