Artykuły

Wiązy rosną na ziemi

Dobrze się stało, że "Listy z Teatru Polskiego", zamiast publikowania różnych marginaliów i poławiania wątków ubocznych (w czym się ten kulturalny program teatralny czasem lubuje) podały sporo rzeczowych informacji o autorze i jego sztuce. Twórczość bowiem O'Neilla to zamknięty i - przynajmniej u nas - mało znany i pamiętany rozdział historii teatru amerykańskiego. Wyrządzilibyśmy zaś krzywdę autorowi, przeoczając historyczne umiejscowienie jego dramatów i oceniając jego twórczość wyłącznie podług kryteriów, wymagań i świadomości współczesnego widza. O'Neill to już klasyk, jak Strindberg czy Kaiser, o tym nie wolno zapominać.

O'Neill stał się pierwszym amerykańskim dramatopisarzem o nazwisku światowym. W latach gdy film amerykański podbijał Europę (chociaż jej nie podbił), O'Neill miał udowodnić, że i starej sztuce teatru Amerykanie mogą dać nowe siły, nowe kształty. Ale sprawa, dość prosta w filmie, komplikowała się w teatrze, który już u starożytnych Greków... O'Neill, chcąc iść naprzód, zapożyczył się w Europie u modnych wówczas Skandynawów i przede wszystkim u niemieckich ekspresjonistów. Te pożyczki miały swój walor tylko w określonym czasie, dzisiaj znacznie się zdewaluowały. O'Neill terminował u Nietzschego i Freuda - oni patronują temu, co w dziele O'Neilla najbardziej zwietrzało: biologizmowi i ciągotom metafizycznym. W połączeniu ze skłonnością do efektów melodramatycznych daje to nieraz mieszankę niestrawną. Ostatni akt "Pożądania w cieniu wiązów" może tu być przykładem. Taka to już dola poprzedników, że następcy mijają ich, idą dalej. Czyż wobec psychoanalitycznych rewelacji Williamsa nie wydają się "kompleksy u O'Neilla przebrzmiałe i staroświeckie?

Ale biologizm to tylko jedna strona twórczości O'Neilla. O'Neill wpłynął poważnie na takich współczesnych pisarzy amerykańskich jak Steinbeck. Również Artur Miller ma O'Neillowi sporo do zawdzięczenia. Skąd się to bierze?

Stąd, że sztuki O'Neilla nie są, mimo wszystko, pogrążone w próżni społecznej, że można w nich znaleźć pewne odbicie amerykańskiego życia z przełomu wieków do epoki wielkiego kryzysu. W "Pożądaniu" tkwi także kawał tęgiego realizmu i bystrej obserwacji. O'Neill wczytywał się w Nietzschego i Freuda, ale czytywał też Marksa i w pewnym okresie swego życia zbliżył się do Johna Reeda. O' Neill umiał też być realistą. Środowisko, pokazane w "Pożądaniu", to rodzina chłopska, żądza posiadania ziemi kształtuje całe życie tych ludzi, tworzy ich świat. Ziemia jest sroga, właściciele bezwzględni, praca bez perspektyw - cóż pozostaje, jaka nadzieja lepszego życia? Miraż łatwiejszego zarobku - w "Pożądaniu", będzie to kalifornijskie złoto - nadzieja ułudna, choć pozornie uchwytna. Głód ziemi, pieniądza dyktuje okrutne prawa życia, prawidła postępowania. Gdyby reżyser uwydatnił odpowiednio te społeczne elementy sztuki O'Neilla, które w niej tkwią i stanowią jej najmniej zużytą : tkankę - gdyby nadał im inscenizacyjny walor, kosztem stuszowania biologizmów i "bebechowatości" - moglibyśmy mówić o twórczym, współczesnym odczytaniu tego pisarza. Ba, gdyby!

Albowiem ROMAN ZAWISTOWSKI wybrał niestety akurat przeciwną drogę. Zamazywał, zaciemniał, gubił wszystko, co w sztuce jest realistyczne, związane z ziemią i jej ziemskimi posiadaczami, aż pogrążył cały spektakl w naciąganych nastrojach, tłumionych szeptach, krygowaniu się i wymęczonym przeżywaniu; przez co okrutnie obnażył wszelkie braki w sztuce, ukrywając skrzętnie jej wartości. Ta mylna koncepcja zaciążyła fatalnie na tempie przedstawienia i na grze aktorów, najmniej poddał się jej naciskowi OTTO AXER, komponując trójwymiarowy dom farmera na obrotówce, jak tego chciał O'Neill.

Jaka jest fabuła sztuki? Trzem młodym farmerom przewodzi ich ojciec, 76-letni Efraim Cabot, który właśnie wprowadza pod swój dach młodą, trzecią żonę. (Efraim - WŁADYSŁAW HAŃCZA, Abbie - NINA ANDRYCZ). Patriarchalny tyran porobił z synów parobków, ale dwom starszym nie może przeszkodzić w porzuceniu ojcowskiej zagrody (Symeon - MARIUSZ DMOCHOWSKI, Piotr - ZYGMUNT RZUCHOWSKI). Najmłodszy syn, Eben uważa się za naturalnego spadkobiercę, ojcowizny, wykradzionymi staremu pieniędzmi spłaca odchodzących braci (dobra rola Dmochowskiego), zostaje sam na placu z ojcem i młodą macochą. (Eben - ZYGMUNT KĘSTOWICZ). Eben lubi kobiety, ale namiętnie pragnie tylko farmy. Nie bez racji podejrzewa, że Abbie dla tej samej farmy sprzedała się staremu chłopu. Z gry Kestowicza nie odczytujemy drogi, po której Eben z małego, słabego chciwca przechodzi do krainy miłości, w której człowiek gotów jest na wszystko. Ale tak chce autor, trzeba mu wierzyć. Zresztą i rola Abbie nie jest odpowiednią dla aktorskiego genre'u Andrycz.

Tajemnicza Abbie z początku wydaje się być kobietą zimną i wyrachowaną, czyhającą tylko na farmę starego Efraima. Ale i ją ogarnia zmysłowe szaleństwo domu pod wiązami. Szkoda, że ekspresja Abbie nie znajduje tu pomocy w partnerze: o ile bowiem możemy zrozumieć, że okazja rodzi kochanka, o tyle trudno nam pojąć powody nie tylko pożądania lecz i miłości ze strony płomiennej Abbie do niemrawego Ebena.

W saloniku matki Ebena odbywa się pierwsza schadzka młodych, po której następują dalsze (zabawna ilustracja psychoanalitycznych mód po pierwszej wojnie światowej). Efraim wierzy, iż dziecko, które mu obiecała Abbie, jest jego i urządza przyjęcie na którym wszyscy, poza starym, wiedzą co się świeciło, po czym Efraim, dla udowodnienia swej krzepy i jurności, popisuje się tańcem - Hańcza bardzo interesująco odegrał tę scenę, wierzymy temu staremu wiązowi.

Koniec żałosny. Młoda dusi swe dziecko - z obrzydzeniem patrząc na swe ręce niby lady Makbet - oto najmocniejszy dowód, że nie knuła intrygi przeciw Ebenowi, że go kocha ponad swój spokój i dostatek. Eben wydaje tragiczną kobietę szeryfowi, ale przekonany o jej miłości sam też dochodzi do wniosku, że ją śmiertelnie kocha, przyznaje się do nieistniejącego wspólnictwa i oboje powędrują przed sąd. Więzienie ich oczyści. A wstrząśnięty Efraim grozi, że podpali dom i powędruje za starszymi synami do Kalifornii. Bo do życia jest jeszcze namiętniej przywiązany i satysfakcji dojścia do stu lat sobie nie odmówi.

Data publikacji artykułu nieznana.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji