Sztuka o nas samych
Pędzimy gdzieś, nie oglądając się na nic i na nikogo, depcząc po drodze tych, którzy mają większą wrażliwość niż my, nie potrafią oswoić się z chamstwem, brutalnością, brakiem szacunku do pracy i uczuć innych, brakiem jakichkolwiek zasad w ludzkim współistnieniu.
O tym traktuje "Śmierć komiwojażera", przygotowywana w Teatrze Miejskim im. Witolda Gombrowicza w Gdyni. Gdyński spektakl powstał na podstawie nowego tłumaczenia dramatu Artura Millera. Zadania podjął się Jerzy Giebułtowski.
- Tekst jest sam w sobie współczesny i niezmiernie ciekawy, a przy tym osadzony bardzo mocno w naszej rzeczywistości - mówi Adam Ferency - tym razem jako reżyser. - To dramat o naszym polskim życiu, dramat ludzi, którzy przestają chcieć być gdziekolwiek.
Główny bohater - Willy Loman (Marcin Troński), walczy o byt swojej rodziny wypruwając flaki, aby jego najbliżsi żyli godnie. Wielkie nadzieje pokłada zwłaszcza w synach, którym każe wysoko mierzyć. I mierzą, ale niewiele z tego wychodzi.
- To także opowieść o kłopotach w stosunkach międzyludzkich, o trudnościach w komunikowaniu, nawet między członkami rodziny - dopowiada Happy, jeden z synów Willego. (W tej roli Adam Dzienis).
Premiera - jutro, o godz. 19. Bilety: 14-22 zł.