Artykuły

Pippi przekonuje o sile wyobraźni

"Pippi Langstrumpf" w reż. Zdzisława Jaskuły w Teatrze Nowym w Łodzi. Pisze Katarzyna Badowska w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Kolorowa, żywiołowa, nieco groteskowa i przeznaczona dla widzów w wieku 7-11 lat - taka jest pierwsza premiera sezonu w Teatrze Nowym, czyli "Pippi Langstrumpf" w reżyserii Zdzisława Jaskuły

Rudowłosa Pippi, a właściwie Pippilotta Wiktualia Firandella Złotomonetta, mieszka w opustoszałej, wypełnionej sprzętem remontowym Willi Śmiesznotce. Śpi w klatce dźwigowej jeżdżącej w górę i w dół. Nie ma rodziców - mama jest aniołem, a ojciec, były pirat, królem murzyńskim. Rozmaite instytucje pragną przenieść dziewczynkę do domu dziecka i wychować jak wszystkich małych obywateli. Tyle że Pippi to kontestatorka. Tabliczka mnożenia pozostanie dla niej "tabliczką schorzenia", a dom dziecka każdym miejscem, w jakim mieszka dziecko, nawet jeśli to opuszczona willa. Niestraszni jej ani policjanci, ani złodzieje czyhający na jej złote monety, ani nawet szkolna nauczycielka. Ma niespożytą energię, którą świetnie potwierdza na scenie grająca główną rolę Kamila Salwerowicz. Ewentualne braki emocjonalne rekompensuje wyobraźnią pozwalającą przeżywać najbardziej niewiarygodne przygody.

Mimo braku rodzicielskiej opieki Pippi wcale nie jest samotna - jej przyjaciółmi są Tommy (bardzo dobry Michał Bieliński, z dużym potencjałem w dziedzinie aktorstwa dla dzieci) i Annika (Kamila Wojciechowicz), a współlokatorami - małpka i koń. Wiele śmiechu dostarcza małej i dużej widowni drugie ze zwierząt, grane w nieco groteskowym duchu przez Gracjana Kielara. Ale największą radość podczas premiery wywołała wśród małych widzów scena bójki toczonej przez Pippi-siłaczkę z łobuzami atakującymi słabszego, w czasie której wykorzystywane są kukły imitujące aktorów. Brawa dorosłych zebrał natomiast przebrany za tancerkę na linie, jak zawsze niezawodny Sławomir Sulej.

Pomysły Pippi rodzą się w tempie stu na minutę, więc i tempo przedstawienia jest dynamiczne - sceny przyjęcia u pani Settergren, lekcji w szkole (z laptopami zamiast zeszytów), pożaru, podpatrywania duchów na strychu, rozprawiania się ze złodziejami i wizyty w cyrku są tak skonstruowane, że maluchów nie znudzą, choć momentami wydają się nieco chaotyczne. Reżyser uatrakcyjnił je piosenkami Wojciecha Oleksiewicza, który gra w spektaklu Pijaka śpiewającego "Korridę tango" (bardzo udana scena!). Można trochę ponarzekać, że muzyka skomponowana przez Wojciecha Lemańskiego puszczana jest z taśmy, ale umieszczenie orkiestry na scenie byłoby już dużym przedsięwzięciem logistycznym.

Dzieciom przedstawienie się podobało. Szczególnie zadowolone były te, które zajęły miejsca w pierwszym rzędzie, gdzie na dłuższą chwilę przysiadają aktorzy w drugiej części - wystarczyło wyciągnąć rękę, by pogłaskać futerko "konia". Zadowolenie małych widzów jest w tym przypadku najważniejsze, choć reżyser starał się zadbać także o ich rodziców, wyświetlając w tle projekcje wideo.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji