Artykuły

Tylko dla dorosłych!

Wyrazisty, intrygujący i kontrowersyjny - o spektaklu "Filozofia w buduarze" w reż. Bogdana Hussakowskiego prezentowanym na XLI Jeleniogórskich Spotkaniach Teatralnych pisze Dominika Świerad z Nowej Siły Krytycznej.

Nic nie rozpraszało uwagi widzów. Scenografię zminimalizowano do podświetlonego podestu, kostiumy ograniczono do bezpłciowych białych koszul, rajstop i czarnych legginsów. Ręce aktorów były skrępowane, a wiktoriańskie peruki i twarze w kolorze śniegu uwydatniały mimikę. "Filozofia w buduarze" w reżyserii Bogdana Hussakowskiego to spektakl wyrazisty, intrygujący i kontrowersyjny.

Aktorzy Teatru Nowego z Krakowa przywieźli do Jeleniej Góry spektakl oparty na książce markiza de Sade - opowieści o sodomii, degeneracji, seksualnych wybrykach. To lekcja hedonizmu, bezwstydu i pogardy dla cnoty bardzo obrazowo, z przykładami, wykładana pojętnej małej Eugenii. Tekst jest pochwałą amoralności, rozkosznego zepsucia i degeneracji. To hołd dla Natury, która przecież przeznaczyła człowieka do przyjemności. Natury, która jest bytem stworzonym i tworzącym, nieskończonym i zapętlonym - gdzież więc sens w szukaniu jakiegokolwiek innego boga? Nawet morderstwo to czyn kreacji, powód do narodzin nowego. W tym świecie nie istnieją wątpliwości i wstyd, a jedynym ograniczeniem mogą być zahamowania. Ale "homo sum..." Tekst bez zająknięcia traktuje o kwestiach, które przez społeczeństwo uznawane są za wstydliwe. Tak naprawdę pod zepsuciem i śmiałością de Sade'a ukrywa się ironia, uwydatniona ostatnią kwestią - "matko, poleć tę lekturę swojej córce!".

Byłam zachwycona bezpruderyjnością i bezpośredniością przekazu, a buduarowa filozofia nie godziła w moją własną. Spektakl oglądałam w napięciu, z zaciekawieniem i w zachwycie nad doskonałą grą aktorską Piotra Siekluckiego (Dolmance), Dominiki Knapik (Madame de Saint-Age), Gracji Niedźwiedź (Eugenia), Jakuba Falkowskiego (Kawaler) i Dominika Nowaka (Ogrodnik/Matka). Każdemu z nich udało się stworzyć konkretną, charakterystyczną postać, wyrazistą pomimo ograniczeń narzuconych przez minimalizm konwencji. Niewątpliwie, gdyby nie kunszt aktorów, po pewnym czasie de Sade w takim wydaniu zacząłby męczyć. Ciekawym i trafnym zabiegiem było zaciemnienie podczas sceny finałowej, w której to odbywała się orgia pomiędzy wszystkimi postaciami. Słychać było jedynie rozmowę, a raczej mieszaninę okrzyków i instrukcji wydawanych sobie nawzajem, pozwalającą wyobrazić sobie powstałą sytuację.

Nie wszyscy jednak podzielają mój entuzjazm względem "Filozofii...". Niektórzy twierdzili, że to profanacja moralności i religii, czuli się urażeni niecenzuralnym słownictwem i obsceniczną treścią. Ale tego właśnie należało się spodziewać po nazwisku de Sade na plakacie!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji