Artykuły

Rewolucja to farsa

"Koprofagi, czyli znienawidzeni, ale niezbędni" w rez. Jana Klaty w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Jacek Wakar w Przekroju.

Jan Klata pokazuje w "Koprofagach", jak kończą żarliwi niegdyś buntownicy.

Klata pracuje ostatnio niebezpiecznie dużo - to jego czwarta premiera w tym roku. Ta nadproduktywność może budzić obawy - ledwie dwa miesiące temu pisałem w "Przekroju" o niewydarzonych "Szwoleżerach" z Bydgoszczy. Na szczęście kolejną inscenizacją drastycznie zmienił Klata tonację i styl. Kanwą są Josepha Conrada "W oczach Zachodu" oraz "Tajny agent". Klata bierze z nich szkielety fabuł oraz poszczególne sekwencje. Pierwsza część bazuje na "W oczach Zachodu". Haldin (Zbigniew Kaleta) z osmalonymi od wybuchu skrzydłami anioła wbiega na scenę i oznajmia Razumowowi (Juliusz Chrząstowski), że właśnie zabił ministra. Razumow Chrząstowskiego przypomina trochę Józefa K. Obarczony tajemnicą, niejako wbrew własnej woli zostaje zdrajcą. "Koprofagi, czyli znienawidzeni, ale niezbędni" - brzmi pełny tytuł przedstawienia. Klata konstatuje bez ekscytacji, że Haldin czy Verloc z "Tajnego agenta" (mocna rola Krzysztofa Globisza) byli, są i będą. Terroryzm jest wpisany w historię, nie cofa jej i nie popycha naprzód. Jest i nie da się go usunąć. Jak ogromny mechanizm zegara, który powoli, nieodwołalnie pracuje nad głowami aktorów. Wszyscy jesteśmy trybikami tej maszyny. Rewolucjoniści u Klaty nie mają w sobie dawnego żaru. Wystarczy spojrzeć na dwie kreacje Globisza. Najpierw jest Piotrem Iwanowiczem, przywódcą spisku. Ubrany w szlafrok i ćmiący elektronicznego papierosa, mówiący skrajnie niedbale, przypomina zblazowanego dandysa, któremu grunt osuwa się spod nóg. Z Verloca zaś czyni ludzki wrak, napędzany jedynie przez strach. Ascetyczny (nieliczne reżyserskie ozdobniki niewiele mają sensu) spektakl Klaty zaskakuje gorzką tonacją, bywa też okrutnie śmieszny. Zabawne, że artysta uważany za pierwszego buntownika polskiego teatru dowodzi, iż rewolucja zawsze zjada własny ogon. Zaskakujący to wniosek jak na Jana Klatę. Jednak dzięki temu spektakl w Starym jest prawdziwą niespodzianką. Dobrze, że Klata potrafi wciąż zaskakiwać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji