Artykuły

Europejskie puzzle

"Eurepica. Challenge" białoruskiego Teatru Wolnego na XVI Międzynarodowym Festiwalu "Konfrontacje Teatralne" w Lublinie. Pisze Andrzej Z. Kowalczyk w Polsce Kurierze Lubelskim.

Tegoroczne Konfrontacje Teatralne wyraźnie - co było często przypominane - wpisują się w kontekst polskiej prezydencji w Unii Europejskiej, a zwłaszcza program Partnerstwa Wschodniego, będący jednym z jej priorytetów. Zaowocowało to zaproszeniem grupy teatrów ze Wschodu. A niemal modelowym przykładem tego nurtu festiwalowych prezentacji może być spektakl "Eurepica. Challenge" białoruskiego Teatru Wolnego, który obejrzeliśmy wczoraj.

To przedstawienie obiecywało dużo. Spektakl zbudowany z czternastu dramaturgicznych miniatur napisanych przez autorów ze wschodu i zachodu Europy, a nawet spoza jej granic, zapowiadano jako pierwszy tego typu projekt wykorzystujący język teatru jako narzędzie do opisu idei społecznych i politycznych oraz wyzwań stojących przed obywatelami Unii Europejskiej i krajów z nią sąsiadujących. To nie całkiem prawda. Być może pierwszy na Białorusi, ale z pewnością nie u nas.

W 2003 roku w lubelskim Teatrze Osterwy odbyła się premiera spektaklu "Europa. Mikrodramaty", skonstruowanego identycznie jak ten białoruski i penetrującego ten sam obszar zagadnień. Najmłodsi widzowie Konfrontacji mogą tego oczywiście nie pamiętać, ale do mnie wspomnienie tamtej realizacji sprzed ośmiu lat powracało podczas wczorajszego spektaklu nieustannie. I podobna była także końcowa konstatacja - taka mianowicie, że nie otworzyły się przede mną jakieś nowe perspektywy oglądu naszej europejskiej rzeczywistości.

Nie twierdzę jednak, że "Eurepica" to spektakl zły. Powiedziałbym raczej, że jest nierówny i to jego główna słabość. Z jednej strony bowiem "segmenty" rumuński i francuski znakomicie, nadzwyczaj precyzyjnie opisują społeczną oraz mentalną rzeczywistość tych państw, nie popadając przy tym ani w banalną dosłowność, ani w doraźną publicystykę.

Ale na drugim biegunie mamy miniaturę autora białoruskiego, zrealizowaną w sposób urągający inteligencji widzów, bliski wręcz prostactwu. Bowiem wydrążanie arbuza jako metafora milicyjnego przesłuchania nie wydaje mi się zabiegiem nazbyt wyrafinowanym. Zaś "segment" łotewski wyglądał tak, jakby został żywcem wyjęty z tzw. "telenoweli dokumentalnej" (to wyjątkowo głupia nazwa, ale taka się przyjęła), w której o rzeczach oczywistych mówi się w sposób łopatologiczny.

Reasumując - spektakl Teatru Wolnego przypominał układanie puzzli. To może być zajęciem wciągającym, ale obraz, jaki się w końcu wyłania, zawsze jest z góry znany. Liczyłem na coś więcej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji