Artykuły

Dramat z pozorami farsy

Bohaterowie dramaturgii Aleksandra Gelmana są ludźmi pracy. Doświadczenie pracy jest ważnym komponentem całokształtu ich przeżyć. Wszystko to jednak nie znaczy, iż Gelmanowskie postaci ustawicznie oglądamy w entourage'u hali fabrycznej, placu budowy, czy pomieszczeń biurowych. Rzecz wygląda nieco inaczej.

Sytuacje z jakimi stykają się - na terenie placu budowy, kombinatu, biura - bohaterowie Gelmana prowokują ich do wyborów, podejmowania decyzji angażujących całe psychiczne jestestwo. I tu w dramaturgii pisarza pojawia się, jeśli nie sprzeczność, to w każdym razie pewna dwoistość. Decyzje wymagają wartościowania, wartościowanie - dystansu. Więc aby uwyraźnić jak w sferze moralno-decyzyjnej i powiązanej z nią sferze reakcji psychicznych, ludzie współczesnego przemysłu odnoszą się do swej pracy - samą pracę Gelman przekształca w tło wszystkich owych reakcji.

W "Protokole pewnego zebrania" choć podstawowy konflikt utworu wyrasta bezpośrednio ze zgrzytów, absurdów i mankamentów funkcjonowania przedsiębiorstwa - starcie racji, poglądów, argumentów, następuje przy konferencyjnym stole. W "My niżej podpisani" produkcyjne realia, i owszem, nadal odgrywają rolę nader istotną, lecz miejscem wymiany zdań staje się przedział wagonu kolejowego. W "Sami ze wszystkimi" stosunki w zakładzie pracy, określając karierę życiową bohatera sztuki Andrieja, są jednym z głównych tematów rozmów między Andriejem a jego żoną Nataszą, ale rozmowy te toczą się w małżeńskiej sypialni. I wreszcie "Ławeczka". Bohaterowie nadal są ludźmi pracy, jednak terytorium pracy oddala się od nich jeszcze bardziej. Rozmawiają w miejskim parku na, sygnalizowanej w tytule, parkowej ławeczce.

Skonkretyzujmy: źródłem konfliktów w dramaturgii Gelmana jest praca, lecz aby ukazać konflikty w perspektywie funkcjonowania, w świadomości ludzkiej, określonych przeświadczeń światopoglądowych, pisarz stara się je zakotwiczyć w materii wewnętrznych przeżyć postaci, czemu sprzyja z kolei, rozgrywanie dramaturgicznych spięć w miejscach kameralnych. Służąc pogłębieniu refleksji na temat pracy, miejsca te odsłaniają również doznania bardziej intymne (erotyczne, rodzinne, towarzyskie) bohaterów Gelmana. Zrodzona z konfliktów - jakich egzystencji współczesnego człowieka dostarcza aktywność produkcyjna - dramaturgia "Protokołu pewnego zebrania" grawituje w kierunku teatru psychologiczno-obyczajowego.

W "Ławeczce" - jeśli nie liczyć epizodycznej Blondynki, Panienki i Damy w okularach - jak i w uprzedniej sztuce Gelmana, występują dwie tylko postaci. W "Samych ze wszystkimi" było to małżeństwa, w "Ławeczce" On i Ona spotykają się przypadkowo, lecz zaraz ma się okazać, że nie jest to ich pierwsze spotkanie. W "Samych ze wszystkimi" Natasza i Andriej - przywołując, w dialogu, zdarzenia z przeszłości - prezentowali jakby kolejne wersje życiorysów. W "Ławeczce" Gelman także i tu się powtarza. Opowiadający Wierze, coraz to inaczej, o swoim życiu Fiedia - fantazjuje. W stopniu o wiele większym niż Andriej? Tak - ale chwyt jest podobny. "Ławeczka" - w zakresie budowy sytuacji, dialogu, dramaturgicznych spięć stanowi repetycję "Samych ze wszystkimi".

Nie powiela jednak ich produkcyjnej problematyki. Tu następuje znamienne przesunięcie. Wiera jest robotnicą, Fiedia samochodowym kierowcą, lecz stan ducha bohaterów "Ławeczki" - w przeciwieństwie do uprzedniej sztuki Gelmana - w bardzo już nikłym stopniu motywuje się sytuacjami określającymi ich byt w miejscu pracy. Na plan pierwszy wysuwają się zgoła inne czynniki, a przyczyny określające kondycję psychiczną bohaterów "Ławeczki", mają przede wszystkim - po pierwsze - wymiar charakterologiczno-obyczajowy i - po drugie - także ogólnospołeczny. Charakterologiczno-obyczajowy dlatego, że okazują się oni nieudacznikami, że obojgu nie powiodło się w życiu rodzinnym, że oboje przybierają maski ochronne brutalizujące sposób ich bycia według reguł trywialnej codzienności. Ogólnospołeczny - ponieważ tacy rozwiedzeni jak Wiera i Fiedia są wszędzie, ponieważ w ich rozwodowej sytuacji można doczytać się samotności wśród tłumu, wyobcowania jednostki w wielkomiejskiej współczesnej aglomeracji.

"Ławeczka" jest dramatem z pozorami komedii, a nawet farsy. Fiedia przychodzi do parku podchmielony, stara się "poderwać" którąś z obecnych tam kobiet i wreszcie, kiedy, po niepowodzeniach rezygnuje - w sposób nieoczekiwany - zdobycz nagle sama wpada mu w ręce. Pojawia się Wiera. Zagaduje Fiedię, a ten natychmiast rozwija przed nią perspektywę upojnego spędzenia reszty wieczoru w jej własnym domu. Rozwija i zaraz dostaje po łapach. Wiera szydzi. Przypomina, że kiedyś już spali ze sobą, że Fiedia obiecał małżeństwo i w środku nocy tchórzliwie czmychnął.

Informacje Wiery czynią na Fiedii wrażenie szokujące. Przez chwilę widzimy go w stanie osłupienia i ogłupienia. Ale tylko przez chwilę. Momentalnie chwyta drugi oddech i aplikuje partnerce następną serię łgarstw, które - po jakimś czasie - Wiera ponownie demaskuje. Bywa, że sytuacja odwraca się. Więc czy wszystko to nie powinno nas właśnie śmieszyć?

Śmieszy!...

W prapremierowym polskim przedstawieniu "Ławeczki" w warszawskim Teatrze Powszechnym - śmieszy jednak nieco nadmiernie. Spektakl wyreżyserowany przez Wojtyszkę uwagę widza zaprząta głównie rytuałem parkowych zalotów. Prawda, że rozgrywanych z akcentowaniem ponurej tandety oprawy owego rytuału: ławka jest odrapana, zniszczona; obok stoi pogięty blaszany kosz: w tle oglądamy bezlistne krzewy, latarnie, żebrowate słupki; słychać hałaśliwy muzyczny przebój; wokół walają się śmieci. Prawdą jest również, że obok scen farsowych, oglądamy też czasem sytuacje, w których i On i Ona rysują się jako postacie sfrustrowane. Ale ogólna tonacja i klimat spektaklu, w lwiej części przypadków, zacierają właśnie podteksty sztuki.

Dlaczego Fiedia kłamie, dlaczego coraz inaczej opowiada o swym nieudanym życiu Wierze? Oglądając "Ławeczkę" w Teatrze Powszechnym odnosimy wrażenie, iż wyłącznym powodem jest nieustanne pragnienie Fiedii, by ponownie, i jak najprędzej znaleźć się z Wierą w łóżku. Powód taki oczywiście w sztuce istnieje. Ale każda z fantazji Fiedii posiada również "drugie dno", każda odsłania jakąś część jego obolałej osobowości, co już w spektaklu, przebija się z trudem. Gelman, na wstępie, w diaskaliach, pisze, ii "(...) pojawia się niewysoki, dobrze zbudowany mężczyzna, lat około czterdziestu pięciu ubrany dość niechlujnie. Wytarte dżinsy, zmięta welwetowa kurtka, bez krawata". W Teatrze Powszechnym owo niechlujstwo zastępuje, podszyta blichtrem, elegancja. Występujący, jako Fiedia, Janusz Gajos pojawia się w czarnej skayowej marynarce, białej koszuli, okularach: jest miękki, kokieteryjny, kabaretowy. Wraz z jego wejściem, z sugerowanego przez autora autentyzmu, od razu następuje przesunięcie akcentów w kierunku konwencji buffo. Dośmieszającej sytuacyjny komizm sztuki, lecz mało przydatnej właśnie dla ukazania złożoności postaci. Gajos prezentuje cały repertuar zdziwionych min, przeciągłych jedwabistych spojrzeń, lecz interpretacyjny klucz, którym mógłby otworzyć przed widzem powikłania osobowości Fiedii, najwyraźniej wymyka mu się z rąk.

Wierę gra Joanna Żółkowska, ostro zaznaczając kontrastowość reakcji postaci: od wyzywająco agresywnych, po nacechowane spontaniczną czułością. Wiera - w odwecie za zmarnowane życie - gotowa jest atakować cały świat, a równocześnie rozpaczliwie szuka kogoś, od kogo mogłaby oczekiwać oparcia, miłości, zaufania. Żółkowska ową emocjonalną ambiwalencję przyjmuje za podstawowy wyznacznik interpretacji roli. Głównym bohaterem "Ławeczki" jest On, ale, w przedstawieniu Teatru Powszechnego, zdecydowanie ciekawiej rysuje się Ona.

Przedstawienie, wśród publiczności warszawskiej, cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Ale na przedstawienie w pełni ukazujące dramaturgiczne walory sztuki, będziemy musieli jeszcze poczekać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji