Artykuły

Makbet po Abu Ghraib

Szokujący antywojenny spektakl Grzegorza Jarzyny w dawnej hali fabrycznej na warszawskiej Woli

Przedstawienie Jarzyny jest piątą polską realizacją "szkockiej tragedii" w tym sezonie, a szóstą z przedstawieniem Krzysztofa Warlikowskiego w Hanowerze. Skąd to zainteresowanie? Dziś po raz pierwszy od II wojny Polska uczestniczy na taką skalę w konflikcie zbrojnym. Zalutowane trumny przywożone samolotami nie są już obrazem z innej rzeczywistości. Dlatego szekspirowskie studium zła szalejącego na wojennej fali jest nam tak bliskie.

Spirala przemocy

Poprzedni reżyserzy przenosili akcję tragedii we współczesność, w której żołnierze wracają z pola walki psychicznie poranieni, a przemoc przelewa się z telewizorów w codzienne życie. Żaden jednak nie aktualizował "Makbeta" tak radykalnie jak Jarzyna. Młody reżyser nie tylko przebrał wojska Duncana w amerykańskie mundury, zaadaptował też tekst i napisał nowe sceny, które umiejscowiły akcję w realiach wojny z islamskim terroryzmem. Makbet i Banko zabijają wrogów na progu meczetu, Duncan kieruje akcją z bunkra dowodzenia, a Wiedźma, która przepowiada Makbetowi przyszłość, ma twarz zakrytą czadorem.

Rok 2007 w tytule ma sugerować, że rzecz dzieje się w niedalekiej przyszłości, ale ten świat jest nam doskonale znany. Nie tylko z telewizji, bo Jarzyna nawiązał też do obrazu wojny z Hollywood. Surowe wnętrza dawnej hali fabrycznej zmienił w wielki plan filmowy, który publiczność obserwuje z wysokich trybun. Sceny walki rozgrywane są naturalistycznie, z wykorzystaniem efektów pirotechnicznych, po betonowej podłodze spływa krew, a nad głowami słychać łoskot helikopterów.

Ta stylizacja ma przewrotny charakter - reżyser wykorzystuje hollywoodzkie schematy, by obnażyć ciemną stronę amerykańskiej mitologii wojennej. Makbet początkowo jest kimś w rodzaju Rambo - żołnierza, który wbrew przełożonym realizuje ryzykowną misję. Ale zamiast patriotycznego happy endu z gwiaździstym sztandarem w tle, na scenie rośnie stos trupów. Raz uruchomiona machina przemocy działa coraz szybciej i coraz skuteczniej. Skoro można bezkarnie zabijać w walce, dlaczego nie robić tego we własnym domu? Skoro można zabijać mężczyzn, dlaczego nie kobiety i dzieci?

Śmierć mitu Ameryki

Interpretacja Jarzyny dobitnie pokazuje kontrast między wyrafinowaną technologią a zwierzęcym okrucieństwem żołnierzy. Jego Makbet obsługuje komputery, ale przeciwnikowi urzyna głowę zwykłym nożem. Ten rytualny gest powtórzy zabójca Makbeta, Macduff (Michał Żurawski) - zwycięstwo dobra jest w tym przedstawieniu wątpliwe. To "Makbet" po wypadkach w Abu Ghraib, amerykańskim więzieniu, w którym biali strażnicy torturowali i poniżali więźniów. W korytarzach Abu Ghraib umarł mit Ameryki, która chce uchodzić za wzór cywilizacyjny, tymczasem w okrucieństwie nie różni się od pogardzanych przeciwników z Bliskiego Wschodu. Tą myślą nasycona jest każda minuta przedstawienia.

Mimo olbrzymich wymiarów widowiska aktorom udało się stworzyć wyraziste i pełne role. Aleksandra Konieczna i Cezary Kosiński w postaciach Lady Makbet i Makbeta narysowali portret patologicznego związku, który spaja miłość z przemocą. Morderstwo ma podtekst erotyczny - po zamordowaniu Duncana oboje wyładowują napięcie w gwałtownym seksie. Lady Makbet od początku nosi w sobie ziarno obłędu, jej szaleństwo wyraża się w obsesji czystości: Konieczna nieustannie zmywa wodą ze szlaucha krew z podłogi. Na drugim planie zwraca uwagę Piotr Głowacki jako Malcolm, syn Duncana, któremu koszarowe wychowanie złamało psychikę i Jan Drawnel jako Seyton, służący zmieniający się w służbistę. Wrażenie robią podszyte szaleństwem sceny orgii, w których żołnierze odreagowują walkę, pijąc na umór i tańcząc do orientalnej muzyki.

Spektakl atakuje obrazami wojennego horroru, pokazuje trudną do zaakceptowania makabrę i fizjologię zabijania. Na niektóre drastyczne sceny publiczność reagowała śmiechem. To problem, którego Jarzynie nie udało się do końca pokonać - coraz trudniej jest pokazać w teatrze przemoc, aby była zarazem wiarygodna i przerażająca - to skutek przesytu przemocą w mediach. Mimo to spektakl poraża wizją świata, w którym wojna z terroryzmem zmienia się w wojnę człowieka z samym sobą. Szkoda, że generałowie nie czytają Szekspira.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji