Artykuły

Warszawa. "Zabawa jak nigdy" na Miodowej

W "Zabawie jak nigdy" mamy okazję zobaczyć na scenie nowe pokolenie aktorskie - studentów IV roku Akademii Teatralnej. Jakie są ich perspektywy? A jakie marzenia?

Zainteresowanie studiami aktorskimi na uczelni przy Miodowej nie maleje. W tym roku o indeks starało się ponad 1300 osób, w ubiegłym roku - 1100. A miejsc na pierwszym roku jest tylko dwadzieścia kilka. Wielu z tych, którzy przychodzą na egzaminy wstępne, wyobraża sobie, że to przepustka do głównej roli w serialu albo przynajmniej prowadzenia popularnego programu telewizyjnego. Ci, którzy wychodzą po czterech latach zajęć w Akademii, mają już inne marzenia. Chcą grać w teatrze. To obserwacje Wiesława Komasy, który od wielu lat pracuje z kolejnymi rocznikami studentów. Z obecnym IV rokiem przygotowuje przedstawienie dyplomowe według sztuki "Zabawa jak nigdy" Williama Saroyana. Premiera dziś na scenie Collegium Nobilium przy Miodowej 22.

Rozmowa z Wiesławem Komasą

Dorota Wyżyńska: Trudno jest wybrać tekst na przedstawienie dyplomowe? Czym należy się kierować?

Wiesław Komasa: Trudno. Zasada jest taka: staramy się pokazać naszych młodych aktorów w bardzo różnym repertuarze. Jednocześnie dajemy im możliwość zmierzenia się z materiałem, który będzie dla nich wyzwaniem. Tegoroczni studenci IV roku będą mieli aż pięć spektakli dyplomowych. Kilka dni temu odbyła się premiera przedstawienia według dramatów rosyjskiego autora Nikołaja Kolady. Wkrótce zobaczymy ich w Molierowskim "Chorym z urojenia", a potem w "Zabawie" Mrożka. W planach mają też spektakl muzyczny, bo to wyjątkowo dobrze śpiewający rocznik. Grają na instrumentach, biorą udział w festiwalach i konkursach piosenki aktorskiej.

Sztuka "Zabawa jak nigdy" Williama Saroyana od dawna nie była wystawiana w Polsce. Studenci odnaleźli w niej coś dla siebie? Nie buntowali się, że wolą pracować nad nową dramaturgią?

- "Zabawa jak nigdy" to dramat amerykański, psychologiczny, poetycki. Studenci mają tu szansę pokazać, jak radzą sobie np. z dialogiem, z konfliktem psychologicznym, z formą postaci, którą mają kreować. A jednocześnie to bardzo ciekawy, pojemny tekst.

Praca szła dwutorowo. Z jednej strony przygotowywaliśmy to, co widzowie zobaczą na scenie, z drugiej - prowadziliśmy dyskusje o teatrze, o marzeniach, o sztuce, o wszystkim tym, co ich otacza, niepokoi. To sztuka o kryzysie wartości moralnych, braku autorytetów, mieliźnie artystycznej. Sami studenci zwrócili mi uwagę, że oni teraz też w czymś takim tkwią. Mają podobne pytania i wątpliwości do tych, którymi żyją bohaterowie. A jednocześnie piękno tego utworu polega na tym, że jest w nim taka... melancholia optymistyczna. W smutku jest radość nadziei, która wynika z marzenia. Aktor zawsze marzy. Dopóki można marzyć, trzeba marzyć - powtarzam to swoim studentom. Autor sztuki mówi z kolei: dopóki można się bawić, to trzeba się bawić. I wierzyć, że ta zabawa ma sens. "Życie jest sztuką. Trzeba wciąż odbywać generalne próby" - to cytat z tego dramatu.

A jakie są marzenia studentów kończących Akademię Teatralną? Kiedyś absolwenci tej uczelni starali się o etaty w teatrach? A jak jest teraz? Wczoraj w "Gazecie" można było przeczytać na pierwszej stronie, że ponad 75 mln młodych ludzi na świecie jest obecnie bez pracy. Jakie perspektywy mają studenci aktorstwa?

- Studenci Akademii Teatralnej marzą o tym samym co ich koledzy kończący szkołę kilkanaście lat temu. Chcą grać w teatrze. Do tego są tu przygotowywani. Wolnych etatów w teatrach nie ma. To już wiedzą. W ostatnich latach, jeśli się to udało jednej, dwóm osobom z jednego roku, to był sukces. Jednocześnie pojawiły się sceny prywatne, są grupy niezależne i tam też można pukać do drzwi. Jedna osoba z roku gra w Teatrze 6. piętro, ktoś inny wszedł w nagłe zastępstwo w Teatrze Polonia.

A seriale? Pamiętam czasy, kiedy szkoła przy Miodowej nie puszczała swoich studentów do seriali. To było oficjalnie zabronione.

- Zmienia się podejście Akademii Teatralnej, która stara się "nie przeszkadzać" studentom w korzystaniu z propozycji pozaszkolnych. Dziś młody aktor pędzi na oślep, chce być natychmiast zauważony. Tego się nie uniknie. Te czasy wymagają przyspieszonych decyzji. Akademia wychodzi studentom naprzeciw. A przy okazji jest to taki dobry sprawdzian dla charakteru studenta. Czy mimo prac np. w telewizji uda mu się wywiązać z tego, co ma do zaliczenia na studiach?

Jak można przedstawić obecny rocznik?

- Mają świadomość, że jest trudno. Wiedzę, że trzeba walczyć. Ale nie za wszelką cenę. Ta "Zabawa jak nigdy" ma ładny tytuł w oryginale "The Time of Your Life". Twój czas. Jedni mają go już. A inni muszą na ten swój czas trochę poczekać i zapracować.

"Zabawa jak nigdy" Williama Saroyana. Występują: Aleksandra Domańska, Angelika Kurowska, Kamil Pruban, Kacper Matula, Adam Serowaniec, Kamil Siegmund, Wojciech Romańczyk, Otar Saralidze. Reżyseria Wiesław Komasa, scenografia i kostiumy Małgorzata Grabowska-Kozera, asystent reżysera Anna Maria Buczek, asystent ds. świateł Monika Sidor, praca nad słowem Katarzyna Skarżanka. Premiera w czwartek w Collegium Nobilium, ul. Miodowa 22.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji