Łódź. Po Kongresie Kultury
W sobotę zakończył się Regionalny Kongres Kultury. Zamiast zaklęć o wielkim potencjale - gorzka diagnoza stanu kultury w Łodzi i województwie. Zamiast ogólnych haseł - konkretne pomysły na zmianę niewesołego stanu rzeczy
- Spóźniliśmy się z organizacją kongresu o kilka lat - powiedział na zakończenie trzech dni obrad Jacek Grudzień, główny moderator kongresu. To prawda; liczba problemów i zaniedbań, o których była mowa podczas kongresu, w swej masie przygnębia. Zacofanie regionalnych instytucji kultury, prawo odbierające pasjonatom ochotę do działania, niedopasowanie oferty kulturalnej do oczekiwań mieszkańców, nierozliczanie instytucji publicznych ze skuteczności działania - to tylko kilka poruszanych zagadnień.
- Na kongresie mogłem na spokojnie porozmawiać z ludźmi z organizacji pozarządowych - opowiada "Gazecie" jeden z urzędników. - Oni traktują nas tak, jakbyśmy celowo utrudniali im życie. Nas denerwuje, że ciągle mają pretensje i wołają "daj, daj!". Dzięki kongresowi udało się przełamać stereotypy.
- Wierzcie mi państwo, byłem na podobnych wydarzeniach, ale tak rzeczowych rozmów i tak dobrze przygotowanych dyskutantów nie widziałem - powiedział Krzysztof Dudek, szef Narodowego Centrum Kultury, jeden z organizatorów Regionalnego Kongresu Kultury. Pozostali organizatorzy także byli zadowoleni. - Od jutra zaczynamy pracę nad pomysłami, o których była tu mowa - zadeklarował marszałek Witold Stępień.
Wiceprezydent Łodzi Agnieszka Nowak, uczestniczka znacznej większości kongresowych wydarzeń, nazywa kongres nowym otwarciem dla łódzkiej kultury. - Jestem zdeterminowana, by wprowadzić zmiany. Będę o nie walczyła z uporem maniaka - zapowiedziała. Uczestnicy kongresu zgadzali się, że był potrzebny, ale nie wszyscy podzielali optymizm organizatorów. - Kongres był bardziej łódzki, a mało regionalny - uważa Wojciech Nowicki, dyrektor Teatru Jaracza. - Mój teatr ma cztery sceny regionalne, ale nie może być tak, że tylko one będą emanować kulturą.
- Dziwiła mnie mało znacząca obecność sektora pozarządowego - mówi Agata Zysiak ze Stowarzyszenia Inicjatyw Miejskich "Topografie". - Ujawniły się poważne antagonizmy między instytucjami publicznymi a organizacjami pozarządowymi.
Obie strony są jednak na siebie skazane. Jedną ze zmian zapowiedzianych przez Agnieszkę Nowak będzie zmuszenie instytucji publicznych do współpracy z NGO-sami. Na kongresie najwięcej mówiło się o roli edukacji kulturalnej, której większość instytucji (z chlubnymi wyjątkami, np. Muzeum Sztuki) właściwie nie prowadzą. Tu też szykują się poważne zmiany. Część dotacji z miasta instytucje będą musiały wydać na edukację.
Zarówno magistrat, jak i urząd marszałkowski mają teraz przystąpić do tworzenia programów rozwoju kultury zakrojonych na kilkanaście lat.