Warszawa. Teatr Bajka wyrzucony z lokalu
Umowa najmu lokalu przy ul. Marszałkowskiej, w którym obecnie mieści się Teatru Bajka została wypowiedziana - dowiedziało się w czwartek Radio TOK FM.
Kilka dni temu aktorzy teatru m.in. Edyta Olszówka, Katarzyna Skrzynecka i Jakby Przebindowski oskarżyli dyrektora Grzegorza Biskupskiego o niepłacenie pensji pracownikom.
Mateusz Dallali, rzecznik śródmiejskiego Zakładu Gospodarki Nieruchomościami przyznał w rozmowie z radiem TOK FM, że umowa najmu lokalu została już wypowiedziana. Zakład planuje wniesienie sprawy do sądu w celu odzyskanie należnych mu z tytułu najmu należności.
Lokal, przy ul Marszałkowskiej 138, w którym wcześniej mieściło się kino, a od 2004 roku funkcjonował Teatr Bajka, zostanie teraz oddany do dyspozycji Teatru Kwadrat.
Kilka dni temu aktorzy teatru ogłosili w mediach, że nie od kilku miesięcy nie otrzymywali od teatru należnych im pensji. - Teatr Bajka to nie tylko aktorzy i reżyserzy, ale także cała ekipa techniczna: garderobiane, elektrycy, akustycy. Te osoby musiały brać kredyty, żeby co miesiąc płacić czynsz i mieć pieniądze na życie - zdradziła występująca w imieniu aktorów Edyta Olszówka w rozmowie z TOK FM.
Jak do tej pory do stołecznej policji nie wpłynął pozew zbiorowy, który wcześniej zapowiadali pracownicy teatru. Jakub Przebindowski - aktor Teatru Bajka - podkreślił w czwartek w radiu TOK FM, że jak póki co nikt z aktorów nie otrzymał zaległych pensji, ale trudno jest złożyć pozew zbiorowy. - Każdy z nas jest w trochę innej sytuacji i nie otrzymywał pieniędzy w trochę innym okresie, więc łatwiej chyba będzie składać jednak pozwy indywidualne.
Policja odnotowuje natomiast zawiadomienia od oszukanych firm i widzów Teatru Bajka, którego spektakle zostały odwołane.
Przebindowski podkreślił: - Teraz głośno upominamy się o nasze prawa przede wszystkim dlatego, żeby chronić swój wizerunek. Chcemy pokazać widzom, że to nie my nie chcemy grać. Praca została nam uniemożliwiona, a człowiek, który odpowiada za funkcjonowanie teatru zniknął z pieniędzmi.
Dlaczego aktorzy grali przez kilka miesięcy pomimo tego, że nie otrzymywali zapłaty za pracę? Bo "w dobrej wierze" mieli nadzieję, że sytuacja finansowa teatru się poprawi.