Artykuły

Poszukiwania i czyste piękno

Spektakle Międzynarodowych Spotkań Teatrów Tańca w Lublinie recenzuje Andrzej Z. Kowalczyk w Polsce Kurierze Lubelskim.

Organizatorzy 15. Międzynarodowych Spotkań Teatrów Tańca nader zgrabnie ułożyli program prezentacji; przynajmniej z mojego, subiektywnego punktu widzenia. Jeśli bowiem nawet zdarzały się spektakle, wobec których miałem większe lub mniejsze zastrzeżenia, to na koniec pojawiały się realizacje bardzo dobre, które "przykrywały" te słabsze i sprawiały, że generalnie wieczory okazywały się udane.

Tak było w poniedziałek, kiedy po Karolu Tymińskim wystąpiła świetna Dorota Łęcka w znakomitej choreografii Joe'go Altera. I podobny układ prezentacji powtórzył się we wtorek.

Podobny nie znaczy jednak: identyczny. We wtorkowy wieczór nie było takiej realizacji, która wzbudziłaby mój sprzeciw; mogę jedynie mówić o pewnym niedosycie.

Ów niedosyt dotyczy pierwszego punktu wczorajszego programu - solowego spektaklu "lost in details" Aleksandry Borys, której występ zamknął blok (no, może: bloczek) prezentacji młodych polskich choreografów. Mówiąc najkrócej, w realizacji tej niezupełnie zafunkcjonowała triada: idea - realizacja - świadomość.

Czytaj dalejReklamaReklamy Businessclick

Szukasz pracownika?

Kup ogłoszenie w GazetaPraca.pl Teraz taniej 370zł za 35 dni emisji

gazetapraca.pl

Jak lokować w złoto?

Zapytaj naszego doradcę.

MennicaSkarbowa.pl

Oszczędzisz nawet 50%*

Oszczędzisz nawet 50%* korzystając z usług DHL Express!

dhl.info.pl

Nie wątpię, że artystka wie, co chce nam przekazać i w żadnym razie nie kwestionuję jej umiejętności; przeciwnie - uważam że jest tancerką z dużym potencjałem. Ale nie do końca jeszcze potrafi osiągnąć klarowność przekazu. Odniosłem wrażenie, że środki wyrazu stosuje opierając się raczej na intuicji niźli świadomym wyborze. A tytuł spektaklu kojarzył mi się nie tylko z jego myślowym założeniem, lecz także z jego wykonaniem; momentami zagubienie w szczegółach widać było bardzo wyraźnie. Jeśli jednak Aleksandra Borys będzie kontynuować współpracę z Peterem Pleyerem, którego od dawna uważam za mistrza w analitycznym podejściu do tańca współczesnego, może osiągnąć naprawdę wiele.

Z pewnością oryginalna była druga z wtorkowej prezentacji - "Antypody" z choreografią Stanisława Wiśniewskiego. W pierwszej chwili chciałem napisać: zaskakująca, ale natychmiast uświadomiłem sobie, że od tego twórcy oczekiwałem właśnie czegoś nowego. Prawdziwym zaskoczeniem byłoby, gdyby pokazał coś w stylu znanym mi już i kojarzącym się z jego wcześniejszą twórczością. Wiśniewski bowiem to choreograf, do którego jak do mało kogo pasuje określenie: poszukujący. Nie zamyka się w jednym określonym i charakterystycznym stylu, lecz wciąż penetruje nowe obszary. W "Antypodach" zestawił muzykę Henryka Mikołaja Góreckiego ze stylem hip-hopowym. Było to doświadczenie ciekawe. Ale skłonny jestem ową realizację uznać raczej za interkulturowy eksperyment, niż za zapadające w pamięć dokonanie choreograficzne. Nie sądzę także, by hip-hopowcy gremialnie rzucili się nagle na współczesną muzykę poważną. Natomiast jestem prawie pewien, iż następna choreografia Wiśniewskiego, którą zobaczymy (bo wierzę, że zobaczymy) w Lublinie, będzie zupełnie odmienna od poprzednich.

Wreszcie na koniec - znowu to, co najlepsze, czyli dwie miniatury białoruskiego Dance Theatre Gallery. Najpierw pięciominutowa "Cisza" w wykonaniu Victorii Baltser. Wspaniale łącząca precyzję i urodę klasycznego baletu z oryginalnością i śmiałością myśli choreograficznej Aleksandra Tebenkova. Takie połączenie, wsparte techniczną doskonałością tancerki, wprost odrywało od rzeczywistości, przenosiło nieomal w inny wymiar, gdzie można kontemplować czyste piękno tańca. A "na deser" jeszcze znakomity duet "Dysonans" Victorii Batser i Vlada Tereshenki. Oparty na opozycji pierwiastka żeńskiego i męskiego, ale zarazem wzajemnym ich przyciąganiu się; na konfrontacji, lecz także porozumieniu i wspólnocie. To temat wdzięczny dla choreografów i nierzadko przez nich podejmowany. Ale tak świetne realizacje owego tematu, jak ta oglądana wczoraj, nie zdarzają się często. To klasa najwyższa. Obydwie miniatury białoruskich artystów zapisuję w swojej prywatnej kronice najlepszych realizacji Spotkań.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji