Artykuły

Mocny aneks Wybrzeża Sztuki

Tegoroczna edycja Festiwalu Wybrzeże Sztuki to naprawdę bardzo mocna propozycja. Przy takim poziomie przestaje mieć nawet znaczenie ciągle niejasna formuła imprezy. Nie najlepszym pomysłem wydaje mi się jednak organizowanie aneksu WS dokładnie w trakcie trwania R@Portu - pisze Mirosław Baran w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Lipcowy teatralny Festiwal Wybrzeże Sztuki w tym roku, przy jego czwartej edycji, dość niespodziewanie rozrósł się. W ramach jesiennego aneksu do imprezy, zakończonego w piątek, pokazane zostały dwa spektakle gościnne ("Tęczowa Trybuna 2012" dramaturga Pawła Demirskiego i reżyser Moniki Strzępki z Teatru Polskiego we Wrocławiu i "Mickiewicz. Dziady. Performance" w reż. Pawła Wodzińskiego z Teatru Polskiego w Bydgoszczy) oraz trzy produkcje Wybrzeżowe ("Sprawę operacyjnego rozpoznania" Zbigniewa Brzozy, "Pana Tadeusza" Jarosława Tumidajskiego i "Nie-Boską komedię" Adama Nalepy).

Największym wydarzeniem aneksu był pokaz "Tęczowej Trybuny 2012" [na zdjęciu]. I to z wielu powodów. Przede wszystkim: zobaczyliśmy wyśmienity teatr; z mocnym tekstem, przemyślany, interesujący plastycznie, wciągający, inteligentny, kpiarski i śmiertelnie poważny zarazem, efektowny i brawurowo zagrany. Choć na najbardziej oczywistym poziomie fabuły jest to historia gejowskiego fanklubu piłkarskiej reprezentacji Polski, to tak naprawdę przedstawienie jest gorzką opowieścią o funkcjonujących w naszym kraju mechanizmach wykluczenia, czy wreszcie - dojmującą krytyką dwudziestu lat polskiej demokracji, która m.in. przez zadufanych urzędników i polityków demokrację coraz mniej przypomina.

Istotne też tu były kwestie pozasceniczne. "Tęczową Trybuną" do Teatru Wybrzeże po latach powrócił Paweł Demirski, gdańszczanin, były kierownik literacki tej sceny. Wyjechał on z Gdańska po zwolnieniu dyrektora Wybrzeża Macieja Nowaka (w międzyczasie w geście protestu nie przyjmując nagrody teatralnej marszałka), a jego spektakle były jednymi z pierwszych zdjętych z afisza przez Adama Orzechowskiego, następcę Nowaka. "Trybuna" była także jednym z bohaterów kontrowersji poprzedzających kończący się właśnie w Gdyni 6. Festiwal Polskich Sztuk Współczesnych R@Port (przypomnijmy: na festiwalu nie zostało pokazane żadne z trzech zaproszonych przedstawień Teatru Polskiego we Wrocławiu, bo w Gdyni nie znaleziono dla nich odpowiedniej przestrzeni, a władze miasta stanowczo odrzuciły możliwość festiwalowej prezentacji ich w Gdańsku czy Sopocie). Tym lepiej zatem, że - dzięki decyzji Adama Orzechowskiego - trójmiejska publiczność spektakl Demirskiego i Strzępki jednak obejrzała.

Bardzo ciekawą pozycją okazało się także przedstawienie "Mickiewicz. Dziady. Performance". Paweł Wodziński nie boksuje się z romantycznym tekstem; choć gra spektakl we współczesnym kostiumie, tekstu na siłę nie uwspółcześnia. W efekcie otrzymujemy hipnotyczną opowieść (bydgoska produkcja dobitnie pokazuje, jak precyzyjny i "śpiewny" jest wiersz Mickiewicza), niepokojąco nam bliską i bolesną.

Tegoroczna edycja Festiwalu Wybrzeże Sztuki - gdy potraktujemy razem jej główną część i aneks - to naprawdę bardzo mocna propozycja. Zobaczyć w jednym miejscu, w ramach jednej imprezy przedstawienia Grzegorza Jarzyny, Jana Klaty, Demirskiego i Strzępki, Mikołaja Grabowskiego czy Mai Kleczewskiej - to rzadkość w skali całego kraju. Przy takim poziomie przestaje mieć nawet znaczenie ciągle niejasna formuła Wybrzeża Sztuki. Bo przecież w Łodzi od lat funkcjonuje z powodzeniem Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych, prezentujący - po prostu - w miarę możliwości najciekawsze spektakle z kraju.

Wyjątkowo interesująco w przypadku aneksu program festiwalu uzupełniły tytuły Wybrzeżowe; zobaczyliśmy trzy przedstawienia pewnie niemogące się równać ze świetnymi spektaklami gościnnymi, ale wyraźną myślą przewodnią i pomysłem, ubranymi w nieprzebrzmiałą formę sceniczną.

Nie najlepszym pomysłem wydaje mi się jednak organizowanie aneksu WS dokładnie w trakcie trwania R@Portu. Co prawda w grę wchodziły tu kwestie organizacyjne (choćby wolne wyjazdowe terminy "Tęczowej Trybuny"), jednak Trójmiasto nie posiada ciągle zbyt wielu poważnych imprez teatralnych i "wchodzenie" sobie w drogę nie ma sensu. Co pokazały zresztą puste miejsca na przedstawianiu "Mickiewicz. Dziady. Performance". W końcu dla kogo robi się takie imprezy - jeśli nie dla widzów?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji