Artykuły

Prometeusz w okowach

Poniedziałkowy Teatr TV pokazał nam jedno z najpiękniejszych dzieł dramatu antycznego - "Prometeusza w okowach" Ajschylosa. Pokazał? Usiłował pokazać! Ale niewiele z tych usiłowań wyszło na małym ekranie. Nie był to bowiem "Prometeusz ogniodawca", przyjaciel ludzi, nie był to "towarzysz Prometusz" (tak odczytywał ten piękny dramat poeta Majakowski), nie był to wreszcie "Prometeusz" - romantyczny buntownik. Był to z całą pewnością "Prometej cierpiętniczy". Cierpiał w okowach telewizyjnej nieporadności. Realizatorom spektaklu zabrakło czasu na przygotowanie (więcej niż słabo opanowany tekst) i pomysłu. A przecież dopiero co wyjechał z Polski grecki teatr z Pireusu. Już samo przestudiowanie fotosów powinno zapłodnić inwencję dwóch telewizyjnych reżyserów. Ale jak zobaczyliśmy zabrakło czasu nawet na studiowanie fotosów.

Telewizyjny "Prometeusz" to klasyczny przykład anty teatru, tj. teatru, którego nie powinno się oglądać. A poza tym, czy godzi się ośmieszać w oczach odbiorców aktorów? I to jakich aktorów! Mikołajska, Ciepielewska, Holoubek, Dmochowski, Duriasz, Zaczyk. Trzeba mieć choć trochę litości i dać im czas na opanowanie tekstu. Inaczej trud Ajschylosa i prof. Stefana Srebrnego (tłumacz) zawsze pójdzie na marne. O! Zeusie! Strzeż nas przed tak prometejskimi (przemyślnymi) przedstawieniami. A przynajmniej na czas ich trwania pozamieniaj nas przy odbiornikach w krowy. Spektakl ten miał jedną jedyną zaletę: uczył jak nie należy traktować starożytnych dramatopisarzy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji