Artykuły

Głos tysiącelci

Przyznam szczerze, że nie bez wzruszenia zasiadłem przed telewizorem owego wieczoru, kiedy na małym ekranie miała ukazać się tragedia Ajschylosa "Prometeusz w okowach". Spotkanie najdawniejszej sztuki scenicznej z najmłodszą, greckiej tragedii antycznej z teatrem telewizji - to samo zapowiadało już przeżycie nie lada. Dodajmy do tego, że "Prometeusz w okowach" jest dziełem głęboko humanistycznym, pięknym, bliskim każdemu, kto uświadamia sobie jak częsta okrutna kara spotykała tych, którzy pragnęli nieść pomoc i ulgę cierpiącej ludzkości. W końcu zaś "Prometeusz w okowach" jest tragedią prawie nie znaną polskiemu widzowi, gdyż wystawiał ją tylko przed dwoma laty teatr bydgoski w inscenizacji Stanisława Bugajskiego.

Telewizja polska nie pierwsza podjęła ryzyko i trud pracy nad tekstem klasyka literatury greckiej. We Francji ogromny sukces odnieśli w teatrze telewizyjnym "Persowie". Okazało się, że milionowa widownia telewidzów przyjęła z entuzjazmem inscenizację dzieła Ajschylosa, tragedia antyczna trafiła do widzów, którzy w ogromnej większości nie widzieli nigdy, lub nawet nie czytali żadnego z dzieł literatury antycznej. A ponadto grecka tragedia poczuła się świetnie na małym ekranie, konwencja teatru telewizyjnego okazała się całkowicie przydatna dla realizacji tragedii antycznej. Podobne wnioski można wyciągnąć z przedstawienia "Prometeusza w okowach" w Teatrze Telewizji. Z uznaniem należy odnieść się do pracy adaptatora tekstu i reżysera spektaklu Barbary Bormann. Potrafiła ona przekazać polskim widzom humanistyczną treść, szlachetny patos oraz prosty, a zarazem monumentalny kształt dzieła Ajschylosa. A w dodatku zgromadziła przed kamerą grono świetnych aktorów, o twarzach pełnych ekspresji, podających znakomicie natchnione strofy genialnego poety z Aten.

Zacznijmy od Gustawa Holoubka. Panował on suwerennie nad całym spektaklem, był znowu sobą, owym świetnym aktorem, którego podziwialiśmy i oklaskiwaliśmy z entuzjazmem już nie raz. Holoubek odnalazł siebie w tym spektaklu i dawno nie widzieliśmy go w tak świetnej roli. Inaczej niż w "Królu Edypie", był powściągliwy, opanowany, unikał przesady i naturalistycznej jaskrawości, krzyku i nadmiernej gestykulacji. Był skupiony, silny, tragiczny, wstrząsający, a liczne zbliżenia i bardzo dobre ujęcia jego twarzy w pomysłowej reżyserii telewizyjnej Ireny Sobierajskiej pozwoliły rozkoszować się jego grą wielu wielbicielom kunsztu tego znakomitego aktora. Ale nie tylko on zasłużył w tym spektaklu na gorące brawa. Halina Mikołajska, wiotka, a zarazem pełna wewnętrznej siły, krucha i mocna, podawała tekst Ajschylosa z klarowną logiką i jasnością. Słowa pełne były treści i każde miało pełne pokrycie psychologiczne. A dalej: Anna Ciepielewska, Edmund Fetting, Stanisław Zaczyk, Mariusz Dmochowski, Józef Duriasz. Rzadko zobaczyć można w teatrze tak doborową obsadę. Trafne było opracowanie muzyczne spektaklu (Stefan Zawarski), sprawny jego montaż, płynne przejścia i przenikania planów.

Wątpliwości budziło może tylko tempo, chwilami zbyt wolne i scenografia, nazbyt ogólnikowa, za mało konkretna. Dziwię się, że nie skorzystano ze współpracy Jana Kosińskiego, który dał w bydgoskim przedstawieniu wzorową dekorację do dzieła Ajschylosa. Tym razem poszukiwanie czegoś nowego i odmiennego nie okazało się korzystne dla przedstawienia.

W związku z dyskusją, jaka toczyła się kiedyś nad profilem i repertuarem Teatru Popularnego Telewizji, pisałem o znaczeniu inscenizacji arcydzieł literatury światowej, wymieniając wśród nich oczywiście tragedie Ajschylosa i powołując się na przykład inscenizacji "Persów" w telewizji francuskiej. Niestety Teatr Popularny poszedł w innym kierunku i nie zdał egzaminu. Dziś miło mi stwierdzić, że funkcje popularyzacji kultury w najlepszym tego słowa znaczeniu zaczyna spełniać coraz lepiej warszawski Teatr Telewizyjny. "Prometeusz w okowach" jest cenną pozycją w tym cyklu. Warto zachęcić kierownictwo Teatru Telewizji, aby szło dalej w tym kierunku. Gdyż dostarczenie telewidzom głębokiego przeżycia artystycznego, a zarazem zapoznanie ich z arcydziełem literatury światowej - to spełnienie wielkiego obowiązku społecznego i prawdziwa przysługa oddana kulturze narodu. Telewizja jest bowiem gigantyczną szkołą kształtowania smaku artystycznego, narodowym, powszechnym uniwersytetem, w którym kształcą się miliony widzów. W związku z tym cenne było nie tylko przedstawienie, lecz także wstęp Konstantego Puzyny, przykład dobrego wprowadzenia w trudną problematykę mitologii greckiej, dramaturgii i teatru Ajschylosa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji