Artykuły

Bydgoszcz. Monodram o gen. Elżbiecie Zawackiej w Węgliszku

"Węgliszek" zaprasza 16 grudnia o godz. 19 na monodram pt. "Elizabeth Watson - cichociemna" w wykonaniu Teresy Stępień-Nowickiej.

Gdy zdarza się nam mawiać: "Bohaterowie są wśród nas", zazwyczaj mamy na myśli bohaterów naszej współczesnej codzienności. Tymczasem jeszcze dwa lata temu, za miedzą, żyła kobieta, która ten pozytywistyczny model łączyła z niesionym na sztandarach epoki romantyzmu bohaterstwem - niepomnej ofiar - walki w obronie ojczyzny. Tej jawnej i utajnionej, bo była przecież prof. gen. Elżbieta Zawacka jedyną cichociemną Armii Krajowej.

Już dwa lata po śmierci jednej z dwu polskich kobiet generałów, w jej rodzinnym Toruniu powstał monodram o zdumiewającym życiu kobiety, której losy wystarczyłyby na niejeden życiorys. Jak udźwignął je więc spektakl jednego aktora, nawet, gdy jest to tak doświadczona artystka, jak Teresa Stępień-Nowicka?

Tajemnicę tę posiadła Inka Dowlasz, która napisała scenariusz monodramu "Elizabeth Watson - cichociemna" i sama spektakl wyreżyserowała. "W moim teatrze nie stosuję tzw. chwytów reżyserskich, pomysłów inscenizacyjnych, kosztownej scenografii, ekranów (...) i cierpię, gdy deprecjonuje się ten jego ledwie dotykalny obszar na rzecz grubych namacalnych atrakcji" - brzmi credo Inki Dowlasz.

I odnajdujemy je w monodramie o generał Zawackiej, gdzie na widza oddziałowuje sama siła osobowości bohaterskiej kurierki Zo, która sto razy przekraczała granicę przenosząc na Zachód meldunki. Sławę jedynej cichociemnej zyskała natomiast po arcytrudnej misji, wiodącej od Niemiec przez Francję, Andorę, Hiszpanię i Gibraltar po Anglię i zwieńczonej brawurowym skokiem ze spadochronu w Polsce.

Scenariusz tę fascynację legendarną Zo uczynił osią spektaklu, w którym polska aktorka - emigrantka musi się zmierzyć z tą rolą. Zanurzoną we współczesności Kamilę biegającą od castingu do castingu, łączność ze światem utrzymującą za pomocą Facebooka i zarabiającą na życie jako kelnerka, nagle dopada świat polskiej traumy wojennej i rodzinnych wspomnień, od których chciała się odciąć emigrując. Jednak czy można się odciąć od korzeni?

Teatr Inki Dowlasz nie odwzorowuje rzeczywistości, tylko w poszukiwaniu jej wewnętrznego obrazu szuka rodzaju przekroczenia. A tu niezbędna jest właściwa komunikacja z widzem, co spoczywa już na barkach aktora. Dlatego tak ważne jest, że owe barki należą do związanej z Teatrem im. Horzycy wytrawnej aktorki Teresy Stępień-Nowickiej. Zbierała ona doświadczenia na wielu scenach, sięgając przy tym często właśnie po monodram, żeby wspomnieć tylko ten Krystyny Kofty o zmaganiu się z chorobą nowotworową. Jeśli on wydawał się wyzwaniem, to co powiedzieć o trudności przedstawienia bohaterskiej kobiety - żołnierza, odznaczonej Orderem Orła Białego, bez stawiania jej na cokole!.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji