Artykuły

Urodziny z "cinzano"

Jest taka piosenka Wojciecha Młynarskiego "Marsz samotnych kobiet". Wchodzi ona w skład spektaklu "Jeszcze w zielone gramy" i dwukrotnie słuchałem jej w scenicznym wykonaniu - w krakowskiej "Bagateli" i w teatrze w Opolu. Nie można "Marszu..." w spektaklu nie zauważyć - wybija się swą dramaturgią, ostrością obyczajowej obserwacji. Samotność kobiet... Brak miłości w ich życiu. To także temat "Urodzin Smirnowej" - sztuki napisanej przez Ludmiłę Pietruszewską i przygotowanej na Scenie Kameralnej Starego Teatru w ramach jego współpracy z Teatrem Studio "Człowiek" z Moskwy. Roman Kozak, reżyser przedstawienia napisał w programie: "Cały czas uczono nas w szkołach, uniwersytetach, że jedynym prawdziwym odbiciem rzeczywistości jest socjalistyczny realizm. Wydaje mi się że to wszystko co mamy i do czego doszliśmy to jest socjalistyczny absurd. Dzisiaj to już gatunek teatralny, który może pomóc zobaczyć i usłyszeć nasze męczące i radosne życie bez fabuły".

Sztuki Pietruszewskiej nie mają fabuły, nie mają jej także "Urodziny Smirnowej". Trzy obce sobie kobiety spotykają się przypadkiem. Piją "cinzano" przez cały wieczór i opowiadają o sobie. Czy łatwo jest przyznać się do szarości, pustki, smutku własnego życia? Z pewnością nie. Dlatego ich pierwsze opowieści są żałosną próbą imponowania, utwierdzenia słuchaczek w przekonaniu, że oto mają do czynienia z kimś niezwykłym, wyjątkowym a przede wszystkim... kochanym. Ubogie pragnienia mają stać się rzeczywistością. A jednak żadna z nich - Polina. która szuka swego męża, Rita, która jest jego kochanką, ani solenizantka Smirnowa, żyjąca "jak popadnie" nie jest w stanie utrzymać się w narzuconej sobie roli. Przeszkadza w tym nie tyle alkohol, co smutek i niepokój, których nie da się utopić w "cinzano". I im dłużej patrzymy na szaleńcze popisy trzech pijanych kobiet i słuchamy ich wynurzeń, tym bardziej upewniamy się, że jednak wiele je łączy. Brak szczęścia, samotność, szara egzystencja.

"Urodziny Smirnowej" grane były początkowo razem ze sztuką "Cinzano" (tej samej autorki i reżysera) pokazywaną w Krakowie przez Teatr "Człowieka". Spektakl "Cinzano" miał swoją premierę w 1987 r. w Moskwie i zaszył już zyskać także uznanie publiczności kilku krajów Europy. Krytyka, zgodnie chwaliła brawurową grę trzech młodych aktorów. Krakowska obsada "Urodzin Smirnowej" również zasługuje na uznanie. Nie jest łatwo w tej sztuce bez fabuły utrzymać na scenie właściwe tempo. A jednak trzem aktorkom (Urszula Kiebzak, Beata Rybotycka, Magda Jarosz) udaje się to dzięki inteligencji i dobremu opanowaniu warsztatu. Cieszę się, że w dużej roli można w końcu zobaczyć na scenie Beatę Rybotycką, którą pamiętam jako świetną Mirandolinę ze szkoły teatralnej. Mam również nadzieję, że Artur Dziurman, który "Urodzinami..." debiutuje w Starym Teatrze, będzie w roli Walentina tak dobry (i sprawny fizycznie) jak powracający właśnie do Moskwy Grigorij Manukow.

Wspólnocie "socjalistycznego absurdu" zawdzięczamy chyba fakt, że sztuki powstające współcześnie w Związku Radzieckim tak znakomicie przylegają do naszej rzeczywistości. Ludmiła Pietruszewska mogła przyjechać do Krakowa i obejrzeć w Teatrze Kameralnym zarówno "Cinzano" (które uważa za jedną z najlepszych realizacji swoich utworów), jak i "Urodziny Smirnowej". Do niedawna byłoby to niemożliwe. Mimo, iż Pietruszewska zaczęła pisać jeszcze w latach sześćdziesiątych, zbiory jej opowiadań i dramatów zostały wydane dopiero w ostatnim okresie. Wcześniej sztuki "Pietruszewskiej rozprzestrzeniały się w maszynopisach i autorka, której oficjalnie nie można było publikować, stała się wziętym dramaturgiem. A jednak napisany specjalnie dla MChAT dramat "Uroki muzyki" nigdy nie został tam wystawiony. Pokazany później na scenie teatru moskiewskiego uniwersytetu szybko stał się teatralną legendą. Teraz czasy zmieniły się. Zainteresowanie twórczością Pietruszewskiej jest coraz większe - zarówno wśród największych jak i wśród studyjnych teatrów Moskwy i Leningradu a także w miastach nadbałtyckich i poza granicami ZSRR. Jest więc nadzieja, że "Urodziny Smirnowej" nie będą ostatnią premierą tej autorki wystawioną w Krakowie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji