Artykuły

"Wywiad"

Dramat psychologiczny? Sztuka obyczajowa? Satyra na świat aktorski? Makabreska erotyczna, dramat grozy, symboliczna metafora?

Wszystkiego po trochę. Nowa sztu­ka austriackiego pisarza, Hansa Krendlesbergera: "Wywiad", zaprezentowa­na - jako prapremiera światowa! - na deskach Starego Teatru, zawiera elementy bardzo różnorodne, które raz po raz rzucają nowe światło na toczą­cą się na scenie akcję. Młody piórem autor - wiedeńczyk (z zawodu reży­ser radiowy), który debiutował przed kilku laty oryginalną 2-osobową sztu­ką "Zadanie", zrealizowaną u nas w świetnym przedstawieniu na scenie Kameralnej, zadziwia zręcznością dra­maturgicznego rzemiosła. W "Wywia­dzie", zachowującym klasyczną jed­ność miejsca, czasu i akcji - nic się właściwie nie dzieje: dziennikarka przychodzi do wielkiej aktorki po wy­wiad. A przecież sztuka trzyma widza w nieustającym napięciu. Wraz z bo­haterką wspominamy całe jej życie, jej sukcesy artystyczne, emocje ero­tyczne, tragedię tchórzostwa i słabo­ści, wreszcie koszmar wyrzutów su­mienia.

"Wywiad" jest jakby wielkim mo­nodramem protagonistki, Eleny Winters. Pozostałe postaci sztuki: jej przy­jaciółka, Doris, również była aktorka-śpiewaczka, zepchnięta przez życie na boczny tor; czuwający nad rozdygota­nymi nerwami Eleny doktor Harold; czy nawet obcy przybysz w mieszka­niu artystki - dziennikarka, służą tylko uwypukleniu cech jej osobowo­ści, jej charakteru, wydobyciu naj­głębszych pokładów jej psychiki.

Z pewnością połowę sukcesu za­wdzięcza nowe krakowskie przedsta­wienie odtwórczyni owej głównej bo­haterki sztuki: Zofii Niwińskiej. Nie waham się nazwać tej roli naszej wy­bitnej artystki - kreacją. Stworzyła postać tak sugestywną, tak prawdzi­wą, przy całym jej niezrównoważe­niu psychicznym, tak bardzo ludzką w lawirowaniu między tragizmem a komizmem, czy miejscami niemal gro­teską, że silnie - wzrusza. Dla kogoś, znającego dobrze świat aktorski, dole i niedole tego środowiska, sceniczna Elena Winters w wykonaniu Zofii Ni­wińskiej staje się jego kwintesencją, wręcz symbolem. Artystka nie tylko w mistrzowski wręcz sposób prze­chodzi z nastroju w nastrój - po ra­dosnym, żywiołowym tańcu i wybu­chu śmiechu tężeje nagle w żałosnej, tragicznej masce - ale potrafi rów­nocześnie ukazywać dwa oblicza: cza­rującej otoczenie, kokieteryjnej gwiaz­dy i okrutnej, sadystycznej egoistki-neurasteniczki. Dopiero pod koniec sztuki spod maski czy masek aktor­stwa na co dzień wyłania się obnażo­ny człowiek. Nieszczęśliwa kobieta, która przez własne tchórzostwo utra­ciła to, co miała w życiu najdroższe­go. Sztuka, a wraz z nią jej główna bohaterka, nabierają nowego wymia­ru; spektakl zaskakuje nieoczekiwa­nym finałem o głębokiej wymowie ideowej.

Co prawda duszna, nerwowa atmo­sfera całego przedstawienia przygoto­wuje widza po trosze do tego tragicz­nego finału. Wprowadza ją przede wszystkim ów nahalny gość, żądający wywiadu-spowiedzi życia. Romana Próchnicka jako dziennikarka Ina od momentu pojawienia się na scenie (na­wet jeszcze przed pojawieniem się - kilkoma natrętnymi dzwonkami telefonu) rodzi swoisty nastrój niepokoju, niezwykłości. Sprawia to nie tylko zresztą sama sytuacja, także kostium artystki - równie wyzywająco wyra­finowany, co żałobnie ponury, spra­wia jej "anielska" fryzura, a przede wszystkim: gra. Surowa, oszczędna, przydająca postaci młodej dziennikar­ki na równi: cech pewności siebie, by nie rzec - zuchwałości, co niewytłu­maczalnej siły wewnętrznej. Siła ta z całą wyrazistością ujawnia się w na­miętnym krzyku-oskarżeniu, spełniającym niejako rolę mowy pogrzebo­wej nad stertą łachmanów i pogru­chotanych lalek: grobem wielkości i sławy Eleny Winters. Efektowny - także w swym teatralnym kształcie - finał spektaklu!

Bo ciekawą sztukę Krendlesbergera walnie wspomógł teatr. Nie tylko świetne aktorstwo. Także precyzyjna reżyseria - Romany Próchnickiej, wprowadzająca wiele ciekawych sy­tuacji i charakterystycznych momen­tów, które podkreślają "rodzajowość" środowiska bohaterki, oraz akcentów bardzo istotnych dla określenia posta­ci sztuki. Tu ciepłe słowa należą się również Marcie Stebnickiej, która z niepozornej, drugoplanowej postaci Doris zdołała w chwili estradowych i osobistych wspomnień wydobyć - z równą dozą liryzmu, co tragizmu - wstrząsającą prawdę nieszczęśliwej kobiety-artystki o przegranym życiu. Znakomity to epizod przedstawienia! Niewiele zrobić mógł natomiast z nie­dużej i dość jednorodnej roli Harolda - jej odtwórca, Janusz Sykutera. A może zadaniem jego było właśnie przez szarość i monotonię gry wnieść elementy normalności w naelektryzowane żądzami, nerwowymi wybucha­mi i ciążącym fatum mieszkanie bo­haterki?...

Wsparła też "Wywiad" interesująca scenografia. Rzadko goszcząca w tea­trze sztuka Daniela Mroza, dobrze zna­nego czytelnikom "Przekroju", okaza­ła się bardzo różna na książkowych łamach i na scenicznych deskach. Pre­tensjonalne wnętrze domu wielkiej divy, o pewnych reminiscencjach architektury iberyjskiej, wymownie podkreśla pogoń jego właścicielki za efektami. Podobnie jak gabinet figur woskowych, ukazujących jej filmowe kreacje - narcyzm i megalomanię wielkiej aktorki.

Jedna z tych lalek, siedząca na pro­scenium, swą bladą twarzą i wyciągniętą ręką z żałobną świecą witająca widzów jeszcze przed podniesieniem się kurtyny, dobrze wprowadza w atmosferę sztuki. Może nawet - i w samą istotę mającego odegrać się za chwilę przedstawienia. Bo czy w isto­cie największym grzechem i najwięk­szą zarazem tragedią Eleny Winters nie było to, że przeżyła życie jak pię­kna, kosztowna, bawiąca innych - lal­ka?...

*

Na krakowską prapremierę teatralną swej sztuki przyjechał z Wiednia jej autor, któremu - jak dowiedzieliśmy się z jego własnych słów - bardzo podobała się inscenizacja "Wywiadu" w Starym Teatrze. Miejmy nadzieję, że tak sympatycznie zadzierżgnięte wię­zi artystycznej przyjaźni między wie­deńskim pisarzem a krakowską sce­ną utorują drogę do szerszej współ­pracy teatralnej austriacko-polskiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji