Ponuro, więc śmiesznie (fragm.)
W Teatrze "Rampa" natomiast Andrzej Strzelecki wraz ze swą ekipą dał fantastyczny show zespołowy wystawiając spektakl pt. "Film". Nie da się tego opisać - najogólniej rzecz biorąc na scenie teatru przedstawiany jest film jako taki, niemy i dźwiękowy, a Strzelecki z boku to własnym, wierszowanym tekstem komentuje. Zbiorowisko niesamowitych i zaskakujących pomysłów, wszystko elegancko i profesjonalnie podane - po prostu boki zrywać!
Ponieważ w części widowiska sfinansował Komitet Kinematografii (Komitet Kinematografii sponsorujący teatr - to już jest temat do kabaretu!), na widowni siedział i - jak wszyscy ryczał ze śmiechu były prezes tego Komitetu Waldemar Dąbrowski, a obok niego ryczeli Janusz Głowacki, Jerzy Gruza, Wojciech Pszoniak i mnóstwo innych wybitnych ludzi, o których można różne rzeczy powiedzieć, tylko nie można im zarzucić braku poczucia humoru. Marka Jurka na widowni nie zauważyłem, pewnie w tym czasie oglądał w telewizji "WC Kwadrans", jego zdaniem dowcipny program do śmiechu.
Ja, natomiast, który mam taką mianowicie wadę, że gdy coś mi się naprawdę podoba (jak w tym przypadku Drozda i Strzelecki, w dwóch różnych teatrach), tracę poczucie humoru, uderzam w tony patetyczne i bywam natchniony. A później nad tym boleję. Toteż by nie stracić do szczętu formy czekam z niecierpliwością co jeszcze nam władza wymyśli. To będzie dopiero do obśmiania!