Artykuły

Dyskurs o samotności

Wielką powieść Josepha Conrada trudno przełożyć na język obrazu bez precyzyjnego wyboru wątku. Jeszcze trudniej oddać niepokojący klimat "Lorda Jima"; metaforyczny, związany z dyskursem moralnym i dosłowny, nasycony dusznym powietrzem dżungli i morza. Wbrew pozorom, miejsca akcji mają ogromne znaczenie, bo ich kontrast to egzemplifikacją stanów emocjonalnych bohatera. Z drugiej strony powieść kusi adaptatorów trafnością rysunku psychologicznego, dylematu wyboru, sensacyjną konstrukcją intrygi.

Przedstawienie Laco Adamika zrealizowane w Teatrze TVP, choć zaznacza tło obyczajowe i rysuje krajobrazy (przy wsparciu technik komputerowych), nie udaje jednak filmu, a już na pewno nie gra na nucie "uwspółcześnienia" przekazu, przez jakieś gierki z kostiumami czy szybkim montażem. Jest tym, czym jest - kameralnym spektaklem telewizyjnym, skupiającym się na intelektualnej rozmowie z widzem. Ten zaś dialog tyczy postawy wobec pryncypiów: uczciwości, lojalności, odpowiedzialności. Nad kadrami jak ze starych sztychów, w których majestatyczne statki suną po bezkresnym oceanie, pojawia się uniwersalne pytanie o granice i sens romantyzmu. Pytanie, którego dziś unikamy, a które i tak wraca, gdy znajdujemy się w sytuacjach ekstremalnych.

Jim w interpretacji Michała Żebrowskiego od początku nosi w sobie godność nie pozwalającą na kłamstwo i ucieczkę, ale też nieuchwytną zapowiedź klęski. Nie jest to jednak kwestia nieprzystosowania do okoliczności czy zachowań innych ludzi, lecz wewnętrzne przekonanie i świadoma zgoda na cenę za uczciwość wobec siebie. W tej interpretacji Jim jest człowiekiem skrajnie samotnym, nikt bowiem z jego otoczenia - nawet ludzie dobrzy i porządni - nie jest w stanie do końca pojąć jego racji. Scena finałowa, gdy Jim z kamienną twarzą przychodzi po wyrok śmierci, naznaczona została desperacją, której zapowiedź widzimy już w scenach procesu. Klamra, spinająca życie bohatera zatrzaskuje się z hukiem wystrzału, ale Jim umiera ze spokojem. Jeśli wyrządził komuś krzywdę, to nie świadomie. Zachował godność i spłacił ziemskie długi.

Przedstawienie toczy się niespiesznie, nastrojowo fotografowane przez Adama Sikorę, co pozwala nabrać widzowi dystansu do przedmiotu rozważań autora i reżysera. Szkoda jednak, że zabrakło już czasu na pogłębienie relacji bohatera z innymi ludźmi, a przede wszystkim wątku miłosnego, jednego z oryginalniejszych w literaturze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji