Artykuły

Lord Jim, czyli każdy z nas

Niechciane dziecko telewizji publicznej, a jednocześnie jej listek figowy, czyli Teatr TV potrafi od czasu do czasu zaskoczyć dziełem wybitnym. Tym razem był to "Lord Jim" Josepha Conrada, powieść na której wychowały się pokolenia. Obecnej adaptacji telewizyjnej dokonał Michał Komar na podstawie najnowszego przekładu Michała Kłobukowskiego. Reżyserował Laco Adamik.

Zobaczyliśmy traktat o tajemnicy człowieka. O jego wyborach etycznych, o "hiobowym" doświadczeniu cierpienia, o odwadze i tchórzostwie, o egoizmie i pokucie, i o próbie podjęcia odpowiedzialności za własny los, związany nierozłącznie z losem innych ludzi.

"Jim komplikował sprawy, przez to, że był taki prosty" mówił Marlow. Tragedia na Patnie, która stała się momentem przełomowym w życiu Jima, pokazuje nam - idąc za myślą Pascala - że od piekła lub nieba odgradza nas tylko życie, rzecz najkruchsza w świecie. "W całej tej sprawie słuszność od błędu różni się najwyżej o grubość kartki papieru" - mówił Jim w rozmowie z Marlowem. Opuszczenie tonącej Patny, pełnej pielgrzymów, to dramat dla pierwszego oficera. "Gdybym został na statku i tak robiłbym wszystko, żeby się uratować. Różnica cienka jak włos".

Jim opuszczony przez kapitana i załogę pozostaje sam. Postanawia powiedzieć prawdę. "Ja skoczyłem i ten ciężar muszę odpokutować". Żył z tym ciężarem. Poczuł ulgę, kiedy dowiedział się, że Patnę doholowała francuska kanonierka.

Jim odrzuca propozycję wyjazdu. Nie chce robić uniku. Marlow: "Uciekali lepsi od pana". Jim: "Widać nie jestem dość dobry, nie stać mnie". Duma, walka o honor, a przede wszystkim walka o siebie. Simone Weil pisała, że są tylko dwie chwile doskonałej nagości i czystości w życiu ludzkim: narodziny i śmierć. Jim chce na nowo narodzić się do śmierci. Czy próba "nawrócenia" w dzikim i nieokiełznanym Patusanie kończy się dla Jima zwycięstwem? A może katastrofą? Wybiera śmierć, a nie strzelanie do ludzi. Unieszczęśliwia jednak ukochaną dziewczynę Gemmę oraz przyjaciół: Marlowa i Steina.

Adamik i Komar dokonując adaptacji Conrada skoncentrowali się na problemie pułapki - samotności i szczęścia. Filozofowie mówią, że samotność może być ciężarem nie do udźwignięcia, bo człowiek samotny musi dokonywać ocen i podejmować decyzje wyłącznie na mocy swojego rozumu. A szczęście zależy od poczucia solidarności z innymi ludźmi. Czy Jim wyzwolił się z tej pułapki?

Jima zagrał Michał Żebrowski. W jego interpretacji Jim jest młodym człowiekiem przygniecionym ciężarem uczynionego zła, a jednocześnie walczącym o siebie. Poza tym Żebrowski należy do tych aktorów, którzy podają tekst tak, że można zrozumieć każde słowo.

Stein w interpretacji wielkiego Gustawa Holoubka jest podobnie jak Jim romantykiem. Niespodzianką jest dawno niewidziany Piotr Fronczewski jako Charles Marlow. Jego wielka przyjaźń do Jima przejawia się w pozornej oziębłości. Ostatnie dwa słowa spektaklu: "Lord Jim" (bo Malaje w dżungli nazwali go "lordem") w wykonaniu Fronczewskiego porażają. Jim to on, Marlow, to ja, to jeden z nas. "A okoliczności... to nie jest takie proste".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji