Artykuły

Paralele, demony, pragnienia

Na książkę o Szymborskiej, pewnie Michała Rusinka, poczekamy. O Czyżewskiej - już jest. Zaczyna się od opisu spotkania z chorą już aktorką w Nowym Jorku, a po chwili śledzimy jej portret rozpisany na ponad 50 głosów - wyrazisty, acz niejednoznaczny, w którym wiele pytań pozostanie bez jasnej odpowiedzi - o książce "Elka" pisze Wacław Krupiński w Dzienniku Polskim.

Jakże inaczej, obarczone czasem ostatecznym, brzmi to zdanie: "To była sesja poświęcona polskim poetom - Szymborska, Miłosz, Herbert, Zagajewski. Kiedy Elżbieta zaczęła czytać wiersz Szymborskiej "Pochwała siostry" (...) to sala zamarła". Elżbieta Czyżewska zmarła półtora roku temu. Teraz Szymborska. Zatem czytam książkę "Elka" Izy Komendołowicz (nakładem WL), myśląc zarazem o poetce.

Bo jak nie myśleć przy tylu paralelach: i papierosy palone hurtowo, i ogromne poczucie humoru, i przenikliwa inteligencja, i skłonność do obdarowywania przyjaciół rozmaitymi drobiazgami, zawsze przemyślanymi... I ogromna słabość do książek z wielu dziedzin; o Czyżewskiej ktoś powie, że była ambasadorem sztuki czytania, a czyż "Lektury nadobowiązkowe" Noblistki nie świadczyły o tym samym? I bezdzietność obu pań. Wreszcie choroba...

Na książkę o Szymborskiej, pewnie Michała Rusinka, poczekamy. O Czyżewskiej - już jest. Zaczyna się od opisu spotkania z chorą już aktorką w Nowym Jorku, a po chwili śledzimy jej portret rozpisany na ponad 50 głosów - wyrazisty, acz niejednoznaczny, w którym wiele pytań pozostanie bez jasnej odpowiedzi. Autorka, podążając od rozmówcy do rozmówcy, nierzadko wskazywanego przez poprzednika, odtwarza życie aktorki w Polsce, gdzie w latach 60. była gwiazdą teatru i filmu, a potem odsłania jej los nowojorski. Pełen niespełnień i zakrętów, na których przychodziło Czyżewskiej a to wpaść w alkoholizm na długie lata, a to wypaść ze związku małżeńskiego z wybitnym dziennikarzem Davidem Halberstamem, to zaznawać wręcz aktorskich upokorzeń, to wciąż trwać z podniesioną głową i niezmiennie walczyć o swą pozycję. Zawodową, bo towarzysko w nowojorskich kręgach high life'u sobie radziła. Cóż, pewnie alkohol i kłopoty z akcentem, mimo znakomitego opanowania języka z całym jego bogactwem, sprawiły, że jako aktorka miała niewiele okazji do satysfakcji. Niemniej całe lata chodziła na przesłuchania, nawet do trzeciorzędnych ról, szukała szansy na małych scenach. Raz jako dublerka opanowała siedem żeńskich ról spektaklu, bo a nuż będzie okazja wskoczyć na zastępstwo. Nie nadarzyła się. Jeszcze trudniej było pewnie przeżyć historię z filmem "Anna", w którego scenariusz Agnieszka Holland wpisała w dużej mierze życie Czyżewskiej. Ta ani w nim nie zagrała, ani nie została współautorką scenariusza. Podobnie było z "Polowaniem na karaluchy" Janusza Głowackiego, także sztuką inspirowaną wybojami życia aktorki. Znów została "okradziona ze swojej fabuły". W jakim stopniu sama przyczyniała się do takich niekorzystnych dla siebie finałów? Mamy fakty i poszlaki, a osąd nie jest łatwy, zwłaszcza że Janusz Głowacki, podobnie jak np. Jerzy Skolimowski, w Polsce partner życiowy tytułowej "Elki" (czyżby dlatego, że był zdradzany?), nie byli teraz skłonni do wspomnień.

W tym obrazie z dramatycznego życia nic nie jest czarno-białe. Oczywisty jest talent, są role w jakże popularnych w swym czasie filmach ("Mąż swojej żony", "Żona dla Australijczyka", "Małżeństwo z rozsądku", "Giuseppe w Warszawie", "Gdzie jest generał", "Rękopis znaleziony w Saragossie"), uroda (te nogi!). I niezbity jest fakt, że ani lata w USA, ani aktorskie powroty do kraju ("Debiutantka", "Limuzyna Daimler-Benz", spektakl "Szósty stopień oddalenia") nie nawiązały do czasu świetności.

"Elka" to rozrzucony na 400 stronach obraz kobiety niezafałszowany faktem śmierci, nieulukrowany sentymentem, chwilami wręcz brutalnie ostry, ale nie plotkarski, przez co wiarygodny tak w odniesieniu do głównej postaci, jak i środowiska. Ostentacyjnie chłodnego podczas wspomnianej premiery "Szóstego stopnia...", manifestacyjnie nieobecnego na warszawskim pogrzebie. "Kochamy gwiazdy, ale zarazem bardzo cieszymy się, jak gwiazdy upadają" - mówi Piotr Cieślak. Życie Czyżewskiej to może nie przykład upadku, raczej prawdy o tym, jak ciężko wyrwać się demonom przeszłości (pijąca matka oddała córkę do domu dziecka), jak łatwo stać się zakładnikiem własnych ambicji i pragnień. Fascynująca i pouczająca lektura.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji