Artykuły

Cioty pomiędzy śmiesznym i strasznym

"Lubiewo" w reż. Piotra Siekluckiego z Teatru Nowego w Krakowie, gościnnie w Teatrze Małym w Łodzi. Pisze Igor Rakowski-Kłos w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Piotr Sieklucki z krakowskiego Teatru Nowego wystawił gościnnie w Teatrze Małym "Lubiewo" wg Michała Witkowskiego. Głośny spektakl dało się oglądać tylko dzięki charyzmie aktorów.

"Lubiewo" Michała Witkowskiego to jedna z najciekawszych polskich propozycji prozatorskich ostatnich lat. Książka - używając jej terminologii - opowiada o ciotowskim życiu w PRL. Przewodniczkami po nim jest dwóch podstarzałych homoseksualistów, którzy nie tylko używają żeńskich imion, ale także mówiąc o sobie unikają męskiej odmiany.

Lukrecja i Patrycja nieustannie odgrywają męskie przejaskrawione wyobrażenie kobiecości: roztrzepanej, trajkoczącej i trzpiotowatej. "Lubiewo" to także opowieść o tych, których kapitalistyczny recykling nie przerobił po 1989 roku na "nowego człowieka". Żyją więc w mieszkaniu, które mogłoby służyć za muzeum codzienności PRL-u, a same wyglądają jak jego żywe eksponaty.

Tekst Witkowskiego to teatralny samograj. Wrocławski prozaik pisze tak, że lepiej się go słucha niż czyta. Zadaniem Piotra Siekluckiego, inscenizatora i reżysera w jednym, było zatem wycięcie z "Lubiewa" partii monologów oraz zrobić z nich coś więcej niż tylko teatr czytany. Pierwsze zadanie można uznać za wykonane, drugie - tylko częściowo.

W książce mieszkanie Lukrecji i Patrycji to PRL-owskie panoptikum. Scenografia Łukasza Błażejewskiego jest zaskakująco uboga. Sprowadza się do wersalki, podświetlanego świętego obrazka i ubrań zawieszanych u sufitu. Z książki bieda i tandeta aż się wylewają. Tutaj są tylko lekko podkreślone. Więcej o mieszkaniu mówi głos z offu Krystyny Czubówny czytającej fragmenty "Lubiewa".

Spektakl niosą na swoich barkach Edward Kalisz w roli Patrycji i Paweł Sanakiewicz w roli Lukrecji. Zwłaszcza ten drugi rozbuchaną, egzaltowaną i ekspansywną ciotę zagrał po mistrzowsku. Postać Patrycji wypadła mniej wyraziście, ale gdy Kalisz parodiuje współczesnych wyemancypowanych gejów, to już wiadomo, że reżyserski wybór był strzałem w dziesiątkę. Obu aktorom udało się zachować względną równowagę pomiędzy śmiesznym i strasznym, a to między nimi zawieszony jest fantazmatyczny świat dwóch starszych panów o żeńskich imionach, opowiadających o seksie na hałdzie węgla i w krzakach.

Kalisza i Sanakiewicza uzupełniają Teofil Pietroń i Mikołaj Mikołajczyk w rolach na wpół wyśnionych idealnych młodzieńców. Popisowy numer choreograficzny Mikołajczyka jest jednym z bardziej udanych przerywników monologującego duetu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji