Artykuły

Dolly potrafi uwodzić tak jak ja

Od premiery do dziś nic w tej postaci nie zmieniłam. Niewątpliwie jednak gram pewniej. Można nawet powiedzieć, że bawię się tą rolą. Wychodzę bowiem z założenia, że cokolwiek robię, musi mi to sprawiać przyjemność - mówi GRAŻYNA BRODZIŃSKA, wcielająca się w tytułową postać musicalu "Hello Dolly".

Od premiery musicalu "Hello Dolly" minęło już 9 lat. Czy grana przez Panią postać Dolly zmieniła się przez ten czas? - - Nie. Dolly jest wciąż taka sama. Od premiery do ostatniego przedstawienia nic nie zmieniłam. Tak zresztą powinno być. To oznaka zawodowstwa. Spektakl wyreżyserowała znakomita artystka Maria Sartowa, która do nas przyjechała z Paryża. Przez cały okres prób chłonęłam jej uwagi i w pełni jej zawierzyłam, dlatego do dziś nic w tej postaci nie zmieniłam. Niewątpliwie jednak gram pewniej. Można nawet powiedzieć, że bawię się tą rolą.

Jak zareagowała Pani na propozycję zagrania Dolly?

- Byłam zaskoczona i przerażona zarazem. Nie ukrywam, że zawsze marzyłam, by zagrać tę postać. To prawdziwe wyzwanie dla każdej śpiewającej aktorki, ponieważ w filmowej wersji musicalu, w Dolly wcieliła się Barbra Streisand, którą wielbię i podziwiam. Obawiałam się jednak, że nie powtórzyłam jej sukcesu.

Czy to prawda, że Dolly w Pani wykonaniu zaskoczyła widzów?

- Rzeczywiście, dochodziły mnie takie słuchy. Zanim zagrałam tę damę, byłam postrzegana jako elegancka, dystyngowana kobieta, która śpiewa piękne arie i nosi piękne suknie. W tym wymiarze, Dolly zerwała całkowicie z moim dotychczasowym scenicznym wizerunkiem.

Jaka jest Dolly?

- To energiczna, przedsiębiorcza swatka, która wie czego chce w życiu i nie cofnie się przed niczym, by zdobyć ukochanego mężczyznę. To typ niezwykle silnej i sprytnej kobiety. I choć akcja musicalu rozgrywa się pod koniec XIX wieku, sądzę, że Dolly poradziłaby sobie doskonale także w naszych czasach.

Jak odnalazła Pani swoją Dolly?

- Miałam dosyć trudne zadanie. Dolly to bowiem wymagająca i złożona postać. Wiedziałam, że nie wystarczy przejść się po scenie i pięknie zaśpiewać. Musiałam ją jeszcze zagrać. Przyznam szczerze, że początkowo w ogóle jej nie czułam. Mówiąc językiem fachowym, nie mogłam w nią "wejść". W przerwach nie piłam kawki i nie plotkowałam. Wciąż tylko próbowałam i próbowałam. Bardzo denerwowałam się, kiedy coś nie szło po mojej myśli i widziałam, że reżyserka nie jest do końca zadowolona. Byłam zła sama na siebie. I nagle, w pewnym momencie coś zaskoczyło. Stałam się swatką Dolly. Zaczęłam nawet myśleć jak ona. Nareszcie była moja!

Czy Dolly potrafi uwodzić mężczyzn?

- Moja Dolly rzeczywiście to potrafi. Obdarzyłam ją bowiem własnymi cechami (śmiech), by była mi jeszcze bliższa. Wychodzę bowiem z założenia, że cokolwiek robię, musi mi to sprawiać przyjemność. Pokochałam tę rolę. Całe szczęście, nie musiałam się zmuszać do tego uczucia, bo moja postać jest silną, mądrą, sprytną i życzliwą kobietą.

Czy to znaczy, że Dolly nie ma żadnych problemów?

- No, tak dobrze to nie jest! Jako swatka potrafi układać życie innych ludzi, ale zupełnie nie wie, jak sobie poradzić z własnym. Zakochuje się w mężczyźnie, który w ogóle nie zwraca na nią uwagi, ale ona mimo tego robi wszystko, by go ujarzmić.

Kim on jest?

- To Horacy Vandergelder - zatwardziały kawaler. Jego obojętność działa na Dolly jednak kusząco i pociągająco. Podejmuje więc wyzwanie. Jako pełna wdzięku kobieta kokietuje Horacego i wykorzystuje do tego wszystkie pokłady seksapilu, jakie w sobie nosi.

Jaką tworzą parę?

- Bardzo specyficzną. Dolly pozornie nie interesuje Hora-

cego, ale ona wie, że ma szansę. Musi jednak nad nim uczciwie popracować. Na przykład przy każdej okazji zagaduje bezdusznego kupca, by zwrócić na siebie jego uwagę.

I jak Horacy to wytrzymuje?

- Nie wytrzymuje (śmiech). Nawet zwraca się do niej słowami: "Niech pani wreszcie przestanie tyle gadać!". Aż w końcu jednak przeciera oczy i zauważa w niej kobietę. I jak się w końcu okazuje, bardzo bliską mu kobietę. Dolly wygrała! Ufff...

O musicalu

 Musical "Hello Dolly" zobaczymy w krakowskiej Hali Wisły 29 lutego o godz. 19.

Bilety w cenie od 60 zł do 100 zł można kupić w Filmotechnice Kraków (Pasaż Bielaka, Rynek Główny 9. tel. 12 422 89 45, 1242123 43), w kasie Towarzystwa Sportowego Wisła (ul. Reymonta 22, tel. 12630 45 25) lub za pośrednictwem strony internetowej www.ebilet.pl. Informacje i zamówienia -tel. 666 874 456; tel. 697 676 716.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji