Artykuły

Napluj sobie na Wagnera

Ledwie ogłoszono, że w trakcie inauguracji nowej Opery Leśnej rozbrzmi muzyka Wagnera, a już przebudziły się uśpione demony - że to propaganda pupila Hitlera czy wręcz nazizmu. W dodatku w tym samym czasie odbywał się festiwal filmów Christopha Schlingensiefa, który niespodziewanie wywołał podobne emocje i oskarżenia o propagowanie jednego z najpotworniejszych ustrojów totalitarnych - pisze Jerzy Snakowski na portalu Trójmiasto.pl.

Wszystkim dostrzegającym zagrożenie czające się w twórczości Wagnera spieszę wyjaśnić, że kompozytor nie miał nic wspólnego z Hitlerem i nazizmem. Gdy pani Hitlerowa powiła swe potworne dziecię, Wagner od sześciu lat spoczywał w grobie. A że führer polubił akurat tego, a nie innego kompozytora i że jego potomkowie nadskakiwali kanclerzowi... co ten biedny nieboszczyk mógł z tym zrobić?! Uważam, że prędzej powinniśmy bojkotować majtki od Hugo Bossa, który zaprojektował mundury SS, niż Bogu ducha winnego Wagnera.

Osoby potępiające dzieła Niemca (które, jak rozumiem, dogłębnie przestudiowali i przynajmniej raz w życiu widzieli na scenie) jako pochwałę nazizmu, równie dobrze mogą je opluć za zawarte w nich fluidy filozofii marksistowskiej, która tak syciła umysł innego szaleńca XX wieku - Lenina. Popatrzmy tylko na sztandarowe dzieło Wagnera - czteroczłonowy cykl (czyli tetralogię) "Pierścień Nibelunga". To muzyczno-sceniczna saga o bogach i herosach uznana przez cały świat za jedno z najcudowniejszych osiągnięć naszej cywilizacji. Pojawiający się tam bogowie jawią się jako klasa burżujów. Wykorzystuje ona oczywiście klasę robotniczą - Nibelungów, parających się kowalstwem i pracujących w warunkach, które Państwową Inspekcję Pracy postawiłyby w stan pogotowia. A do tego owi zgnili kapitaliści nie płacą innym bohaterom, pracowitym wielkoludom, za wykonane w pocie czoła usługi budowlane. Tfu!

Mam też haka na Wagnera dla obrońców moralności i obywateli praworządnych. Ich ślinianki nie powinny nadążać z produkcją wobec postępków bohaterów "Pierścienia...". Czegóż oni nie popełniają! Kazirodztwo, kradzież, uprowadzenie, lichwa, niespłacanie kredytów, dręczenie zwierząt, morderstwo, napad z bronią w ręku, podpalenie, niedotrzymanie umów, zdrada, nieposzanowanie ojca swego, rażąca niewdzięczność. I jak dowcipnie zauważa znawczyni opery i prawa Ewa Łętowska, jeśli uznać smoka za zwierzynę łowną, to mamy tu do czynienia także z kłusownictwem. Tfu, tfu, tfu!

Tak, to wszystko znajdziemy w dziełach Wagnera. Tylko czy prezentacja tych zjawisk jest tożsama z ich apologią przez autora? Wagner do świętych nie należał. O nie! Z Dziesięciorga Przykazań udało mu się nie złamać tylko "nie zabijaj". Dawał wyraz swemu antysemityzmowi. Może prędzej za to należałoby go skrytykować? Jednak potrafił oddzielić swoją marną, śmiertelną osobę od swego nieśmiertelnego dzieła. W nim zawarł zupełnie inne przesłanie. To, że w dramatach pokazuje takie, a nie inne zachowania i prezentuje taką, a nie inną filozofię, nie oznacza, że je aprobuje.

Wiem, że ciężko jest dotrwać do finału "Pierścienia Nibelunga". Całość trwa kilkanaście godzin i mieści się na czternastu płytach CD. Ale ci, którzy znają zakończenie, wiedzą jak Wagner potraktował zdemoralizowanych bogów i herosów, którzy tak zafascynowali Hitlera, a którzy okazują się wobec przeznaczenia bezsilnymi osiłkami. W finale podpala ich świat. Funduje mu Armagedon. Przekreśla go. Neguje. Mówi mu "nie!". Po upadku starego świata ma nastąpić era szczęśliwości, a Ziemię zamieszkają nowi ludzie. Jacy? Nie blond Germanie w paradnych mundurach od Bossa. Ale ludzie prawi, kochający wszystkich łącznie z Żydami, nie wyznający kultu złota i galerii handlowych, mający Dekalog wytatuowany na wewnętrznej stronie powiek, wybaczający błędy. Wypisz-wymaluj: my, naród polski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji