Lustro dla widza
Rozmowa z MAŁGORZATĄ BOGAJEWSKĄ, reżyserką "Opowieści o zwyczajnym szaleństwie"
- W październiku 2001 r. byliśmy świadkami udanego reżyserskiego debiutu w Lubuskim Teatrze. Rozmawiając z panią wtedy, życzyłam na koniec, by po premierze "Powrotu" jak najszybciej zdarzyła się następna. I?...
- ... po Zielonej Górze pojawił się Radom. Dyrektor Adam Sroka, podobnie jak wcześniej Andrzej Buck, szukał młodych reżyserów. Zaprosił nas do projektu "Radom odważny", w ramach którego wystawiono cztery przedstawienia. Mnie przypadła w udziale praca nad "Prawdziwą historią głupiego Jasia" Radka Figury. Ale od czasu naszego ostatniego spotkania zdążyłam zrobić trzy spektakle. Na rozpoczęcie festiwalu gombrowiczowskiego pokazałam "Krzesełka lorda Blotton" wg Gombrowicza. A nieco później - wystawiłam pierwszą w życiu bajkę: "Przygody Pędrka Wyrzutka" S. Themersona, wbrew obawom wielu dorosłych, zostały przez dzieci bardzo dobrze odebrane.
- Cztery przedstawienia w niecałe dwa sezony... Pozazdrościć!
- Najbardziej cieszę się, że przez ten czas zdążyłam dotknąć w teatrze bardzo różnych rzeczy. Dzięki temu wiem, co chciałabym w nim robić.
- Co?
- Rozmawiać z widzem w taki mniej więcej sposób, jaki proponują "Opowieści o zwyczajnym szaleństwie" Petra Zelenki. Bez pokrzykiwania, natrętnego moralizatorstwa i ostrych konturów. Chciałabym, żeby z jednej strony widz wyszedł z teatru w lepszym nastroju, niż do niego przyszedł, a z drugiej - żeby mu się chciało pomyśleć na temat pytań, nad którymi wcześniej się nie zastanawiał. Żeby chciał się przejrzeć w lustrze i w tym trochę przekrzywionym odbiciu zobaczyć siebie.
- I tego możemy się spodziewać po polskiej prapremierze sztuki Petra Zelenki?
- Ten tekst mówi w lekki, właściwy także dla czeskiego kina sposób, o najprostszych sprawach. O tym, jak trudno młodym ludziom ułożyć relacje z innymi i znaleźć miejsce w świecie, w którym wszystko wolno. Ale wolność też ma swoją cenę. Np. samotność.
- Sama pani znalazła "Opowieści"?
- Wpadłam na nie podczas czytania sztuk, imprezy towarzyszącej festiwalowi teatralnemu. Od razu wiedziałam, że chcę je zrobić. A dyrektor Buck przyjął propozycję. Bardzo się z tego cieszę. Koledzy - reżyserzy straszyli mnie na starcie: zobaczysz, będziesz robiła "Śluby panieńskie"... Nie będę! Bo ich nie czuję. Sama jako widz wolę oglądać w teatrze nie do końca udany spektakl, w którym o coś chodzi, niż doskonałe od strony warsztatowej dzieło, które nie budzi we mnie emocji. Na razie szczęście mi sprzyja.
- I niech tak zostanie.
MAŁGORZATA BOGAJEWSKĄ
po studiach w warszawskiej Akademii Teatralnej debiutowała w Lubuskim Teatrze reżyserią "Powrotu" Jerzego Łukosza. Spektakl, zrealizowany w ramach Sceny Młodych Reżyserów, został wyróżniony w VIII Ogólnopolskim Konkursie na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.
W niedzielę - prapremiera
Przedpremierowy pokaz "Opowieści o zwyczajnym szaleństwie", połączony z maskowym balem aktora, odbędzie się jutro, o 19.00. Prapremiera - pojutrze, o 18.00. Scenografię przedstawienia przygotował Krzysztof Małachowski, muzykę - Tomasz Gwinciński, założyciel grup Maestro, Trytony i NonLinear Ensemble.