Artykuły

Bubel na jubileusz

Teatr Studyjny w Łodzi skończył 10 lat. I trzeba przyznać, że jest to jedno z najbardziej dynamicznych dziesięcioleci w łódzkim teatrze. Bardzo dobrych premier w Studyjnym było sporo, podobnie znakomitych kreacji aktorskich (ileż tu było wspaniałych debiutów aktorów i reżyserów!). Większość spektakli, nawet tych nieudanych, podejmowała tematy ważne, w sposób dyskusyjny i niejednoznaczny. Szkoda, że ten jubileusz nie został wsparty porywającym przedstawieniem. Bo, niestety, "King Kong Palace" Marco Antonio de la Parry w przekładzie i reżyserii Pawła Nowickiego, jest premierą po prostu słabą i nudną. Pretensje można mieć zarówno do autora, jak i do reżysera. Ten pierwszy podjął się zadania chyba ponad własne siły, bo żeby parodiować Szekspira, trzeba mieć, no... nieprzeciętny talent. A de la Parra, mimo że miał doskonały pomysł, nie potrafił rozwinąć go i "ubrać" tak, by utrzymać widza w stanie permanentnej koncentracji i fascynacji. Nie uniknął najzwyklejszych "dłużyzn". Nie udało się ich także uniknąć reżyserowi. Dziwne, bo ten pastiszowy, przewrotny tekst - w wersji Pawła Nowickiego - jest właściwie wcale nie zabawny, "toporny" i nagle strasznie klasyczny. Przypomina raczej mierną podróbę Mistrza, niż jego "Krzywe odbicie". Może gdyby reżyser "podkręcił" tempo i "kazał" aktorom grać bardziej współcześnie i mniej "serioznie"?

Właściwie to jedynie aktorzy wychodzą ze spektakli obronną ręką. Choć nie było żadnej zachwycającej kreacji, to jednak przynajmniej kilka można uznać za bardzo udane. Najbardziej podobała mi się Beata Bajerska w roli Jane. Stworzyła bardzo sugestywną, pełną postać, czarującą wielością doznań i nastrojów. To się nazywa "być na scenie", nawet wtedy gdy ma się do "odegrania" tylko przelotny grymas lub skromny gest! W Tarzanie Tomasza Kubiatowicza ciężko było znaleźć ślady tego bohatera dżungli znanego z książek, filmów i komiksów. I w wypadku "King Kong Palace" należy to uznać za plus. Z trójki pokojówek zdecydowanie wyróżniłbym Renatę Dancewicz, czyli Ewę. Na swoim stałym, dobrym poziomie zaprezentował się również Mariusz Siudziński jako Administrator.

Nie zachwycili tym razem Ewa Harasimowicz w roli Ady i Wiesław Cichy jako Mandrake. Oglądając ich, odnosiłem wrażenie, że te postacie zdecydowanie im "nie leżą" i grają je trochę z obowiązku. Nie da się również wiele powiedzieć o występie Wojciecha Oleksiewicza (Boy) i Katarzyny Tarkowskiej (Anna). Niestety, ich kreacje należą do takich, które dość szybko się zapomina.

Za nieudany należy uznać również kolejny element spektaklu, czyli scenografię Grzegorza Małeckiego. Bo jeśli w tekście jest próba pastiszu, może i w tym co jest na scenie należało "pójść w cytaty"? A tak - oglądamy mało oryginalną i nieciekawą sceniczną układankę z różnych elementów. Sprawne, ale bez intrygującego pomysłu.

Serdecznie gratuluję Studyjnemu jubileuszu, lecz nie gratuluję najnowszej premiery. Życzę jeszcze wielu dziesięcioleci w doskonałej formie, w niepokoju twórczym, ale w spokoju tym najbardziej przyziemnym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji