Artykuły

Lekcja Łomnickiego

Horyzont wypełniają sceny z Panoramy Racławickiej: kosynierzy, naczelnik Kościuszko na koniu... Co może odbywać się w takiej scenerii? Polityczny dyskurs, sąd historii, wymiana zdań pomiędzy wielkimi tego świata? Nie, odbędzie się tu lekcja polskiego, której, udzieli szwajcarskiej panience siedemdziesięcioletni starzec trzymający w dłoniach tamborek i igłę do haftowania. Lekcja polskiego, która przemieni się w lekcję Polski.

Dramat Anny Bojarskiej "Lekcja polskiego" to utwór, którego akcja dzieje się pod sam koniec życia - Tadeusza Kościuszki w szwajcarskiej Solurze. Naczelnik, uznawany w kraju za zmarłego - wszak bohaterom nie wypada dożywać późnej starości - rozmawia o Polsce, o sobie i swoim życiu z kilkunastoletnią Emilią Zeltner. To zderzenie musi wywołać gwałtowną wymianę zdań: Emilia nie rozumie, nie chce zrozumieć pewnych uwarunkowań - obyczajowych, historycznych, politycznych, nie tylko dlatego, że młodość nie jest skłonna do kompromisów. Także z tego powodu, że żyje w czystej, spokojnej - aż do znudzenia Szwajcarii i romantyczne uniesienia uciemiężonych Polaków są dla niej niezrozumiałe. "Mama mówi: inne gospodynie mają po kątach myszy i pająki, a ja mam Polskę" - stwierdza ta dziewczyna, a właściwie - kobieta, jednocześnie ową Polską - zewsząd wyzierającą zafascynowana.

"Lekcja polskiego" została napisana dla Tadeusza Łomnickiego i trudno wyobrazić sobie w tej roli innego aktora. To drugi w ciągu krótkiego czasu - po "Ja, Feuerbach" spektakl, w którym na tym aktorze spoczywa prawie cały ciężar przedstawienia. I mistrz Łomnicki jeszcze raz daje lekcję - aktorstwa. Partneruje mu świetna Joanna Szczepkowska - aktorka, której upływające lata nie tylko nie szkodzą, lecz przeciwnie, przydają blasku. Nie tracąc na urodzie - w "Lekcji polskiego" gra przecież kilkunastolatkę - zyskuje na dojrzałości. Metamorfoza Emilii Zeltner, która z dziewczynki przeradza się w kobietę, w dodatku - zakochaną kobietę - jest doskonała i wzruszająca.

Sztuka-dyskusja, sztuka-rozmowa dwóch postaci - a to właśnie jest podstawą dramatu Anny Bojarskiej - musi być pełna niezwykłego napięcia i perfekcyjnie zagrana, by przykuć uwagę widza. I "Lekcji polskiego" udaje się tego dokonać, a argumentacja starego, zmęczonego wojownika o Polskę i dziewczyny, która próbuje zrozumieć polskość myśląc po szwajcarsku, nie traci tempa i mocy.

Na "Lekcji polskiego" widzowie często biją brawo. Czasami, na szczęście rzadko, gdy jakiś passus wyda im się "aktualny" (to już niestety nasza cecha charakterystyczna), najczęściej w momentach szczególnie pięknych i wzruszających. Dawno już nie kwitowano brawami tańca na scenie - bo też nie jest to taniec zwyczajny.

Łomnicki i Szczepkowska tańczą - do muzyki Kościuszki, stanowiącej oprawę spektaklu - swoisty taniec-psychodramę, odzwierciedlający najpełniej wzajemną fascynację obojga, coś, co baliby się wyrazić słowami.

Kościuszko - stary, zmęczony człowiek z igłą do haftu w ręku, broni swoich posunięć, swojej taktyki. Nie udało się, ale myślałem dobrze. Emilia próbuje go ocenić i zrozumieć - a my również, po stuleciach zadajemy sobie pytanie: jak postąpić należało? co by było, gdyby...? Cóż - takie jest prawo późnych wnuków "Patrz Kościuszko na nas z nieba"...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji