Artykuły

"Szerokie wsparcie" dla kultury artystycznej

Jeszcze trzy lata temu miasto chciało zreformować teatry miejskie i wycofać się z finansowania scen rozrywkowych. Teraz rozrywkowa Komedia stawiana jest za wzór - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Na początek zagadka. Kto jest autorem słów: "Pracujemy nad programem rozwoju kultury w Warszawie do roku 2020. Chodzi o to, aby Warszawa była miastem otwartym na kulturę, w którym mieszkańcy są nie tylko konsumentami kultury, ale też w pełni uczestniczą w życiu kulturalnym. Chcemy chronić przede wszystkim działania kulturotwórcze i artystyczne, natomiast mniej nam zależy na rozrywce. Prowadzenie teatrów rozrywkowych nie jest zadaniem samorządu (...) Preferujemy działania, które kulturę rozwijają, wzbogacają. A co nowego do kultury wnosi wystawienie jeszcze jednej farsy?".

Nie zgadną państwo - są to fragmenty wywiadu z Markiem Kraszewskim, dyrektorem stołecznego biura kultury, który przeprowadziłem jesienią 2009 r. Trzy lata temu na fali entuzjazmu wywołanego przez Kongres Kultury Polskiej władze Warszawy deklarowały szerokie wsparcie dla kultury artystycznej, w tym ambitnego teatru. Ostatnie działania ratusza pokazują, że były to puste słowa. Miasto zamiast "chronić działania kulturotwórcze i artystyczne", demontuje jedną po drugiej instytucje, które je prowadziły. W najbliższym czasie nie powstanie gmach Muzeum Sztuki Nowoczesnej, w którym miał znaleźć siedzibę TR Warszawa Grzegorza Jarzyny. Odłożono także budowę siedziby dla Nowego Teatru Krzysztofa Warlikowskiego, z ambitnych planów międzynarodowego ośrodka kultury została jedynie renowacja garażu po MPO. Trzy instytucje kultury o randze europejskiej będą w najbliższych latach działać w warunkach prowizorki.

To jednak nie martwi urzędników. Prawdziwym zmartwieniem miasta jest obecnie nowa siedziba dla Teatru Kwadrat. Urzędnicy dwoją się i troją, aby scena znana z wystawiania fars miała komfortowe warunki. Ostatnio zaproponowano Kwadratowi salę po kinoteatrze Bajka w samym centrum miasta za śmiesznie niski czynsz - niecałe 4 zł za metr (komercyjne czynsze sięgają 80 zł za metr). Ale w Bajce jest za małe zaplecze, teatr ma więc przenieść się na Nowe Miasto, do dawnego kina Wars.

O ile można jeszcze znaleźć uzasadnienie dla zamrożenia inwestycji - miasto musi ciąć wydatki z powodu niższych wpływów do budżetu - o tyle trudno wytłumaczyć chaotyczne decyzje personalne i organizacyjne. Biuro Kultury po raz trzeci w krótkim okresie zmieniło dyrektora artystycznego Teatru Studio. Ściągniętego z Wrocławia Grzegorza Brala, twórcę alternatywnego Teatru Pieśń Kozła, odwołano zaledwie po dwóch sezonach. Studio, które było w latach 80. ubiegłego wieku pierwszą w Polsce instytucją interdyscyplinarną, łączącą sztuki wizualne, teatr, wideo i muzykę, w ostatnich latach całkowicie zatraciło swój dawny profil i rangę. Wprowadzenie tam Agnieszki Glińskiej, reżyserki związanej z Teatrem Narodowym, oznacza przypieczętowanie zmiany dawnego ośrodka awangardy w jeszcze jeden teatr głównego nurtu.

Teatr Dramatyczny, jedna z trzech innowacyjnych scen w stolicy obok TR Warszawa i Nowego Teatru, nie może od miesięcy doczekać się decyzji, kto zastąpi dotychczasowego dyrektora Pawła Miśkiewicza, którego kontrakt kończy się we wrześniu. Tymczasem miasto snuje plany połączenia Dramatycznego ze Studiem, bez żadnego uzasadnienia i konsultacji z zespołami. I całkowicie ignoruje dotychczasowy profil teatru. Na spotkaniu z przedstawicielami zespołu Dramatycznego dyr. Kraszewski miał powiedzieć, że miasto nie jest zadowolone z "laboratoryjnego" programu sceny. Zasugerował, aby artyści brali przykład z Teatru Komedia. Bo ten potrafi zarobić na siebie.

Rzut oka na repertuar Komedii wyjaśnia, jaka teraz obowiązuje w mieście polityka kulturalna. Najkrócej można by ją nazwać kulturą wodzireja. W tym sezonie Komedia proponuje m.in. następujące widowiska: "Ostra jazda" ("Nagość jeszcze nigdy nie była tak śmiesznie ubrana jak w naszej najnowszej prapremierze"), "Dziewczyny z kalendarza" ("Fascynująca historia, błyskotliwe dialogi i gwiazdorska obsada!"), "Fotki z wakacji" ("Zakręcona historia, zwariowane dialogi i wymarzona obsada!"). To jest oryginalna propozycja kulturotwórcza, która ma zastąpić deficytowe inscenizacje Krystiana Lupy, Pawła Miśkiewicza, Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego.

A jeszcze trzy lata temu miasto chciało zreformować teatry miejskie i wycofać się z finansowania scen rozrywkowych. Teraz rozrywkowa Komedia stawiana jest za wzór. Presja na zarabianie pieniędzy w połączeniu z zamrożeniem inwestycji może oznaczać koniec świetnego okresu warszawskiego teatru, który zaczął się równo 15 lat temu premierami "Bzika tropikalnego" Jarzyny w Rozmaitościach i "Elektry" Warlikowskiego w Dramatycznym. Jeżeli dzisiaj nie zatrzymamy wodzirejów z ratusza, za kilka lat nie będzie już czego zbierać. Chyba, że wszyscy chcemy śpiewać tę samą melodię.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji