Artykuły

Nowa Dejanira i dzień dzisiejszy

KILKA audycji ubiegłego tygodnia zasługuje na odnotowanie. Z różnych powodów: artystycznych, ideowych, a nawet ze względu na lokalny patriotyzm.

Piątek przyniósł nam z Katowic widowisko teatralne Stanisława Stampfla "Szósty dzień tworzenia", wyróżnione w konkursie na sztukę o tematyce współczesnej. Autor wielu słuchowisk radiowych oraz dramatu "Nie ma nieznanych wysp" spektakl telewizyjny oparł na autentycznym zdarzeniu. Akcja utworu rozgrywa się w pierwszym roku władzy ludowej na odzyskanych ziemiach, gdzie grasują bandy zwalczające wszystkie przejawy nowego życia. Wątek fabularny jest zwarty, dramatyczny, o posmaku sensacyjny. Chodzi po prostu o wykrycie w szeregach ludowej władzy szpiega. Ale obok tego Stampfl bardzo subtelnie, wnikliwie nakreślił dramat psychologiczny sekretarza partii, Soroki, który lekkomyślnie wysłał na niebezpieczną wyprawę własnego syna, na wyprawę zakończoną śmiercią.

Rozterki sekretarza i intrygujące rozwiązanie fabuły czyniły z "Szóstego dnia tworzenia" przedstawienie ciekawe, dobrze zrobione przez aktorów z Katowic i Krakowa, wśród których widzieliśmy Mieczysława Jabłońskiego i Leszka Herdegena. Reżyserowała Lidia Zamkow-Słomska.

Poniedziałek to kolejna frapująca pozycja Teatru TV - "Fantazy" Juliusza Słowackiego, w reżyserii Jerzego Antczaka, z Gustawem Holoubkiem w roli tytułowej. "Fantazy", to utwór niezwykły w dorobku Słowackiego i całego polskiego romantyzmu. Skąpany w najczystszej poezji, a jednocześnie wyjątkowo trzeźwy, a nawet ironiczny, skierowany przeciw romantyzmowi; cały przesiąknięty miłością i miłości się przeciwstawiający; oddający hołd prostocie Jana i Majora i wyśmiewający małoduszność Respektów.

W "Fantazym" jest tyle spraw, tyle myśli, że interpretować go można bez końca, ciągle wynajdując coś nowego, dla każdego według uznania. Jest więc "Fantazy" polemiką z romantyczną pozą, udawaniem, nieszczerością; jest ostrą krytyką feudalizmu; jest apoteozą prawdziwej miłości i szlachetności; jest nawet świadectwem walki narodowowyzwoleńczej i przyjaźni polskich i rosyjskich liberałów...

Analizy można snuć bez końca. Dopiero teatr ukonkretnia sztukę, nadaje jej potrzebny wyraz, wydobywa to, co leży na sercu reżyserowi, wykonawcom. Jakiż więc był "Fantazy" w telewizji? Antczak nie wdawał się zbyt głęboko w subtelności interpretacyjne. Dopuścił do głosu poezję, pozwolił mówić słowu, najpiękniejszemu, jakie znamy w polszczyźnie. Przedstawienie było dostojne, jakieś uroczyste, uduchowione.

Tylko Fantazy... Właśnie! Bohater tytułowy zatarł się trochę w pamięci. Gustaw Holoubek (Fantazy), tak samo ucharakteryzowany jak Igor Śmiałowski (Rzecznicki), nie wysuwał się na pierwszy plan widowiska. Nie wiem, czy efekt miał być zamierzony, ale w moim odczuciu w centrum uwagi znalazła się Idalia, grana przez Wiesławę Mazurkiewicz, z drugiej zaś strony, jako w pewnym sensie antyteza, Major, wybornie kreowany przez Janusza Strachockiego.

"Fantazy" telewizyjny wyróżniał się jeszcze dobrym opanowaniem telewizyjnych środków wyrazu artystycznego. Głównym elementem dekoracyjnym, umieszczonym w środku ekranu, był wielki stary pień drzewa, który aktorzy z powodzeniem "ogrywali". Ładnie wypadła także scena na cmentarzu.

A teraz coś o nas. Z dużym zaciekawieniem oczekiwaliśmy programu "Ziemia serdeczne znajoma" poświęconego życiu kulturalnemu naszego regionu. Spotkało nas pewne rozczarowanie. Audycja była skromna, fragmentaryczna, prześlizgiwała się zaledwie po sprawach najistotniejszych, poszczególnym obrazom zabrakło wnikliwego komentarza.

Autorzy reportażu złożyli wizyty: przedstawicielom środowiska plastycznego - rzeźbiarzowi Ryszardowi Wachowskiemu i małżeństwu Barbarze i Mieczysławowi Romańczukom, teatrowi olsztyńskiemu, szkole muzycznej, Hieronimowi Skorupskiemu, pantomimie głuchych i rozgłośni radiowych.

Na koniec pozostawiam sobie uwagę o filmach. Ostatnio jest ich dużo, ale dobierane są według dziwnego, zastanawiającego klucza. Co krok to sensacja, szpiegostwo, kryminały. Nie jestem wrogiem tego gatunku twórczości filmowej, ale przydałoby się większe urozmaicenie. Tylko w ostatnich tygodniach poczęstowano nas następującymi dziełami: "Epitafium dla pana X", "Szpieg w czerni" i paroma innymi pogodniejszego nieco kalibru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji