Artykuły

Nowy "Fantazy"

"Fantazy" należy do czołowych utworów teatralnych Słowackiego. Udowodnili to już dawno, jeśli stwierdzenie to wymagało dowodu, historycy literatury i teatr. Teatr czasem na przekór: wystawiał źle, a komedia broniła się sama.

Komedia? Ależ oczywiście. Komedia romantyczna, po trosze łzawa (z umieraniem na scenie), a zarazem komedia realistyczna - dawno już pisano z racji "Fantazego" o realizmie romantycznym - komedia o bardzo wyrafinowanym, nowoczesnym pomieszaniu gatunków, w której różne style i chwyty pisarskie współżyją i współgrają ze sobą ku utrapieniu ostrożnych a zadowoleniu odważnych reżyserów. Sporów o "Fantazego" toczyło się dużo - sam przed laty brałem udział w dyskusji o tym czy postać Fantazego jest odwzorowana, jak twierdziłem, na Krasińskim - dzisiaj już w szkole dowiadujemy się, że ten nierówny, niedopracowany utwór nosi na sobie piętno genialności i że w paru psychologicznych portretach jest rewelacyjnie odkrywczy, do dzisiaj, jakby współczesny. Odsłania to również język Słowackiego - narzędzie, którym poeta posługiwał się mistrzowsko - w "Fantazym" są dwa style, doprowadzony do granic parodii (ale nie karykatury) język romantycznych wzlotów i uniesień, i równolegle język trzeźwego myślenia i drugiego dna występujących głównych postaci, zwłaszcza hrabiego Dafnickiego i hrabiny Idalii.

Pierwszą zasługą Adama Hanuszkiewicza jako kolejnego reżysera sztuki jest silne uwypuklenie tych dwu warstw psychicznych romantycznych kochanków, którzy wiodą prym w komedii. Pozy i nawet zgrywy to zarazem język ultraromantyczny, barokowo-romantyczny; chwile szczerości myśli, uczuć, postępowania - to język trzeźwy, powiedziałbym: prozaiczny, gdyby to określenie nie kłóciło się ze świetnym i w tych momentach wirtuozowskim wierszem. Zadanie było trudne, ale Adam Hanuszkiewicz jako Fantazy podołał mu w zupełności.

Może aż zbyt dobrze. Jego Fantazy jest przede wszystkim kabotynem, diablo inteligentnym ale arcykabotynem, w najbardziej egzaltowanej sytuacji zdającym sobie sprawę ze swej pozy, swego udawania. Dlatego komediowa, niemal groteskowa jest nawet scena na cmentarzu. Hanuszkiewicz swego Fantazego kompromituje świetnie, nie spotkałem jeszcze Fantazego tak odartego z żywiołowej fantazji: jest to snob i komediant, który chyba sam nie wierzy w swoje przemiany. Nie wypada przy tym z tonu nawet stosując parę farsowych chwycików. Jego wdzięk i znajomość mówienia wiersza też go wspierają. Słowem, dał Hanuszkiewicz plastyczny, satyryczny, a przekonywający wizerunek Fantazego - czego nie można niestety powiedzieć o HANNIE BEDRYŃSKIEJ w roli Idalii. Wprawdzie im dalej w głąb utworu, tym była lepsza - i demaskujący oboje dialog z Rzecznickim rozegrała udatnie - ale zawiodła zwłaszcza w komedianckiej scenie z Janem i do końca nie dostawało jej finezji w ukazaniu dwoistości natury Idalii. Że Idalia jest w dużym stopniu motorem akcji, domyślamy się raczej niż obserwujemy na scenie.

Sztuka jest grana w dwu płaszczyznach, ale trudno z tego robić reżyserowi zarzut, gdy dwupłaszczyznowa (co najmniej) jest struktura utworu. W konwencji romantycznej ujęli swe role JULIUSZ ŁUSZCZEWSKI - major i TADEUSZ JANCZAR - gorący i szczery Jan. Major przedśmiertną tyradę wygłasza stojąc, i stojącemu zamyka Jen oczy. Można i tak, chociaż dowcipy na ten temat rodziły się od razu w szatni.

Do stylu komedii psychologicznej dobrała odrębny klucz ZOFIA KUCÓWNA, która otrzymała największe brawa za sążnistą odprawę Diany, udzieloną Fantazemu. Świetne aktorki wygłaszały dawniej brawurową perorę Diany na pełnym gazie, z romantycznym polotem, gniewem i pasją Judyty, odtrącającej zalety Kossakowskiego. Kucówna wyciszyła wybuch małomównej Diany, przekazała go w formie zjadliwej, jadowitej rekuzy, udzielonej z zabójczą inteligencją bogatemu konkurentowi. Zrobiła to kapitalnie, chociaż kłóciło się to z tradycyjnym obrazem "dumnej Polki" i z nikłą faktycznie rolą Diany w sztuce.

Respektów - rodziców grafa JÓZEF PIERACKI i ELŻBIETA WIECZORKOWSKA. Z trudem przymuszałem się uwierzyć w afektację, minoderię i dęta wielkopańskość pani hrabiny. SEWERYN BUTRYM gra enigmatycznego Rzecznickiego, MAGDA CELÓWNA zubożyła rolę Stelli. W epizodziku Helenki, pokojowej Idalii, dała się zauważyć EMILIA KRAKOWSKA.

Dekoracja jest jedna: ponura, ciemno-stalowa, okruchy gipsowej świetności pałacu Respektów; po obu bokach brudno oszalowanie, symbol świata rozpadającego się, zabitego deskami? Nie taki on znów był dziadowski, skoro tylko kłopoty finansowe miary miliona uniemożliwiają (chwilowo) Respektom wojaże do Rzymów i Paryżów, tropem ich herbowych sąsiadów.

Jest i muzyka, są i dodatki typu inscenizacyjnego. Tam, gdzie przystają one do Słowackiego, gdzie mogą znaleźć choć częściowe uzasadnienie w utworze, sprawdzają się dobrze, nawet te ryzykowne. Ale tam, gdzie są czystą igraszką reżysera i sileniem się na humor poza Słowackim, tam zawadzają, a nawet drażnią. Tak jest przede wszystkim ze wstawkami kwestii dwu fagasów, którzy przedrzeźniają swoich "państwa" i powtarzają, błaznując, ich słowa. To bardzo niefortunna innowacja, radzę ją po prostu skreślić.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji