Artykuły

"Fantazy" w Białymstoku

Sądząc na podstawie rzeczowego i sumiennie opracowanego programu, białostocka inscenizacja Fantazego jest dwudziestą po wojnie. Wydaje się, że zwraca ona na siebie uwagę pewną przewagą elementu racjonalistycznego, sceptycyzmem, którym spektakl jest nasycony.

Dramat o "awanturze miłosnej", o niedoszłym małżeństwie Fantazego z Dianną i nieszczęśliwej, romantycznej miłości Jana i Dianny, wreszcie o romansie Fantazego z Idalią - ten szkielet akcji rzutuje w sposób zdecydowany na całość spektaklu. Reżyser pilnuje rygorystycznie jasności interpretacji, czystego przeprowadzenia akcji.

Reszta jest więc jakby marginesem. Reżyser (Jerzy Zegalski) ograniczył komentarz do minimum. Zawiera się on w pewnej mierze w scenografii. Ryszard Kuzyszyn zawiesił w głębi sceny abstrakcyjne malowidło, utrzymane w ciemnych na ogół tonach, a na scenie ustawił dwie gipsowe rzeźby. Z jednej wyzierają pręty. Można się domyślać, że to obnażenie konstrukcji ma wymowę symbolu; proces obnażania romantycznego sztafażu odbywać się będzie w toku akcji dramatu.

Nie uchylając się od uwzględnienia motywów realistycznych, Zegalski nie wydaje się równocześnie przywiązywać do nich szczególnego znaczenia. W każdym razie nie szuka klucza do Fantazego w pozytywistycznych rzekomo tendencjach sztuki. Myślę, że klucz leży bliżej Beniowskiego. Stąd sceptycyzm i ironia, górujące nad tą poezją. Jak pisze Edward Csató w swoim eseju na temat Fantazego, spoza wszystkiego "przebija szyderczy grymas bohatera".

Białostocki Fantazy jest przedstawieniem jasnym i konsekwentnym. W pracy reżysera widać staranie o prostotę, o sprowadzenie wszystkiego do właściwej, nacjonalistycznie dostępnej skali. Major nie jest np. żadnym "symbolem", żadną odmianą "przyjaciół Moskali". Jest to człowiek z gruntu dobry, ale prostak, który nie bardzo rozumie o co chodzi. Pragnąc umożliwić związek Jana z Dianną nie dostrzegł wcale, że Idalia jest jego potencjalnym sojusznikiem. Dlatego kazał ją porwać. Dopiero po wyjaśnieniu sprawy przez Hrabiego Respekta spostrzega, że "piwa nawarzył". I tak gra go Jaszkowski.

Reżyser Zegalski przyjmuje wersję, że Major ginie w pojedynku z Rzecznickim. Jest to bowiem jedyna chwila, kiedy Rzecznicki, cyniczny "lokaj", jak go nazywa Idalia, może zamanifestować swój honor, udowodnić, że "jest człowiekiem". Można w tym również widzieć chęć zamanifestowania innego niż u Respektów stosunku do carskiego oficera, a więc rodzaj manifestacji "patriotycznej".

Fantazego grał Jacek Brick. Był to zgorzkniały neurastenik, człowiek znudzony i zmęczony reputacją, jaką dźwiga, poszukujący odnowy w awanturze miłosnej z Dianną, w każdym razie wyraźnie zmęczony egzaltacją Idalii. Nie wiem, co górowało w kreacji Kariny Waśkiewicz (Idalią) - egzaltacja, czy też zraniona duma i nadzieja odzyskania swego Fania. Ironicznego, cynicznego Rzecznickiego zagrał Józef Czerniawski. Co godne podkreślenia - większość aktorów mówi wiersz z uwagą godną uznania.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji