Artykuły

Koniec imperium

POCZĄWSZY od tej premiery nie będzie już można mówić o Rozmaitościach, że są teatrem formalnych poszukiwań, pokazywania języka akademikom albo prowokacji dla rozgłosu. Jeśli ktoś tak powie, będzie kłamcą.

Przedstawieniem "Uroczystość" Grzegorz Jarzyna dowiódł, że w swoim teatrze nie tylko chce mówić własnym językiem, ale mówić o sprawach, które nikogo nie powinny pozostawić obojętnym. Po raz pierwszy od lat zobaczyłem spektakl, który tak idealnie łączy pasję demaskatorską, bez mała publicystyczną, z wielką dyscypliną artystyczną.

"Uroczystość" jest opowieścią pars pro toto, tak to przynajmniej opowiada Jarzyna (inaczej niż w filmowej wersji "Festen"). Na poziomie podstawowym jest anegdotą o molestowaniu seksualnym własnych dzieci przez bezkarnego ojca. Na poziomie uogólnienia jest parabolą-protestem przeciwko wszelkiej bezkarności i złowieszczo dobremu samopoczuciu ludzi zdeprawowanych, a mających władzę. Jest opowieścią o końcu pewnego imperium, które potęgą swoich wpływów uniemożliwia mówienie na głos prawdy, które tę prawdę ignoruje nawet wówczas, kiedy została wypowiedziana.

O sukcesie tego spektaklu decyduje poetyckie naddanie. Jarzyna nie zatrzymał się na neonaturalistycznej relacji o wydarzeniach w pewnej rodzinie. Wydarzenia te, rzecz jasna, przedstawił, ale nadał im poetycki wymiar, zmetaforyzował. Niezapomniana scena, kiedy dwie dziewczyny podają do stołu bażanty, wbija w fotel: oto dowiedzione zostały niewybaczalne zbrodnie ojca, a tu, jakby nic się nie stało, trwa balet kunsztownie przyozdobionych półmisków, wzbijający się ponad rzeczywistość, trwa uroczystość. Jeśli rzeczywistość okazała się skalana, tym gorzej dla rzeczywistości - prawdą jest uroczystość... Do czasu jednak, bo wybuchowa mieszanka, której dodaje do potraw zbuntowany syn Christian (wstrząsająca kreacja Andrzeja Chyry), musi eksplodować.

W spektaklu wspaniale koegzystują aktorzy kilku pokoleń i rozmaitych szkół, dając wycieniowane portrety, a wśród nich w rolach babci i dziadka Danuta Szaflarska i Bronisław Pawlik, w roli ojca Jan Peszek - rola wystudiowana w każdym szczególe, potwór wcielony. Pamiętne postaci stworzyli również Ewa Dałkowska, Danuta Stenka, Marek Kalita i Magdalena Cielecka.

To jest ważne przedstawienie. Trzeba je koniecznie zobaczyć. To jest teatr, który chce być czymś więcej niż tylko miejscem do grania sztuk.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji