Artykuły

Holly Golightly w podróży

Taki napis miała na swojej wizytówce dziewczyna z opowiadania Trumana Capote, "Śniadanie u Titfany'ego" Holly Golightly z Texasu. Postać doorze znana wielu czytelnikom, przez wielu specjalnie ulubiona, bogata, tragiczna i pełna fantazji.

Dziewczyna nie przystosowana, głodna życia, wiecznie poszukująca w wiecznej "podróży" przez swój niespokojny czas, samowolna - uparta, chorobliwie niezależna. Prymitywna, naiwna, czuła, wielce wrażliwa, a także cwana, świadoma mechanizmów życia, obrotna. Nade wszystko zaś - piękna, fascynująca. Taką Holly znamy z literackiego pierwowzoru i taki jej obraz budujemy na zamówienie prywatne własnej wyobraźni. Telewizja zbudowała nam w poniedziałek kolejny model panny Golightly. Adaptacja "Śniadania u Tiffany'ego" dokonana przez Stanisława Dygata (przekład Bronisława Zielińskiego) zatytułowana uczciwie "Sceny z życia Holly Golightly" była próbą 2,5-godzinnego telewizyjnego czytania. Opowiadania, do którego kluczem miało być to jedno zdanie: Holly w podróży Nie przyczepiona do stałego gruntu goniąca własne marzenia i szanse, szanse te przegrywająca. Kazimierz Kutz (reżyser spektaklu) zaprosił do roli tytułowej Holly dosyć kontrowersyjną Kalinę Jędrusik, dodając jej jako głównych partnerów Mariana Opanię, Kazimierza Witkiewicza, Emira Buczackiego oraz wielu innych aktorów scen katowickich. Wyszło z tego kameralne telewizyjne widowisko pozateatralne, w którym z Capote'a najbardziej był bar Joe Balia i dialogi tegoż z Fredem, a pewnie najmniej sama Holly. Co nie oznacza wcale, że Kalina Jędrusik nie stworzyła przekonywającej i sugestywnej kreacji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji