Artykuły

Jak przeżyć "czterdziestkę"?

"Czterdziestka w opałach, czyli małżeńska komedia pomyłek" w reż. Wojciecha Adamczyka Tito Production w Teatrze Kamienica w Warszawie. Pisze Michał Janusz w serwisie Teatr dla Was.

One-woman-show "Czterdziestka w opałach" w wykonaniu Katarzyny Żak, w życzliwy sposób wytyka kobietom ich kompleksy, ukazuje typowe problemy i zahamowania płci pięknej w pewnym wieku.

Tekst monodramu - wiadomo - powinien pasować do temperamentu aktora i opowiadać historię, która rozbawi, zszokuje lub wzruszy oraz dzięki której aktor nawiąże kontakt z publicznością. Dobrze jest przy tym wiedzieć, komu się ją proponuje. Katarzyna Żak rozpoczyna swoją opowieść od pytania: "Czy są na sali jakieś kobiety po 40-stce w związku małżeńskim?". Może to sugerować widzom temat przewodni spektaklu, ale w przypadku monodramu wystawianego w Teatrze Studio Buffo, tak do końca nie jest. Sztuka opowiada o czterdziestoletniej Lilce, która wciąż czuje się nastolatką. Wbrew metryce, mężowi i dzieciom nie chce stać się nagle stateczną matroną, tylko dlatego, że przekroczyła pewną niewidzialną dla niej metrykalną granicę. Granicę czterdziestu lat.

Monodram w wykonaniu Katarzyny Żak to drwina ze stereotypów związanych z wiekiem. To wnikliwa i pełna ciepła analiza kobiecych fobii i kompleksów. Jest spojrzeniem (z zachowaniem pewnego dystansu) na prawdziwe i te zupełnie wymyślone problemy dotyczące relacji w związkach damsko-męskich.

Wspólny pobyt z rodziną nad morzem to dla głównej bohaterki, wikłającej się w różne kuriozalne sytuacje, również pretekst do refleksji na temat uroków życia, związanych z przekroczeniem określonego wieku. Kiedyś to oni, wspólnie z mężem, lekceważąco odnosili się do "starszych", dziś to ich przepuszcza się w drzwiach, mówiąc: "starsi przodem". Pomiędzy ośrodkiem wczasowym, plażą, smażalnią a nawet wizytą u weterynarza, udaje się bohaterce przedstawienia wplątać w mnóstwo zabawnych i kłopotliwych sytuacji. Czas urlopu chce wykorzystać na napisanie swojej pierwszej "powieści". Koncepcja książki również jest powodem licznych humorystycznych sytuacji. Jej fikcyjna bohaterka, będąc na wczasach, wplątuje się w romans z uroczym mężczyzną określanym mianem "Banderasa". Niestety "Banderas" okazuje się najpierw typem z kataraktą na oczach, bo nawet w marzeniach mija ją bez słowa, a za drugim razem tępym gburem. Alter-ego Lilki martwi się brakiem czułości ze strony własnego męża. Niepokoi ją to, że w ich związku brakuje już powiewu nowości. Jeśli nowość się znów pojawi, to na pewno będzie miała długie, zgrabne nogi i duży, jędrny biust.

Jako narratorka tej kobiecej opowieści Katarzyna Żak poradziła sobie bardzo dobrze. Nawiązywała sympatyczny kontakt z publicznością i w sposób niezwykle charakterystyczny zmieniała głosy, w zależności od opisywanej właśnie postaci. Niczym profesjonalny brzuchomówca, aktorka raz kreuje rolę dziecka, wciela się w postać specyficznie konwersującego kaowca, by po chwili w kolejnej scence być dziennikarką, pierwszą miłością swojego męża.

Monodramy stały się nie tylko możliwością popisu i pokazem mistrzowskiego warsztatu, lecz także coraz częściej podejmują trudne tematy i przełamują społeczne tabu. Po obejrzeniu "Czterdziestki w opałach" nasuwa się refleksja na temat przemijania, ludzkiej atrakcyjności, roli kobiety w społeczeństwie, a także relacji damsko-męskich.

Katarzyna Żak, przedstawiając interpretację tekstu Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk sprawia, że publiczność doskonale się bawi i cały czas słucha jej zafascynowana. Stąd też forma aktorskiego przekazu została oceniona przez widzów gorącym aplauzem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji