Artykuły

Nie do końca się udało

Obawiam się, że marszałek Jan Kozłowski ma rację, mówiąc, że proponowana przez Nowaka formuła teatru już się wyczerpała. Wygląda na to, że wyczerpała się formuła teatru nowoczesnego podejmującego artystyczne ryzyko - pisze Roman Pawłowski.

Nowak w ciągu pięciu lat podniósł Teatr Wybrzeże z głębokiego kryzysu i uczynił jedną z najlepszych scen w kraju. Przyciągnął grupę świetnych artystów różnych pokoleń - Jana Klatę, Grażynę Kanię, Grzegorza Wiśniewskiego, Rudolfa Zioło czy Ingmara Villqista. Zreformował starą socjalistyczną strukturę, walczył z zadłużeniem. Nie do końca się udało - między innymi dlatego, że samorząd utrzymywał dotację dla teatru na poziomie nieproporcjonalnie niskim w stosunku do potrzeb. Teatr Wybrzeże dostawał 3,5 miliona złotych, czyli o milion-dwa miliony złotych mniej niż teatry marszałkowskie w Krakowie, Kaliszu czy Łodzi. Mimo to udało się zrealizować w Gdańsku kilkadziesiąt zaangażowanych społecznie premier. Powstały śmiałe widowiska, takie jak "Hamlet" w Stoczni Gdańskiej czy zeszłotygodniowa inscenizacja "Wesela", najlepsza po 1989 r.

Czy ta formuła się sprawdziła? Tak. Bo liczba widzów odwiedzających teatr podwoiła się z 40 tysięcy do 80 tysięcy widzów rocznie. Bo teatr zauważono w kraju i za granicą. Dla władz to jednak za mało. Obawiam się, że marszałek Jan Kozłowski ma rację, mówiąc, że proponowana przez Nowaka formuła teatru już się wyczerpała. Wygląda na to, że wyczerpała się formuła teatru nowoczesnego podejmującego artystyczne ryzyko.

Na zdjęciu: "Wesele" w reż. Rudolfa Zioło, Teatr Wybrzeże 2005 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji