Artykuły

Żyć szybko i beznadziejnie

Beznadzieja nikogo bardziej nie dręczy tak jak brutalistów. Krąg młodych dramaturgów nie mających zahamowań, nie bojących się mocnych słów zagłuszających "ból istnienia" ma tyle samo wrogów, co wyznawców. Ich sztuki nie przejdą do historii jako dzieła literackie. Są znakiem czasu, kroniką (upadku) obyczajów i stanu ducha niepogodzonych ze światem.

Superhitem wśród gniewnych końca XX wieku był "Shopping and Fucking". Dużo ciekawsze literacko są "Polaroidy. Kilka ostrych zdjęć" - tego samego autora, Anglika Marka Ravenhilla, rocznik 1966. Nie ukrywa, że jest gejem, nosicielem HIV.

"Polaroidy" trafiły na Małą Scenę Teatru Jaracza. Wszystko zaczyna się jak w klasycznym dramacie. Oto Nick (Dariusz Siatkowski), mężczyzna w średnim wieku, prosi Helen (Grażyna Walasek), by pozwoliła mu zostać. On, niegdyś zbuntowany, gotów zniszczyć wszystkich, wyszedł właśnie z więzienia po długim wyroku. Nie poznaje świata i ludzi. Ona nie chce pamiętać o przeszłości, zaczyna robić karierę polityczną. Co okaże się ważne w życiu tej pary? Czy Jonathan (Maciej Małek), ofiara napaści Nicka, będzie wyrzutem sumienia, czy tylko zagrożeniem dla kariery przyszłej parlamentarzystki?

Ostre sceny, szybka zmiana akcji. Jak na zdjęciu z polaroidu - błyskawicznie widać to, co się stało. Ale czy to jest wszystko, co stało się naprawdę?

Losy następnego pokolenia pokażą, że nie. Że za dosłownością i tym, co oczywiste, jest jeszcze coś, czego nie da się przykryć ani zagłuszyć przekleństwami, zohydzaniem myśli, uczuć i ludzkich odruchów. Trójka świetnych młodych aktorów zbudowała świat, w którym nie chce się żyć, ale przeraźliwie prawdziwy. Nadia (Matylda Paszczenko) jest delikatną dziewczyną, tancerką go-go. Jej łagodność, uległość i dobroć to szokujący kontrast wobec brudu, z jakim styka się na co dzień. Jej życie splecie się z historią Tima (Mariusz Witkowski), geja umierającego na AIDS, który kupuje sobie partnera. Victor (Kamil Maćkowiak) to młodzieniec zachwycony sobą, uznający, że najważniejszym atutem jest piękne ciało. Prawdziwy dramat jego i całej trójki młodych bohaterów zacznie się wtedy, kiedy uświadomią sobie, że jednak nie o zewnętrzność i pozory bycia z kimś w życiu chodzi, że nie wystarczy jeszcze jedna "działka" ani alfabet bluźnierstw.

Ravenhill odsłania całą paletę pozorów życia i pozorów buntu, żeby wręcz na przekór sobie dojść do wniosku, że tak naprawdę człowiekowi najbardziej potrzebny jest drugi człowiek.

Młody reżyser Andrzej Majczak nie bawi się w szokowanie. Po prostu pokazuje kilka ostrych zdjęć robiących wrażenie. Zastawki, parę sprzętów, dobrze dobrane kostiumy, kolorystyka z przewagą czerwieni i czerni (scenografia Jana Kozikowskiego) dobrze służą inscenizacji. Niby nic odkrywczego w tej historii o wymiarze plakatu, ale "Polaroidów" nie da się wyrzucić z pamięci. W dużej mierze jest to zasługa reżysera i aktorów, którzy nie przekraczają cienkiej czerwonej linii, w sztukach brutalistów ledwo widocznej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji