Artykuły

Aktor i filozof pytają o prawdę

Tischner nie nawracał. Nie wykorzystywał szkoły do ewangelizowania - i właśnie to było w nim cenne - mówi prof. Ewa Kutryś, rektor PWST, która jest głównym organizatorem rozpoczynających się 25 kwietnia Dni Tischnerowskich.

Błażej Strzelczyk: Co wspólnego mają aktor i filozof?

Prof. Ewa Kutryś, rektor Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej: Obaj szukają odpowiedzi na te same pytania. Pytają o prawdę.

Znajdują odpowiedzi?

- Aktor, szukając prawdy, tak jak filozof musi stawiać pytania. Nigdy jednak nie dochodzimy do prawdy. Ten proces jest ciągły. Te poszukiwania nigdy się nie kończą.

Co spowodowało, że Tischner tak idealnie dopasował się do środowiska artystów?

- Były takie czasy, że artystów chowało się poza murami cmentarzy. Kościół traktował nierzadko artystów jako ludzi wyklętych, którzy prowokują, szukają dziury w całym, psują, wsadzają palec w ranę, by ta się nie zabliźniła. Tischner, który reprezentował również Kościół, trochę z tego kpił. Rozumiał, że świat nie jest doskonały, a prowokacja i potrzeba jątrzenia jest lekarstwem.

Jątrzył razem z wami?

- Tischner przyszedł do szkoły teatralnej w czasach niebywale gorących. To był rok 1981. Wtedy zadawaliśmy sobie trudne pytania, a on się tego nie bał. Tischnera interesowało to samo co ludzi wyklętych i uznanych za wariatów - tak traktowano artystów. Razem szukaliśmy odpowiedzialności za siebie, by później szukać odpowiedzialności za świat.

Uczniowie Jezusa usłyszeli: "Idźcie i nauczajcie". Pewnie byliby o wiele bezpieczniejsi, gdyby zostali w tym miejscu, gdzie wiara miała mocne korzenie i fundamenty. Ale jednak poszli z tą ideą i misją w nieznane. Człowiek tylko w nieznanym naprawdę się sprawdza. Myślę, że Tischner szukał tego, czego szukali pierwsi uczniowie Jezusa.

Nawracania?

- Nie! Tischner nie nawracał. Nie wykorzystywał szkoły do ewangelizowania - i właśnie to było w nim cenne. Nasza grzeszność i konfliktowość, nasze prowokacje były mu potrzebne. Mam wrażenie, że jego obecność w szkole teatralnej to laboratorium świata. On nie bał się naszego środowiska. Poza tym, że prowadził zajęcia, wszedł również w bardzo intymną relację z nami. Kościół i wiara stają się dziś osobnymi tematami. Tischner już wtedy rozumiał, że ludzie teatru to jest środowisko ludzi wiary, ale bez wiary w transcendencję. Nie da się bez wiary uprawiać sztuki.

Prowadził rozmowy, które wiązały się z religią, filozofią, estetyką, seksualnością człowieka. Wtedy jeszcze nie mieliśmy tych krzykliwych historii, które dziś budują naszą rzeczywistość.

Krzykliwe historie?

- Przecież te krzyki o krzyż, o śmierć, o trupy, to jest teatr odbywający się na ulicy. Trzeba przyznać, że bardzo amatorski teatr. Religia przeniosła się na ulicę. Polityka kiedyś była przecież sztuką sprawowania władzy uprawianą w gabinetach. Nie dlatego, by ją ukryć, ale dlatego, że musiała być wyrafinowana. Była związana z myśleniem. Obecnie związana jest z pobudzaniem prymitywnych emocji.

Teatr zawłaszczył sobie Tischnera?

- Każdy, kto zna Tischnera, zawłaszcza go sobie na swój sposób. Człowiek zawłaszcza przecież to, co jest mu potrzebne. Nie ma w tym nic złego, że pan zawłaszcza go sobie na swój sposób, a ja na swój. Najgorsze jest jednak to, że staraliśmy się zawłaszczyć człowieka, który sam był wolnością. Nie musi być tak, że on zbawi wszystkich. Trzeba pamiętać, że to ci dobrzy i prawi katolicy mieli do niego pretensje. To oni napisali na drzwiach jego mieszkania przy ulicy św. Marka: "Bóg go pokarał, głos mu odebrał". Opatrzność była dla niego jednak łaskawa. Dziś to zawłaszczanie mogłoby się źle skończyć. On już nie musi zabierać głosu w sprawach, które dziś dzieją się w Polsce.

Co ciekawego jest w tegorocznych Dniach Tischnera?

- Program dni stara się szukać różnych adresatów. Panel dyskusyjny czy wykłady są dla tych, którzy analizują i pytają Tischnera o filozofię. Jest jednak grupa ludzi, która pamięta Tischnera jako duszpasterza, którego się tylko słuchało. To ci, którzy nie podważali jego teorii, którzy pamiętają go z anegdot.

Będzie śpiewanie mądrości.

- Tajemniczo brzmi ten punkt programu, zwłaszcza dlatego, że występuje ze znakiem zapytania. Śpiewanie jest jednak w człowieku bardzo pierwotne, nie musimy umieć czytać, by śpiewać. Mówi się również, że śpiew to modlitwa. Sprawdzimy więc, czy da się śpiewać o mądrości.

Będzie też o spotkaniu Tischnera z teatrem.

- To wyjątkowe spotkanie. Oczywiście Tischner chodził do teatru wcześniej, jednak spotkanie ze studentami dało mu nieco inną perspektywę. Zaczął chodzić do teatru inaczej. Spotkanie Tischnera z teatrem miało jeszcze jeden wyjątkowy wymiar. Było przekroczeniem tajemnicy intymności. Wymowne jest to, że jako wykładowca miał możliwość wchodzenia do teatru innymi drzwiami. Aktorzy zapraszali go za kulisy. Ta zmiana perspektywy patrzenia na teatr zaczęła się już na zajęciach. Przynosił na seminaria teksty, które chciał czytać z punktu widzenia teologa czy filozofa, a studenci narzucali mu punkt widzenia teatru. Uświadamiali mu zupełnie inny ładunek postaci, która z perspektywy religijnej była grzeszna, a z perspektywy teatru godna uwagi i sympatii.

Będzie spotkanie po latach?

- Zaprosiliśmy - można tak powiedzieć - jego ulubionych uczniów. Anna Augustynowicz, Bogdan Ciosek, Andrzej Dziuk to jego bardzo energiczni studenci. Oni nie tylko słuchali Tischnera, ale również się z nim spierali. To wyjątkowe, bo Tischner wykładał również na Papieskiej Akademii Teologicznej, dziś Uniwersytecie Papieskim. Tam go słuchano, a u nas, na PWST, był jednym z uczestników sporu. To mu się bardzo podobało.

Wyjątkowo również zapowiada się czytanie "Fenomenologii spotkania". Anna Polony zaproponowała, by dwie osoby czytały tekst głęboko filozoficzny. Zgłosiła się do Jerzy Treli, który jako rektor zatrudnił Tischnera na etat! W tamtych gorących czasach to było wielką odwagą. Dziś Trela powiedział: "Ja Tischnerowi nigdy niczego nie odmawiałem i nie będę odmawiał".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji