Artykuły

Codzienna poezja

- W dramaturgii węgierskiej dostrzegam czułość do człowieka, ciepły stosunek do bohaterów i niezwykłe poczucie humoru, które pozwala mówić o bardzo poważnych sprawach - mówi IWONA KEMPA, reżyser sztuki Janosa Haya "Stary Franka Hernera" w Teatrze Polskim w Poznaniu.

Z Iwoną Kempą o dramatach węgierskich, rozmawia Stefan Drajewski:

Dramat Janosa Haya "Stary Franka Hernera" przypomina trochę bibliotekę, z której autor bierze to, co mu w danej chwili jest potrzebne.

- Jest to tekst bardzo pojemny, ma dużo aluzji do tekstów literackich i filozoficznych. Hay umiejętnie z tego korzysta. Świadomie używa pewnych znanych z literatury i teatru sytuacji po to, by stworzyć świat bardzo swoisty, specyficzny dla niego.

Bohaterowie są bardziej typami czy postaciami pogłębionymi psychologicznie?

- Myślę, że bohaterowie mają swoisty stosunek do życia, do samych siebie, do tego, co robią. Każdego z bohaterów można wręcz przyporządkować do określonego nurtu filozoficznego, ale nie są to byty sztuczne. Oni mówią bardzo prostym językiem i można w nich dostrzec także trzy różne typy psychologiczne.

Powie pani, do jakich prądów filozoficznych można tych prostych facetów z prowincji przyporządkować?

- Skoro Hay tego nie uczynił, to ja tym bardziej nie powinnam. Zdradzę jedynie, że jeden jest bardziej irracjonalny, drugi bardziej pragmatyczny, a trzeci jest skrajnym pesymistą. Podczas prób próbowaliśmy tym typom przyporządkować pewne rysy psychologiczne. Na tym polega przewrotność Haya że ci prości "kopacze" rowów melioracyjnych prowadzą rozważania na miarę wielkich filozofów.

Dlaczego sięgnęła pani po tekst węgierski?

- Jestem nim zachwycona. Po pierwszej lekturze miałam wrażenie, że jest on zupełnie inny od tych, które czytałam do tej pory. Jest przede wszystkim ważny, prosty a zarazem poważny. Przywraca wiarę w słowo. Okazuje się, że ludzie mogą ze sobą rozmawiać i można chcieć tego słuchać. Słowo może być tu potraktowane jako główny nośnik sensu. U Haya słowo może powoływać rzeczywistość do istnienia Zachwycił mnie też język tego dramatu, co jest zasługą tłumaczki, Jolanty Jarmołowicz. Jest to codzienna poezja

To pani trzecia realizacja sztuk węgierskich. Skąd ta miłość?

- Interesuję się współczesnym dramatem niezależnie, kto go napisał. Odczuwam jednak pewne pokrewieństwo myślenia z autorami węgierskimi. W tej dramaturgii dostrzegam czułość do człowieka ciepły stosunek do bohaterów i niezwykłe poczucie humoru, które pozwala mówić o bardzo poważnych sprawach.

Na zdjęciu: plakat do spektaklu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji