Artykuły

Andżelika zamykała gniew w słoikach

"Żywoty świętych osiedlowych" Teatru Ad Spectatores z Wrocławia na Dniach Sztuki Współczesnej w Białymstoku. Pisze Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej - Białystok.

Święty Egon mieszkał koło zsypu, Apolonia przyjmowała klientów, Andżelika zbierała gniew innych i zakopywała w ziemi. Całą trójkę gra jedna drobna osóbka i to tak, że widz wychodzi zachwycony. Ad Spectatores na Dni Sztuki Współczesnej przywiózł urokliwy spektakl "Żywoty świętych osiedlowych"

Chwała Białostockiemu Ośrodkowi Kultury - organizatorowi trwającego właśnie w Białymstoku festiwalu, że w repertuarze imprezy łączącej najnowocześniejsze technologie komputerowe ze spektaklami ulicznymi oraz koncertami znalazło się również miejsce na kameralny spektakl, sięgający do najlepszych tradycyji teatru lalkowego. Niespełna godzina z tym widowiskiem przenosi widzów w świat ludzi samotnych, starych, odrzuconych. Ale to świat zagrany tak finezyjnie, z lekkością i poetycką frazą, że mamy wrażenie, jakby rozwijała się przed nami czarowna baśń - o świętych z pewnego osiedla. Jak podejrzewają jego mieszkańcy - osiedle powstało z boskiej betoniarki, poza planem stworzenia. Jest smutne, zapomniane, trzeba coś z tym zrobić. Część z mieszkańców zbiera się więc na dachu, by swój status zmienić. Każdy chce legendy, jakiegoś mitu, który dałby mu poczucie nieśmiertelności. Bo przecież: "nikim jestes człowieku, jeśli się najpierw w słowach czyichś nie odbijesz". No i legendy się tworzą.

Egon, poskręcany staruszek, dla którego wstanie z fotela to już cała eskapada, a jedynym przyjacielem - telewizor - klęka przed nim i bierze na siebie winy wszystkich seriali. Apollonia ma potrzebę niesienia pomocy wszystkim potrzebującym i zatrudnia się w burdelu, Andżelika zaś, z której wszyscy się śmieją i upokarzają, gniew osiedla zbiera w sobie, potem wypluwa do słoika i i zamyka. Takie cuda dzieją się na jednym z niepozornych szarych osiedli.

Wszystkie postaci odgrywa jedna drobna dziewczyna niezwykłego talentu i wrażliwości - Agata Kucińska, która na potrzeby sceny zaadaptowała książkę Lidii Amejko; jest również scenografem, reżyserem i jedynym na scenie aktorem. Raz, kryjąc się w mroku, animuje laleczki małe jak pudełko od zapałek, za chwilę jej ciało służy do konstrukcji ciała Egona (wspólne nogi i tułów, głowa głównego bohatera to już lalka). Wydarzenia następują po sobie jak w kalejdoskopie, a wszystko w bajkowym rytmie, w bajkowej frazie. I choć opowieść to niewesoła - święci zmagają się z odrzuceniem i w końcu umierają - to jednak wzbudzająca tyle śmiechu i czułości, że po wyjściu ze spektaklu smutku ani śladu. Za to zachwytu - że powstają takie spektakle - dużo. Widać tak działają cuda.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji