Artykuły

Trzeba wierzyć w marzenia

- Grunt to być otwartym na życie i nie zamykać się na własne pasje i zainteresowania, iść w zgodzie z tym, co w nas drzemie, brać z dzieci, które mają wyobraźnię i wykorzystują ją - mówi Anna Jezierska (Golonka), aktorka Teatru Lalki i Aktora w Wałbrzychu.

- Teraz będę pracowała na nazwisko Jezierska - mówi aktorka, którą od 7 lat znamy jako Annę Golonkę. 12 maja pani Ania wyszła za mąż i zmieniła nazwisko. Po wydziale lalkarskim wrocławskiej szkoły aktorskiej Anna wybrała teatr w Wałbrzychu. Chciała pracować w teatrze jak najbliżej granicy czeskiej, bo wcześniej zaprzyjaźniła się z tandemem czeskich twórców: reżysera i dramaturga, z którymi robiła dyplom. Chciała podtrzymać kontakt z nimi i kontakt z tym, co robią.

- Alternatywny teatr czeski jest najbliżej tego, czego oczekuję od teatru. To teatr plastyczny, metaforyczny -mówi. - Najbardziej wzruszam się jako widz, kiedy sceny w spektaklu nie są dosłowne, ale potraktowane metaforycznie. Stąd mój wybór teatru lalkowego, bo jest w nim więcej muzyki, obrazu, ruchu, ucieczka od dosłowności. Do teatru dojrzewałam dosyć długo, teatr mnie fascynował, ale wiedziałam, że aktor ma życie niepoukładane, zawsze na walizkach. A ja byłam mocno związana z rodziną, z przyjaciółmi. Aktorstwo to sposób na życie, to część życia. Nie można powiedzieć, że idzie się do pracy i wraca. Aktorstwo to styl życia - mówi aktorka.

Annę fascynuje w aktorstwie to, że stale dostaje nowe wyzwania. - Nie ma nudy, nie ma rutyny. Cały czas przyjeżdżają nowi realizatorzy, którzy stawiają nowe oczekiwania. Nie znają nas, nie mogą bazować na naszych mocnych stronach. I to jest super - opowiada z entuzjazmem.

Ania w kontekście swojej pracy mówi, że ma duszę sportowca. Przekonaliśmy się o tym, kiedy 4. raz wzięła udział w Biegu Gwarków, 3. raz reprezentowała teatr w Biegu Vipów i 3. raz stanęła na najwyższym stopniu podium.

- Biegówki odkryłam, kiedy zamieszkałam w Wałbrzychu. Na biegówkach podróżuję po Karkonoszach, po Górach Sowich. Lubię podróżować na różne sposoby - opowiada.

Anna Jezierska nie chce wracać do Wrocławia, chociaż kocha swoje rodzinne miasto. - Chcę mieszkać w górach, na skraju lasu. Chcę to pogodzić z pracą w teatrze w Wałbrzychu - mówi. - Dyrektor zaprasza takich realizatorów, że praca tu umożliwia rozwój i może dać spełnienie - dodaje.

Co wrocławiance podoba się w Wałbrzychu? - Wałbrzych - Jeżeli już wie się, co chce się robić, nie ma takiego miejsca na ziemi, żeby nie można było tego zrealizować - mówi Anna Jezierska tuż po spektaklu "Czerwonego Kapturka"

to po pierwsze góry. Ta bliskość natury i położenie miasta, to jest coś niesamowitego. Uwielbiam z książką iść do Harcówki i tam przesiedzieć pół dnia. Moi znajomi, którzy przyjeżdżają tu, są zafascynowani Wałbrzychem. Piękna jest architektura Rynku, śródmieścia i kameralność miasta. W Wałbrzychu doba trwa dłużej niż doba we Wrocławiu. Jest czas, by spotkać się ze znajomymi w knajpce, by pomyśleć, podyskutować, uruchomić się twórczo. Piękne jest też to, że kiedy prowadzę zajęcia z dziećmi, widzę, jak im się chce. To są wspaniałe dzieciaki, mają wspaniałe pomysły, energię, są otwarte - mówi.

- Najtrudniej jest poznać swój talent, swój cel. Jeżeli już wie się, co chce się robić, nie ma takiego miejsca na ziemi, żeby nie można było tego zrealizować. Każdy z nas, aktorów, pochodzi z innego miasta, ale świadomie starał się o pracę w tym teatrze, widział w nim swoją szansę. Ludzie z zewnątrz widzą potencjał miasta bardziej niż mieszkańcy - uważa Anna Jezierska.

- Najwięcej satysfakcji dają mi spektakle, w których musiałam się przełamać, przekroczyć własne granicą na pewno to była Balladyna, Czerwony Kapturek również. Dzieci to bardzo wymagający widz, od razu widać czy przenosi się na

nie energia ze sceny. Spektakl to żywy organizm. Kiedy dzieci przeżywają go, reagują, to dla nas super. Gdyby na widowni panowała cisza, powinniśmy się zastanowić, co jest nie tak. Na szczęście nie mamy takich sytuacji - mówi z rozbawieniem.

Anna ma pomysł na nowy projekt. - Chcę zrobić monodram, do współpracy zaprosiłam reżysera z Hiszpanii. Monodram będzie w formie lalkowej, bardzo plastyczny.

Mąż Anny, Marek, dorównuje jej aktywnością, jest informatykiem, fotografuje, nurkuje na bezdechu, biega. - I kiedy mamy wolną chwilę, spędzamy ją razem. I można - kończy pogodnie rozmowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji