Artykuły

Tuwim według Giżyckiego

"BAL W OPERZE" Juliana Tuwima w wykonaniu sceni­cznym HENRYKA GIŻYC­KIEGO (Teatr Ludowy w Nowej Hucie, scena "Nurt") fascynuje nas od pierwszej chwili do ostatniej minuty widowiska. Aktor recytuje. Krzyczy. Gra zarysy postaci dramatycznych. Wplątuje się między potężne manekiny. Odstępuje od nich, jakby się oczyszczał z tłumu postaci, które przecież w owym "Ba­lu w operze" są. To przecież uczestnicy zabawy, policjanci, tajniacy, ludzie wiejscy, któ­rzy ciągną rano do miasta. Są to różne "terriery", "I burbony i szynszyle", "I wikingi, admirały, generały, bo­jarowie, bambirały, grubasowie"...

Jak zagrać to wszystko, jak pokazać niekłamaną niena­wiść aktora do blichtru, poli­tycznej blagi burżujów? Jak - nie tracąc nic z rytmu te­go wiersza, jego błyskotliwo­ści i "słopiewniowych" zawo­łań - pokazać nikły wątek fabularny?

Zadanie jest trudne i Henryk Giżycki zdawał sobie sprawę z niezwykłości zada­nia. Nie jest bowiem "Bal w operze", dziełem kameralnym, ściszonym, lirycznym. To krzyk, który się przecież wcześniej czy później musiał odezwać w czasie rewolucji głosem zwielokrotnionym.

Aktor jakby sam siebie przeszedł w tym niezwykłym spektaklu. Umiał nawet w kilku miejscach sprawę spro­wadzić do wyznania poetyc­kiego, politycznego zarazem.

Ruchliwość Henryka Giżyc­kiego stała w opozycji do czarnego, prostego kostiumu, czarnego horyzontu. Wspomniane manekiny też podkre­ślały surowość tła, bo przecież były tłem dla aktora.

Już chciałbym napisać, że rzecz cała rozegrała się w słowie, w wierszu. Rzeczywi­ście Henryk Giżycki sprawę wytrzymał, ani przez chwile­czkę nie oderwał się od tego wyraźnie artykułowanego po­litycznie tekstu. Przecież w izolacji od ciała aktora, jego gestu, jego wtapiania się w tło i wyzwalania się z tego tła - nurtowski "Bal w ope­rze" byłby ubogi, byłby ra­czej radiową wstawką.

Giżycki panuje nad sytua­cją. Uczy teatru pełnego, nie jest rapsodyczny. Chce wyob­raźnię słuchacza poszerzyć o żywą ścianę, horyzont, świat­ło, głębię sceny. Tutaj się godzę na wszystkie pomysły aktora, zawierzam mu i dzię­ki temu odnajduję wielkość poezji Tuwima w kształcie scenicznym. To bardzo dużo. Nie należy również pominąć w naszych uwagach świetnej scenografii JANUSZA TRZE­BIATOWSKIEGO, który otworzył aktorowi określone pole działania.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji