Artykuły

Dwie orkiestry

"Orkiestra" w reż. Jacka Głomba z Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy i "Nieskończona Historia. Oratorium na 30 Postaci, Chór, Orkiestrę i Sukę Azę" w reż. Piotra Cieplaka z Teatru Powszechnego w Warszawie prezentowane na IV Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym Teatromania w Bytomiu. Pisze Blanka Hasterok w serwisie Teatr dla Was.

IV Międzynarodowy Festiwal Teatralny Teatromania udowadnia, że jest istotnym punktem na mapie teatralnej Polski. Niepokorny, barwny festiwal gościł w tym roku artystów z Brazylii, Niemiec, Hiszpanii, Ukrainy oraz Polski. Dwa ostatnie festiwalowe dni należały do dwóch teatrów - Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy oraz do Teatru Powszechnego z Warszawy.

Cechownia Kopalni Bobrek, gdzie wystawiono "Orkiestrę" [na zdjęciu], a także poprzedzający przedstawienie koncert Górniczej Orkiestry Dętej "Bytom", stanowił ciekawe wprowadzenie do zabawnej, okraszonej rubasznym, "górniczym" humorem sztuki. Legnicki spektakl, choć "rocznicowy" - premiera sztuki przypadła na czas obchodów pięćdziesięciolecia firmy KGHM Polska Miedź, przy wsparciu tejże firmy, nie okazał się być prezentem okolicznościowym - zarówno dla sponsora, jak i dla środowiska górniczego. "Orkiestra" nie schlebia nikomu - gorzko prezentuje się moment transformacji ustrojowej, w takim samym stopniu, jak ostro i prześmiewczo ukazano czasy PRL. Co ciekawe tuż po premierze sztuki, przestawienie spotkało się z głosami sprzeciwu samych górników.

Historia jest w tym przedstawieniu istotnym tłem dla opowieści o losach górniczej orkiestry. O brutalnym tłumieniu demonstracji w rocznicę Porozumień Sierpniowych dowiadujemy się dzięki opowieści jednego z bohaterów sztuki - Franka Biedy, który stracił w czasie demonstracji nastoletniego syna. Nie mniej krytycznie przedstawione są współczesne czasy - szaleństwo prywatyzacji, karierowiczostwo i pogoń za pieniądzem.

Co istotne, sztuka poruszając wiele ludzkich dramatów, potrafi jednocześnie bawić. Komiczną, groteskową postacią jest z pewnością działaczka i towarzyszka partii, repatriantka z Francji - Yvonne (świetna w tej roli Ewa Galusińska).

Większość opowiedzianych przez bohaterów historii była oparta na rzeczywistych wydarzeniach i była wynikiem rozmów z górnikami. Tak jak zabawna i jednocześnie refleksyjna scena przemiany stypy w wesele.

Jeśli w przedstawieniu teatru z Legnicy historia była ważnym tłem do tego, by móc zaprezentować losy bohaterów, tak w przypadku "Nieskończonej historii" jest odwrotnie. Jej bohaterowie są oderwani od systemu, historii czy od bieżących wydarzeń. Jest to opowieść po prostu bardziej uniwersalna.

W pewnym mieście, w jednej z kamienic umiera starsza pani; śmierć ta staje się pretekstem do tego, by móc zaprezentować losy mieszkańców tego domu - ktoś tutaj jest samotny, ktoś ciągle słucha radia, ktoś ciągle się kłóci. Niby nic, zwyczajnie, a jednak opowieść ta od pierwszych chwil urzeka. Podglądanie przez dziurkę od klucza wciąga; fobie, dramaty i lęki bohaterów nęcą, bawią oraz skłaniają do refleksji.

Sztuka jest eksperymentem - orkiestrą dźwięków, szeptów, pieśni; jest zabawą dźwiękiem, która, ma się wrażenie, tworzy się właśnie na scenie. Parafraza marsza żałobnego, rozmowy o życiu i nicości, przeplatane fragmentami z Epikura, czy zabawne tutaj, nerwicowe dziwactwa jednego z bohaterów. (Fantastyczny jest Andrzej Mastalerz, tłumaczący swoje zachowanie potrzebą wprowadzenia w życie jakiegoś matematycznego porządku). Nie sposób wymienić wszystkiego, co stanowi o wyjątkowości tego przedstawienia.

Nie wiem do końca na ile ta symfonia dźwięków została misternie wyreżyserowana i czy układa się według jakiegoś gotowego porządku, mam natomiast wrażenie, że jest ona jakby stwarzana bezpośrednio na "naszych oczach."

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji