Artykuły

"Fortynbras się upił"

SZTUKA Janusza Głowac­kiego "Fortynbras się upił" została wprowadzona na scenę kameralną Starego Tea­tru jako szlagier. Autor od dzie­sięciu lat przebywa w USA i robi tam karierę dramaturga. W ostatnich latach dostał się tak­że na sceny teatrów radzieckich. Niestety, nie umiem się za­chwycić "Fortynbrasem". Wyre­żyserował go znakomity aktor, znany i podziwiany w kraju i za granicą, czyli Jerzy Stuhr, z którego zresztą inicjatywy ta sztuka pojawiła się w Starym Teatrze. Intencje mu przyświecały czytelne: nowa sztuka uznanego autora humorystycznie koresponduje z "Hamletem'' Szekspira, przedrzeźnia go lite­racko i politycznie żartuje, a także przekornie nawiązuje do tematu "Hamleta" w Starym Te­atrze. Świetnie. Lecz to jeszcze nie wszystko. Reżyser uważa, że "Fortynbras" wzbudzi tak bar­dzo dziś oczekiwany i upragnio­na- śmiech na widowni, bo widz dzisiejszy chce rechotać i ba­wić się nawet w świątyni sztu­ki i teatr winien uszlachetniać ten śmiech, wciągać widza do twórczego uczestnictwa w śmie­chu.

I jest to już poważny problem. Owszem, teatr ma, powinien mieć intensywnie wyczulony słuch na gło­sy rzeczywistości ludzkiej. Także współczesny teatr - obciążony kło­potami finansowymi, organizacyjny­mi, technicznymi, personalnymi - ale uwolniony od pozateatralnych, pozaartystycznych zadań publicystyczno-politycznego budziciela su­mień obrońcy wartości podstawo­wych. Czyli teatr winien się stawać "sztuką czystą", grą, zabawa, dzia­łaniem katarktycznym. Więc jaki ma być teraz teatr? Jak sobie poradzi z sobą i z życiem? Czeka go parę lat trudnej pracy nad odnalezieniem własnego statusu.

W krakowskim spektaklu po­dziwiałem aktorów, którzy od lat obdarzają mnie teatralną ra­dością i pomnażają estetyczną satysfakcję. Andrzej Kozak, Jan Frycz, Jacek Romanowski, Ta­deusz Huk, Jerzy Święch, Le­szek Świgoń, Artur Dziurman, Bolesław Brzozowski, Beata Rybotycka, Krzysztof Stawowy... Ci starsi zwłaszcza, to przecież polska elita artystyczna. I szko­da mi ich sztuki wciśniętej w jarmarczno-cyrkowe numery na scenie, mające wywołać wyzwo­leńczy śmiech na widowni. Tak, widownia od czasu do czasu re­aguje grubym śmiechem na wul­garne słowa, prostackie gesty, pornofoniczne odgłosy i pijackie wrzaski okraszające scenę dość obficie. Do tzw. głębszych warstw widzowie nie docierają, bo tych warstw właściwie nie ma, a te aktualizujące aluzje historyczno - literacko - polityczne są skutecznie zakrzyczane kaba­retowo -skeczowym wrzaskiem.

"Fortynbras się upił" jest sztuką usiłującą łączyć moralno-polityczny rozrachunek z naszą epoką - z błyskami groteski, parodii, żartu, szyderstwa. Jest szczypaniem "Ham­leta'', roztrącaniem go po scenie na efektownie uwspółcześnione kawałki, wypchane zgryźliwą felietonistyką gazetową, odkrywającą prawdy o tym, że w życiu szaleje zło, kłam­stwo, okrucieństwo, absurd. Ze sce­ny wali się na widzu moralno-polityczna publicystyka, podkarmiana wątkami z "Hamleta'' we frywolnej oprawie.

Parę fragmentów np. rozmo­wa Sternborga z Poloniusem i Fortynbrasa z Hamletem czy po­mysł powiązania ekranu ze sce­ną, to trochę za mało na dwu­godzinną klownadę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji