Nie wiadomo, kogo biją
Warszawska premiera "Dialogus de Passione" Kazimierza Dejmka miała odbyć się blisko 30 lat temu w Ateneum. Ale po próbie generalnej cenzura zdjęta spektakl z afisza.
Do staropolskich misteriów Dejmek powracał kilkakrotnie. Dziś "Dialogus de Passione abo Żałosną tragedyję o Męce Jezusa" wystawia w Teatrze Narodowym.
KPINA Z ZSRR
Spektakl w Ateneum przygotował Dejmek zaledwie rok po głośnej sprawie "Dziadów" w Narodowym. Jego nazwisko wywoływało wówczas jednoznaczne skojarzenia - było łączone z wydarzeniami politycznymi Marca '68. Nic więc dziwnego, że cenzura przyglądała się mu przez lupę.
- Towarzysze z cenzury byli bardzo wyczuleni - wspomina Bogdan Baer, który grał w Ateneum Woźnego i dziś wraca do tej roli. - Na przykład zażądano usunięcia postaci Cireneusa, który ich zdaniem jednoznacznie kojarzył się z nazwiskiem premiera Cyrankiewicza.
Cenzurze nie spodobało się też imię woźnego Iwana, które bynajmniej nie było wymysłem reżysera, ale pochodziło z XVII- wiecznego rękopisu.
- Ich zdaniem nazywanie woźnego Iwanem było kpiną ze Związku Radzieckiego. Ulegliśmy im, zmieniliśmy Iwana na Kacpra - opowiada Bogdan Baer.
Cenzura miała zastrzeżenia do czerwonych szat oprawców: Heroda, Piłata, rabinów. Uważali, że to kpina z czerwonego sztandaru. Nie podobały się sceny biczowania: "Są zbyt ostre, drastyczne, nieludzkie".
Dejmek był gotów na zmiany. - Zależało mu na tej premierze, był nastawiony ugodowo - mówi Bogdan Baer. - Zaproponował, że figurę Chrystusa podczas biczowania schowamy za kapliczkę. Zgodzili się, ale na następnej próbie zmienili zdanie: "Nie, tak nie może zostać, jest jeszcze gorzej, bo nie wiadomo, kogo biją".
Do premiery w Ateneum nie doszło, ale wybrańcy mieli szansę oglądać spektakl.
- Wierna publiczność Dejmka zdawała sobie sprawę, że przedstawienie może być zdjęte z afisza. Przychodzili więc na próby. Pamiętam, że zapełniony był cały balkon, wśród widzów siedział Gustaw Holoubek - Gustaw/Konrad z Dejmkowskich "Dziadów" - opowiada Baer.
Swój pomysł Dejmek zrealizował trzy lata później we Włoszech. Inscenizację "La Passione" podziwiała publiczność w Piccolo Teatro w Mediolanie. Wreszcie w 1975 roku udało mu się wystawić "Dialogus de Passione" w Teatrze Nowym w Łodzi.
CHRYSTUS MILCZĄCY
"Dialogu de Passione" Dejmka składa się z fragmentów tekstów misteryjnych pochodzących z XV, XVI i XVII wieku. Wykorzystane zostały m.in.: "Utarczka krwawię wojującego Boga" i sławny "Lament Świętokrzyski" - perła polskiej średniowiecznej liryki religijnej. Tym, co łączy części składowe Dejmkowskiego misterium, są przedstawione chronologicznie dzieje męki Chrystusa: od wjazdu do Jerozolimy po Golgotę.
Na pierwszy plan wysuwają się postaci oprawców: biskupi, rabini, Judasz, Herod, Piłat, żołnierze. Sam Chrystus w przedstawieniu Dejmka jest milczący - wyobrażają go drewniane rzeźby.
- Starałem się, żeby scenografia była bardzo skromna, ascetyczna, naiwna - mówi scenograf Jan Polewka. - Inspirowałem się sztuką dawną, ludową, wystrzegałem się odniesień do obrazów największych mistrzów średniowiecza i renesansu. Ich malarstwo jest już zbyt bogate, zbyt ozdobne.
Jego zdaniem w czasach telewizji, wideo, kiedy atakowani jesteśmy różnego typu obrazami, ascetyczna scenografia może mieć większą siłę.
- Zdecydowanie lepiej jest mówić mniej, skromniej. Wtedy można stworzyć atmosferę do poważnej rozmowy - uważa Polewka.
Występują m.in.: Teresa Budzisz-Krzyżanowska, Joanna Kwiatkowska-Zduń, Bogdan Baer, Marek Barbasiewicz, Andrzej Blumenfeld, Józef Duriasz, Krzysztof Gosztyła, Emilian Kamiński, Mirosław Konarowski, Jerzy Łapiński, Olgierd Łukaszewicz, Michał Pawlicki, Jan Tesarz, Zdzisław Tobiasz.
Rzeźby wykonali: Stefan Borzęcki, Zbigniew Kowalewski, Jerzy Nowakowski. Opracowanie muzyczne: Stefan Sutkowski, Jacek Urbaniak. Kierownictwo muzyczne Mirosław Jastrzębski.