Artykuły

Każdy przeminie

Michał Zadara wystawił własną przeróbkę staroangielskiego moralitetu "Everyman" z końca XV wieku. To przypowieść o człowieku, którego zaskakuje nagły koniec ziemskiego żywota

Proste przesłanie średniowiecznej sztuki: "Człowieku, na początku uważaj, a na końcu szczegól­nie" jest wciąż aktualne. Trzeba panować nad popędami, kon­trolować własne postępki, nie ulegać podszeptom zła. "Na początku myślisz, że grzech jest słodki. Na końcu to on powoduje, że dusza płacze" - ostrzega autor.

Po duszę Każdej (Izabela Szela) Ojciec Niebios (Krzysztof Strużycki) wysyła Śmierć (Krzysztof Skonieczny). Każda nie może pogodzić się z nagłym odejściem z tego świata, bo ma mnóstwo niespełnionych pla­nów. Zamierzała jeszcze coś zjeść, przeczytać, zobaczyć. Po­znać kogoś miłego, wyjść za nie­go za mąż i... rozwieść się. Targu­je się o dziesięć, kilkanaście lat życia. Na próżno.

Kiedy godzi się z wyrokiem Niebios, próbuje skłonić kogoś z rodziny, aby towarzyszył jej w przejściu z życia doczesnego w przyszłe, ale bezskutecznie. Zaczyna więc namawiać przyja­ciół. Jednak Siła (Skonieczny), Piękno (Mateusz Lewandow­ski), Roztropność (Piotr Wa­wer), Mądrość (Stanisław Brud­ny) i Wiedza (Paula Kinaszew­ska) wzdragają się przed wido­kiem pustego grobu oraz perspektywą powolnego gnicia obok Każdej.

Znajdą niezmiernie ważne powody, żeby opuścić przyja­ciółkę. Pozostałaby w swej ostatniej drodze zupełnie sama, gdyby nie wsparły jej zawsze wierne Dobre Uczynki (Strużyc­ki). Ale i te należało wzmocnić Świadomością i Spowiedzią.

Michał Zadara rozegrał ca­łość w pustej przestrzeni, za­mkniętej ekranem, na którym widzimy wyimki tekstów i imi­tację przejścia tunelem z naszej rzeczywistości w tę nieznaną (to w scenerii zakamarków Dworca Centralnego).

Wykonawcy, uosabiający abstrakcyjne pojęcia, choć mieli spore pole do improwizacji, ograniczyli się do pokazów nie­skomplikowanych ćwiczeń gim­nastycznych. Lęk przed nieodgadnionym i ból osamotnienia Każdej zawisa w próżni niewy­korzystanych możliwości. Widowisko krótkie, a dłuży się. Przypomina bardziej zajęcia w szkole teatralnej niż przedsta­wienie zawodowej sceny. To kolejna z pośpiesznie za­improwizowanych, nieudol­nych inscenizacji Michała Zadary, który jest za to bliski pobicia rekordu Guinnessa w tempie ich realizowania.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji