Artykuły

"Krosienka" - szkołą obyczaju

Ignacy Krasicki, najmniej znany jako pisarz teatralny, przeżywa na Wybrzeżu dobrą passę. Oto bowiem w Teatrze Kameralnym w Sopocie odbyła się w sobotę premiera jego najlepszej komedii satyrycznej pt. "Krosienka", zaś Teatr Muzyczny w Gdyni przygotowuje się do wystawienia jego słynnej "Monachomachii, czyli wojny mnichów", zjadliwej satyry na zakony żebracze.

Sopocki Teatr Kameralny zapewnił :Krosienkom" interesującą obsadę aktorskąą. Sprowadził gościnnie reżysera Marynę Broniewską, znaną realizatorkę sztuk "kontuszowych". Scenografia Jadwigi Pożakowskiej podbudowała specyficznie polski klimat środowiska szlacheckiego "Krosienek", przydając splendoru tej, raczej dość błahej, choć przyjemnej wizualnie, pełnej humoru sztuce.

W komediach Ignacego Krasickiego wiele jest bowiem żywych postaci. Ich bohaterowie - to raczej upersonifikowane przywary ludzkie i nałogi... Niemniej niebezpieczna broń wieku Oświecenia - przedziwnie zaostrzony śmiech i uśmiech, dawała znakomite rezultaty w dramaturgicznym ujęciu księdza Biskupa, który podkreślał z ironią dość często, iż "głupstwo jest wieczne - głupstwo nie może umierać". W tym kryje się nieśmiertelność jego sztuk teatralnych, choć nie są to dzieła o najwyższym locie.

Ignacy Krasicki, odnowiciel poezji i prozy polskiej, wybitny publicysta epoki stanisławowskiej, historyk literatury i działacz kulturalny oraz wytrawny polityk zawsze kroczył w pierwszym szeregu tych, co walczyli z ciemnotą, zacofaniem i głupotą, sławiąc oświatę, naukę i rozum.

Wśród czołowych bohaterów "Krosienek" na uwagę zasługuje Zenon Burzyński jako przepyszny ojciec - pan Spokojnicki, świetny w scenach lirycznych ze swoim "Kopciuszkiem" - Marianną (urocza Elżbieta Goetel). Dziarskim polonusem był Lech Grzmociński (Pan Rubasiewicz), na próżno poskramiający gadatliwość swej żony - szczebiotki (temperamentnej, pełnej komicznej swady, zaskakującej aktorsko Zofii Mayer).

Sekundowali im dzielnie trzej zeszłowieczni, zakochani we francuskich strojach efebi i łowcy posagów: Wiatrakowski (Andrzej Piszczatowski), Uśmiechewicz (Jerzy Nowacki) i Żartuliński (Florian Staniewski). Zabawną sylwetkę przewrotnej pani Lubskiej wyposażyła w urodę i seks Teresa Iżewska.

Epilog "Krosienek" przypominał jednak nieco schillerowską "Pochwałę wesołości", a nawet "Kram z piosenkami", np. gdy wszyscy aktorzy otoczyli kołem sceniczną jabłoń i pląsając wdzięcznie wokół drzewa nucili urokliwą berżeretkę "Pod borem na murawce, pasła dziewczyna owce". To dzień, dzień, to noc, noc choć bida, to hoc, hoc! Pasła dziewczyna owce" w takt oklasków premierowej publiczności.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji