Artykuły

Król Edyp

Prof. Stefan Srebrny, autor przekładu dzieła Sofoklesa, które oglądamy na scenie Teatru im. Jaracza, pisze: "Jedno z największych arcydzieł literatury dramatycznej świata, tragedia Sofoklesa Król Edyp we wstrząsającym najwyższą grozą obrazie przedstawia upadek człowieka ze szczytów szczęścia i sławy w najczarniejszą otchłań niedoli - bez żadnej winy z jego strony, jedynie na mocy nieodwołalnych wyroków Losu, z którym do końca walczył on bohatersko, ale bezskutecznie".

Ta tragedia została napisana w latach dwudziestych V wieku przed naszą erą, w pierwszym okresie wojny peloponeskiej. Jak zauważa cytowany już tu autor, utwór Sofoklesa miał w chwili powstania tendencje nawiązujące bezpośrednio do spraw aktualnych, do sytuacji społecznej i politycznej starożytnej Grecji. Lecz co nas mogą obchodzić sprawy aktualne sprzed dwu i pół tysiąca lat, co zostaje nam dzisiaj z wysnutej z mitów greckich tragicznej historii Edypa? Jak wystawiać dzisiaj antyczną tragedią, by stała się na scenie teatrem żywym i przejmującym dzisiejszego widza?

Obowiązująca moda we współczesnym teatrze każe traktować stare teksty jako pretekst do wykazania się dzisiejszym reżyserom pomysłowością i oryginalnością w stosowaniu tzw. nowoczesnych środków inscenizacyjnych. Wytworzyły się już nawet pewne konwencje formalne nowoczesnego teatru, sposoby przedstawiania zdarzeń, gry aktorskiej czy scenografii. Niezależnie od utworu, jaki nam współczesny reżyser pokazuje, wszystkie te elementy powtarzają się w oderwaniu od sensu i znaczenia przedstawianego tekstu. Zaczynają one działać na wyobraźnię widza samodzielnie, budują mglistą aurę nowoczesności, stają się symbolem teatru współczesnego. A widzowi pozostaje pytanie, czemu ten teatr współczesny służy, jakie treści chce przekazać swoimi środkami estetycznymi.

Wydaje mi się, że ten problem znajduje ciekawą postać w pokazanym nam w Teatrze im. Jaracza przedstawieniu "Króla Edypa". Twórca tego przedstawienia dokonał na tekście Sofoklesa pewnej operacji, która niesłychanie ułatwia widzowi oglądanie spektaklu. Wypreparowano mianowicie samą akcję, samą fabułę dramatu, pokazano "gołe" fakty. Tekst skrócony i skondensowany stał się odrobinę brykiem lektury szkolnej. Filolodzy zapewne złapaliby się za głowę stwierdzając, że arcydzieło Sofoklesa, które oni uważali za wzór niedościgły konstrukcji dramaturgicznej może być jeszcze w tym zakresie zmieniane. A przecież zabieg Kajzara znajduje uzasadnienie na deskach scenicznych. Reżyser inscenizacją w wielu miejscach dopowiada to, co skreślił w tekście.

Twórca przedstawienia chciał nam pozostawić czas i miejsce na własną refleksję nad bezsilnością człowieka, nad problemami władzy i państwa, nad elementarnymi prawami ładu społecznego. Mam tylko pewne obawy, czy każdy z nas, zafascynowany na nowo lub czasem po raz pierwszy niezwykłymi dziejami tragedii Edypa potrafi lub będzie miał tyle woli, by te ogólne wnioski wyciągać. Chyba stary Sofokles miał rację, kiedy swojej publiczności wprost mówił o czym ona ma myśleć poznając dzieje potomka rodu Labdakidów...

W przedstawieniu Kajzara, na pewno interesującym i niebanalnym, jest wiele scen, które można uznać za manifestację teatru współczesnego w swej najgłębszej istocie. Tam, gdzie ono wzrusza swoją prostotą i bezpośredniością, tam gdzie spod zastygłej lawy słów wydobywa obraz nieszczęścia ludzkiego, porusza ono publiczność, wzrusza, sprawia wielkie wrażenie. Tam natomiast, gdzie dochodzą do głosu owe wspomniane konwencje stylistyczne współczesnego teatru, gdzie elementy pantomimy symboliki gestu i pomysły inscenizacyjne tworzą wartość samą dla siebie, stają się pokazem "teatru" - spektakl zamienia się w kolekcję tak wiele znaczących znaków i symboli, że widz traci orientację, co to wszystko... znaczy.

Podobnie rzecz się ma z koncepcją główne roli Edypa granej przez Ryszarda Żuromskiego. Ten utalentowany i ciągle jeszcze w stadium poszukiwania swojego wyrazu aktor, w pierwszej części spektaklu stosuje różne modne środki ekspresji aktorskiej. Często operuje krzykiem, "gra całym ciałem", jest trochę człowiekiem-zwierzęciem, który wyraża w najprymitywniejszy, biologiczny jakby sposób swoje doznania. Edyp Żuromskiego nie ma nic z króla, nie ma nic z godności człowieka dojrzałego, który chce poznać samego siebie. Jego dociekania dotyczące własnej przeszłości sprawiają czasem wrażenie manifestacji jakiegoś stanu obsesyjnego. W drugiej części przedstawienia Edyp w wykonaniu Żuromskiego nagle cichnie, staje się człowiekiem pełnym autentycznego bólu i tragizmu. Aktor ma tutaj kilka znakomitych scen. Świetnie pomyślana sekwencja spektaklu dwukrotnie pokazująca tę samą scenę rozmowy Edypa z Pasterzem, z której król tebański dowiaduje się całej prawdy o sobie, jest wielkim sukcesem i Żuromskiego, i reżysera.

Tragiczną matką żoną króla Edypa - Jokastą była Alina Kulikówna, której może w końcowych partiach spektaklu zabrakło siły dramatycznej, ale w sumie stworzyła wyrazistą sylwetkę nieszczęsnej królowej. Józef Zbiróg w roli Kreona pokazał aktorstwo patetyczne w dobrym wydaniu, korzystnie kontrastował z żywiołowością Żuromskiego. W dyskusyjnie obsadzonej roli Terezjasza (kobieta) zobaczyliśmy Mirosławę Marcheluk. Wydaje się, że Terezjasz w tej koncepcji reżyserskiej był nie tylko ślepym starcem, kapłanem-wróżbitą, ale czymś w rodzaju chóru, który został wyeliminowany z przedstawienia. Piękny i fascynujący głos aktorki wzbogacał przedstawienie. W pozostałych rolach wystąpili: Alicja Cichecka, Danuta Kłopocka i Dymitr Hołówko.

Scenografia Daniela Mroza, interesująca w ogólnym wyrazie, w szczegółach budzi pewne zastrzeżenie. Zbyt natrętnie np. narzucał się ogromny symbol graficzny w tyle sceny przypominając ni to labirynt, ni to hełm wojownika, ni to ogromnego ślimaka.

Trzeba podkreślić dyskretną i świetnie budującą atmosferę spektaklu muzykę Andrzeja Zaryckiego. Kończąc te uwagi trzeba jeszcze raz podkreślić, że otrzymaliśmy przedstawienie interesujące, dalekie od banału, choć nie we wszystkich szczegółach harmonijne i artystycznie bezbłędne. Waga zaś utworu pokazywanego na scenie przesądza o wartości spektaklu, który powinien być oglądany przez wszystkich, którzy chcą poznać jedno ze źródeł europejskie) kultury - klasyczną, antyczną tragedię.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji