Najważniejsze - poznanie samego siebie
- Co sprawiło, że odstawiła Pani kamerę i postanowiła ponownie wkroczyć w teatr?
- Bardzo lubię teatr i nieraz zajmuję się nim. Były czasy, że niemal każdego roku kręciłam nowy film. Teraz i pieniędzy na filmy mniej, i tematy są mało interesujące. Skoro kino nie jest zainteresowane współczesnymi problemami, sięgnęłam po tekst Williamsa, na tyle dobry i ważny, by zrealizować go w teatrze.
- Nie sądzi Pani, że dramaturgia Williamsa opowiada już czas przeszły?
- Jego dramaty przeżywają dziś prawdziwy renesans; w europejskich teatrach wznawiają go szczególnie Anglicy i Francuzi. Tam nastąpiło już nasycenie teatrem ekstremalnym, pseudoawangardowym, stąd zapewne powrót do sztuki, która opowiada o podstawowych i odwiecznych problemach człowieka, jak: miłość, zdrada, erotyzm, pożądanie, kłamstwo.
- Czy umieszcza Pani akcję dramatu, tak jak chciał tego Williams, na amerykańskiej prowincji?
- Na prowincji, ale bez geograficznej dosłowności. Realia nie są tu najistotniejsze, lecz temat, który dotyka ludzi wszędzie. Zawęziłam tę opowieść do historii czwórki bohaterów, a szczególnie do dramatycznych losów dwóch sióstr: Stelli i Blanche.
- Czy to oznacza, że odrzuca Pani społeczny kontekst sztuki?
- Bardziej interesuje mnie psychologia bohaterów i ich ludzkie losy. Stella wyjechała z domu, zostawiła siostrę, wyszła za mąż i prowadzi szczęśliwe życie u boku swego męża Stanleya Kowalskiego. Kocha go i on ją kocha, choć czasami w sposób brutalny, agresywny i prymitywny. Blanche z kolei straciła cały rodzinny majątek, wyszła za mąż z wielkiej miłości za człowieka, który okazał się homoseksualistą i popełnił samobójstwo. Swoją tęsknotę do wielkiej miłości, wyimaginowanego świata szczęśliwości, topiła w alkoholu, przygodnych związkach erotycznych. W końcu zamarzyła o życiu spokojnym, takim jak Stelli. Przyjeżdża do siostry, by odnaleźć spokój, swój świat wykreowany w wyobraźni. Poznaje Stanleya i jego przyjaciela Mitcha. Skomplikowany związek tej czwórki bohaterów, splątanych siecią gier, które prowadzą między sobą, jest osią konfliktu. Ten dramat życia rozgrywa się u mnie w jednym, ciasnym pomieszczeniu, przedzielonym firanką.
- Miłość, zdrada, pożądanie, to tematy, które najczęściej podejmuje Pani w swoich filmach. Lubi Pani penetrować psychikę skomplikowanych kobiet i mężczyzn?
- Wszystkie moje filmy były o tym, nawet polityczne "Dzienniki". Z pewnością postacią najbardziej interesującą jest Blanche - kobieta zakłamana, samotna alkoholiczka szukająca swojego miejsca w życiu. Inna jest Stella - wyrozumiała, tolerancyjna, broniąca swej siostry do końca. Bo to jest i historia niezwykłej siostrzanej miłości. Bo - mimo iż wydaje się, że dla Blanche nie ma ratunku - to ja jednak nie stawiam kropki nad "i", upatrując nadziei w sile miłości Stelli i wrażliwości Blanche.
- Jak rozumiem, chce Pani opowiedzieć prostą historię o zwykłych ludziach, podobnych do nas samych?
- Mam taką nadzieję. Oglądam czasami programy telewizyjne, w których prości ludzie, mówiący często nieporadnym językiem, opowiadają o swoich rodzinnych dramatach. Williams w istotny sposób dotknął problemu rodziny, która w Polsce przeżywa poważny kryzys. Mówi o tym, że najważniejsze w życiu jest poznanie samego siebie. Bo człowiek przede wszystkim powinien powiedzieć sobie - o sobie - uczciwie wszystko.